Sigma DP1 - test

Sigma DP1 była jednym z najbardziej oczekiwanych aparatów cyfrowych. Potencjalnym użytkownikom - zaawansowanym amatorom, pasjonatom fotografii czy nawet zawodowcom - od samego początku spodobał się pomysł małego aparatu oferującego jakość zdjęć znaną z lustrzanek. Czy Sigma DP1 ma szansę sprostać oczekiwaniom? Zapraszamy do lektury testu.

Autor: Michal Grzegorczyk

14 Lipiec 2008
Artykuł na: 38-48 minut

Fotopolis.pl o Sigmie DP1 po raz pierwszy napisało we wrześniu 2006 roku, przy okazji targów Photokina. Później pojawiały się nowe szczegóły i kolejne zapowiedzi. Japoński producent kilkukrotnie przekładał termin wprowadzenia aparatu do sprzedaży. Wreszcie w listopadzie ubiegłego roku pojawił się komunikat informujący o rozpoczęciu alfa-testów ostatecznej wersji aparatu. Tym razem obyło się bez poślizgu i Sigma DP1 wiosną tego roku ujrzała wreszcie światło dzienne.

Sigma DP1

Od początku było jasne, że nie będzie to aparat popularny, "na półkę do supermarketu". Zainteresowanie nim wyrażali zaawansowani amatorzy, pasjonaci fotografii czy nawet zawodowcy. Większość z nich posiada lustrzankę z mniej lub bardziej rozbudowanym systemem obiektywów i akcesoriów. Mała Sigma miała być aparatem, który może być zabrany wtedy, gdy zabranie poważniejszego sprzętu jest niewygodne czy z różnych względów wręcz niemożliwe.

Co sprawia, że Sigma DP1 to aparat wyjątkowy? Jak zwykle obowiązuje zasada "coś za coś". Chęć pogodzenia małych rozmiarów zewnętrznych i matrycy o rozmiarze APS-C spowodowały konieczność zastosowania stałoogniskowego, stosunkowo ciemnego (f/4) obiektywu o ekwiwalencie 28 milimetrów w małym obrazku (nominalnie 16,6 mm). Cecha ta właściwie dyskwalifikuje DP1 z grona aparatów, którymi mogliby zainteresować się amatorzy szukający pierwszej cyfrówki. Natomiast stałoogniskowy obiektyw znacznie mniej przeszkadza bardziej zaawansowanym i świadomym użytkowników, którzy nawet używając lustrzanek często korzystają ze "stałek". Nietypowa jest też matryca Sigmy DP1 - Foveon X3. Składa się ona, na wzór filmu kolorowego, z trzech warstw po 4,7 megapiksela każda. Sensor tego typu nie wykorzystuje mozaiki Bayera - każda warstwa fotodiod rejestruje inną składową widma. Informacja z trzech "pikseli" składana jest dopiero na jeden piksel obrazowy. Szerzej o tej konstrukcji piszemy w dalszych częściach testu.

Egzemplarz testowy Sigmy DP1 otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy K-Consult.

Test został podzielony na następujące części:

  1. Wstęp.
  2. Specyfikacja.
  3. Ergonomia i funkcje przycisków.
  4. Budowa i obsługa.
  5. Menu i tryby odtwarzania.
  6. Fotografowanie.
  7. Jakość zdjęć.
  8. Podsumowanie.
  9. Zdjęcia testowe.

Poprzednia

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Leica Q3 43 - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Leica Q3 43 - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Po latach próśb, na rynku ląduje wreszcie Leica Q w wersji z obiektywem standardowym. Sprawdzamy, co ma do zaoferowania zestaw, na który tylu czekało.
16
Hover Air X1 - dron inny, niż wszystkie [TEST]
Hover Air X1 - dron inny, niż wszystkie [TEST]
Hover to dron zamykający esencję ujęć lotniczych w najprostszej możliwej formie, którą można obsługiwać bez żadnego kontrolera i która chce zmienić nasze myślenie o dronach....
23
Nikon Z6 III - test aparatu
Nikon Z6 III - test aparatu
Trzecia generacja Nikona Z6 ma już niewiele wspólnego z poprzednikiem. Czy nowy korpus ma szansę zdobyć szturmem rynek? Sprawdzamy jego potencjał…
63
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (6)