Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
86%
Wysoka wydajność, wytrzymałość i niezawodność - mają to być trzy przymioty trzeciej odsłony reporterskiego zooma Canona. Czy w takim razie mamy do czynienia z poważnymi usprawnieniami, czy raczej lekką kosmetyką obiektywu kierowanego do profesjonalistów? Sprawdźmy to!
Na osi poziomej wykresu MTF50 umieściliśmy przysłony, a na osi pionowej pary linii na milimetr. Za przyzwoite wyniki uznajemy te powyżej 20 lp/mm. Zdjęcia wykonywaliśmy w formacie RAW z uwzględnieniem wszystkich przysłon dla środkowej i skrajnych ogniskowych.
Od obiektywów zmiennoogniskowych (również tych zaawansowanych) trudno jest wymagać ponadprzeciętnej rozdzielczości obrazu - zbliżonej do tej jaką otrzymamy w przypadku profesjonalnych stałek. W zoomach często też mamy do czynienia ze sporą dysproporcją pomiędzy wyrazistością w centrum a na brzegach kadru oraz rozbieżnościami w jakości obrazu na różnych ogniskowych i przysłonach. Jednak w dniu premiery konstruktorzy nowego Canona mocno podkreślali, że „optyka wykorzystująca fluoryt i szkło UD gwarantuje wysoki kontrast i doskonałą rozdzielczość“.
Brawo Canon! Tylko takie słowa cisną nam się na usta (a raczej na klawiaturę). Producent nie tylko dotrzymał obietnicy, ale przede wszystkim skonstruował obiektyw, który odznacza się odpowiednią i wyjątkowo wyrównaną jakością obrazu, czego potwierdzeniem są powyższe wykresy funkcji MFT 50 wygenerowane dla plików RAW.
Na każdej z przysłon i ogniskowych rozdzielczość nie tylko z nawiązką przekracza granicę przyzwoitości, lecz także notuje jedne z lepszych wartości w swojej klasie. Najwyższą jakością obrazu możemy cieszyć się na 70 mm w przedziale f/5.6-f11, gdzie obiektyw osiąga około 44 lp/mm (w centrum) i niespełna 39 lp/mm (na brzegach), co jest bardzo dobrym wynikiem. Jednak nawet na nominalnym otworze f/2.8 uzyskamy ostre ujęcia, które powinny w pełni zadowolić wymagających fotografów - 37 lp/mm w centrum i 31 lp/mm w kogach kadru. Oczywiście wraz ze zmianą ogniskowej mulimy liczyć się ze zmniejszeniem rozdzielczości. Na szczęście nie zanotuje ona wyraźnych spadków.
Na 135 mm dysproporcje w jakości obrazu pomiędzy poszczególnymi częściami planu wyrównują się i oscylują na granicy 38-40 lp/mm (zakres od f/2.8 do f/16). Natomiast na najbardziej domkniętej przysłonie (f/22-f/32) wyrazistość spadnie do 33-31 lp/mm, czego powodem jest dyfrakcja. Zbyt mała średnica otworu przysłony powoduje dyfrakcje promieni, wskutek czego obraz staje się mniej ostry, a nie - jakbyśmy oczekiwali - wyraźniejszy i bardziej klarowny.
Nieco słabsze wyniki zanotowała najdłuższa ogniskowa, ale tego też mogliśmy się spodziewać po specyfice układu optycznego. Podczas fotografowania na 200 mm obraz nie będzie już tak ostry jak w przypadku 135 czy 70 mm, jednak wciąż będzie prezentował dobre i niemal identyczne osiągi w centrum i na brzegach kadru - i to na każdej z przysłon. Rozdzielczość prawie z całym zakresie od f/2.8 do f/22 balansuje na granicy 30 lp/mm. Zaś na f/32 spada do około 24-26 lp/mm. Niemniej jednak takie wartości są w pełni akceptowalne - z pewnością nie ma mowy o denerwujących rozmyciach kadru.