Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Do grona amatorskich lustrzanek cyfrowych z matrycą o rozdzielczości 10 megapikseli dołączył produkt Canona - EOS 400D. Na pytanie czy spełni on oczekiwania miłośników tej marki spróbujemy odpowiedzieć w poniższym teście.
Szybkość działania
Pierwszą reakcją po włączeniu aparatu jest zaskakująco długi czas uruchamiania. Trudno powiedzieć, że to wada, gdyż wtedy uruchamia się proces czyszczenia matrycy. Na szczęście konstruktorzy umożliwili wyłączenie tej funkcji w menu, lub przerwanie czyszczenia po naciśnięciu do połowy spustu migawki. W takiej sytuacji aparat gotowy jest do pracy po 0,2 sekundy, czyli opóźnienie nieodczuwalne. Podobnie wygląda sytuacja z wybudzeniem aparatu. Ogólnie EOS 400D działa bardzo szybko.
Wyraźnie poprawiono prędkość ustawiania ostrości, autofokus po wprowadzeniu środkowego pola krzyżowego działa zdecydowanie sprawniej. Nawet w trudnych warunkach oświetleniowych nie można narzekać na jego skuteczność, nawet przy współpracy z obiektywem "kitowym", który nie należy przecież do konstrukcji uznawanych za specjalnie szybkie.
Po doświadczeniach z Nikonem D80 zaczęliśmy zwracać szczególną uwagę na szybkość wykonywania zdjęć seryjnych w porównaniu z informacjami podawanymi przez producenta. Tam, niestety, odnotowaliśmy znaczną różnicę między wartością podaną w specyfikacji a rzeczywistymi osiągami - były niższe. W EOS-ie nie istnieje taki problem. Podane 3 klatki na sekundę zgadzają się co do joty, oczywiście przy ustawieniu czasu naświetlania na poziomie 1/125 sekundy i wyłączonym autofokusie. Przy wykonaniu 30 zdjęć aparat nie zwolnił, choć producent zapewnia stałą prędkość do 27 ujęć JPEG. Przy zapisie RAW można wykonać 10 ujęć i 8 przy RAW + JPEG. W konstrukcjach amatorskich to dobry wynik, zwłaszcza że po przekroczeniu ilości podanej przez producenta przy zapisie JPEG aparat zwolni, ale zdjęcia będzie wykonywał dalej. Podobnie szybko działa bufor, nie trzeba czekać długo na zapis danych.
Podsumowując śmiało można powiedzieć, że czterysetka należy do szybkich aparatów.
Tryby ekspozycji
Canona EOS-a 400D wyposażono w standardowe tryby ekspozycji, charakterystyczne dla większości lustrzanek amatorskich, czyli pełny automat, automatykę programową, automatykę czasu i przysłony, tryb w pełni manualny oraz programy tematyczne. Oto ich wyszczególnienie:
Dodatkowo w zakładce menu Picture Style można ustawić charakterystykę fotografowania tak, aby symulowała ona jakiś typ filmu barwnego, lub dostosować ją do własnych gustów albo potrzeb. Wartości wyostrzania, kontrastu, nasycenia i koloru są regulowane i zapamiętywane aby dało się je szybko wykorzystać w określonych sytuacjach. Najszersze możliwości ma tryb zdjęć monochromatycznych, w którym Canon umieścił symulowanie filtrów barwnych stosowanych w klasycznej fotografii czarno-białej i symulacje tonowania barwnego. W obu przypadkach uzyskiwane efekty bliskie są fotografii srebrowej.
Trochę irytujący jest brak tylnego pokrętła nastawczego, odczuwany szczególnie w trybie manualnym, podczas ustawiania wartości przysłony należy wcisnąć i przytrzymać przycisk Av i wybrać odpowiednie ustawienie kręcąc pokrętłem nastawczym. Rozwiązanie takie nie należy do eleganckich, wydaje się, że Canon strzelił sobie gola do własnej bramki decydując się na tylne kółko połączone z nawigatorem w wyższych modelach. Sądzę, że nie byłoby źle, gdyby w młodszym bracie zastosował pokrętło umieszczone tak jak w Nikonie D80, czyli prostopadle do tylnej ścianki. Rozwiązanie to byłoby tym bardziej uzasadnione, że z modelu 400D korzysta wielu zaawansowanych fotoamatorów, którzy często pracują w programie manualnym.
W przypadku sposobów pomiaru światła nic się nie zmieniło w porównaniu z modelem 350D, czujnik nadal ma 35 pól pomiarowych, a pomiaru można dokonać przy pomocy jednego z trzech trybów:
Wyraźnie brakuje pomiaru punktowego, ale może należy Canona docenić za konsekwencję - ten typ sposobu mierzenia światła przeznaczył dla modeli z wyższej półki, a za sukces uznajmy fakt wyposażenia EOS-a 30D w pomiar punktowy. A u Nikona nawet D50 wyposażono w taki pomiar...Na szczęście EOS dobiera ekspozycję bez pudła we wszystkich trzech trybach pomiarowych.
Ustawianie korekty ekspozycji i bracketingu odbywa się w zakresie +/- 2 EV w kroku co 1/2 lub 1/3 EV. Aparat umożliwia również włączenie funkcji bracketingu balansu bieli, dostępnej z poziomu menu.
W bardzo wygodny sposób zaprojektowano dostęp do wyboru ekwiwalentu czułości, można go dokonać na dwa sposoby: przez naciśnięcie przycisku WB, będącego jednocześnie jednym z przycisków nawigatora, lub z poziomu menu. Canon nie zdecydował się na wyposażenie swojego nowego produktu w czułość 3200 ISO, i znowu można powiedzieć, że w tej klasie to standard. Biorąc jednak pod uwagę możliwości matryc poprzednich modeli EOS inżynierowie Canona nie powinni mieć żadnych problemów z najwyższymi czułościami, a ich brak to jedynie pozycjonowanie poszczególnych modeli (dotyczy to również pomiaru punktowego).
Optyka
Z racji wyposażenia EOS-a 400D w seryjny obiektyw EF-S 18-55 mm 1:3.5-5.6 II posługiwaliśmy się nim w czasie wykonywania testu. Nie zaskoczył nas jakością optyczną, marne opinie użytkowników niestety okazały się uzasadnione. Optyka "kitowa" najczęściej należy do niskiej klasy sprzętu, jednak należy spodziewać się po niej przynajmniej przyzwoitych efektów. W wypadku opisywanego szkła przyzwoity efekt uzyskać można jedynie w środkowym zakresie przysłon, czyli F8.0 do F11, ostrość obrazu jest dobra, a, co ważne, na brzegach obrazu maleje nieodczuwalnie, uzyskane zdjęcia na całej powierzchni cechuje dobra jakość. Poniżej i powyżej tych wartości osiągane rezultaty są słabe, zdjęcia mają słabą ostrość, a na brzegach obrazu nie mają jej wcale. Najgorzej wygląda to przy przysłonie F22 i wyższej, przy w pełni otwartej przysłonie jest trochę lepiej. Z przysłon o wartościach powyżej F22 nie należy w ogóle korzystać - jakość przestaje istnieć.
Natomiast aberracja chromatyczna zaskakuje niskim poziomem. Zauważyć ją można jedynie przy użyciu krótkich ogniskowych poza centrum kadru. Poniżej przykład.
Pomiar ostrości
W czterysetce zdecydowano się na rozbudowanie systemu pomiaru ostrości, przybyły w nim dwa punkty pomiarowe, czyli jest ich dziewięć, a dodatkowo zwiększono czułość punktu środkowego, co umożliwia szybsze odszukiwanie ostrości w trudnych warunkach oświetleniowych. Rzeczywiście, w warunkach nocnych nie było większych problemów z szybkim znalezieniem ostrości, tylko wycelowując w gładkie powierzchnie autofokus się gubi, ale to przecież nikogo nie dziwi, praktycznie każdy aparat ma z tym problem. Rozmieszczenie punktów na powierzchni klatki dobrze przemyślano i zlokalizowno je we właściwych miejscach, tak że kryją one newralgiczne miejsca kadru, więc w ich zakresie zawsze znajdzie się przedmiot, na który zostanie ustawiona ostrość. Oczywiście można ustawić jeden, dowolnie wybrany punkt pomiarowy.
Standardowo dla Canona EOSa 400D wyposażono w trzy tryby pomiaru ostrości:
W najczęściej używanym trybie pojedynczym po ustawieniu ostrości autofokus blokuje się, a jeśli ostrość nie zostanie znaleziona nie da się wyzwolić migawki. W trybie ciągłym autofokus pozostaje aktywny przez cały czas przy wciśniętym do połowy spuście migawki, dzięki czemu tryb ten nadaje się do fotografowania przedmiotów będących w ruchu, migawka może być wyzwolona, nawet jeśli aparat nie ustawi ostrości.
Zaskakujące w czasie testu okazało się działanie autofokusa z obiektywem "kitowym". Praktycznie nie zdarzyła się pomyłka przy właściwym ustaleniu ostrości, nie było też wiele sytuacji, w których aparat przekręcałby pierścień ostrości w całym zakresie w poszukiwaniu właściwego ustawienia. Jeśli doliczymy do tego bardzo cichy silnik wbudowany w obiektyw, to system ogniskowania tego obiektywu wypada bardzo dobrze. Za jedyną wadę można uznać obracanie się przedniej soczewki w czasie ogniskowania, co sprawi kłopot przy korzystaniu z filtra polaryzacyjnego, ale taka konstrukcja znacznie obniża koszty i wagę optyki, oba te parametry bierze się pod uwagę przy zakupie sprzętu amatorskiego.
Balans bieli
Zrezygnowanie z dodatkowego monitorka zdecydowanie ułatwiło ustawianie balansu bieli (jak i innych parametrów), symbole poszczególnych trybów są dzięki temu duże i czytelne, na monitorze widać je wszystkie, a aktualnie wybrany podświetlono innym kolorem. W takim przypadku nie ma mowy o poszukiwaniu odpowiedniego ustawienia "na ślepo", naciskając przycisk nawigatora, aż wyświetli się właściwa ikonka. Jednak wybór predefiniowanych wartości balansu bieli prezentuje się skromnie, w oczy rzuca się brak wyboru temperatury barwowej w stopniach Kelvina i tylko jedno ustawienie dla światła jarzeniowego. Jednak zapożyczone z modeli bardziej zawansowanych opcje precyzyjnego ustawiania barwy problem ten mogą w pewnym stopniu rozwiązać. Kompensacja w obszarze kolorów niebieski/bursztynowy i magenta/zielony w zakresie +/- 9 daje spore możliwości, ale narzędzie to może okazać się niezrozumiałe dla przeciętego fotoamatora. Dziwi więc polityka umieszczania skomplikowanych funkcji przy braku przejrzystego dla wszystkich ustawienia według stopni Kelvina.
Bracketing balansu bieli działa również w zakresie niebieski/bursztynowy i magenta/zielony w zakresie +/- 3. Po wyzwoleniu migawki aparat wykonuje jedno zdjęcie, ale zapisuje trzy pliki z wybranymi ustawieniami.
Typowo dla lustrzanek cyfrowych Canona działa automatyczny tryb ustawiania balansu bieli, czyli bardzo dobrze. W wypadku sprzętu amatorskiego cecha ta okazuje się bardzo przydatna, większość użytkowników wybiera właśnie to ustawienie nie chcąc zawracać sobie głowy przełączaniem ustawień przy zmianie rodzaju źródła światła.
Opcje korekty obrazu i efekty
Aby dostać się do ustawień parametrów korygujących obraz trzeba dosyć głęboko wejść w menu, po otwarciu zakładki Picture Style należy wybrać profil predefiniowany lub jeden z trzech profilów definiowanych przez użytkownika, naciskając przycisk JUMP, naciśnięcie przycisku SET powoduje przełączenie profilu na aktywny. Trzeba się do tego przyzwyczaić, na początku z pewnością przytrafią się pomyłki. Na szczęście później wszystko idzie bardzo sprawnie, po najechaniu na suwak interesującego nas parametru wciskamy SET i strzałkami nawigatora wybieramy poziom parametru. I to wszystko, uff... Zapisanie parametrów w profilu pozwala na szybki powrót do nich, bez konieczności ponownego wgryzania się w kolejne warstwy menu. Poniżej przedstawiamy wygląd zakładki.
Jak widać można ustawić cztery parametry: wyostrzanie, kontrast, nasycenie i ton koloru. Trochę inaczej wygląda sytuacja po wybraniu profilu monochromatycznego, do wyboru mamy wyostrzenie i kontrast (ze zrozumiałych względów nie ma ustawień związanych z kolorem), a dodatkowo pojawiają się zakładki wyboru koloru filtra i tonowania. Dla fotografów lubiących zdjęcia w tonacjach czerni i bieli zwłaszcza pierwsza z nich wydaje się szczególnie interesująca, symulowanie filtrów barwnych działa bardzo sprawnie, uzyskane efekty nie odbiegają od tych, które możliwe są do osiągnięcia na materiałach srebrowych.
EOS-a 400D wyposażono w możliwość wyłączenia redukcji szumów przy długich czasach naświetlania, jednak przy wysokich czułościach redukcja szumów działa przez cały czas, zresztą bez zarzutów, o czym w dalszej części testu. Podczas fotografowania nocnego przy migawce otwartej nawet przez 30 sekund, szumów nie ma, zdjęcia są pełne szczegółów i bardzo czyste (w sensie szumów oczywiście). Więcej o szumach powiemy w następnej części testu.
Podsumowanie
EOS 400D okazuje się szybkim aparatem z dobrym pomiarem ostrości, producent podaje w specyfikacjach wartości uzyskiwanych prędkości w trybie seryjnego wykonywania zdjęć zgodnie z rzeczywistymi osiągnięciami. Ma też szeroki wybór predefiniowanych profili ustawień korekty obrazu, choć brakuje ustawiania balansu bieli według skali Kelvina.
+ duża szybkość pracy aparatu
+ bardzo sprawny autofokus
+ bracketing balansu bieli
+ duży wybór filtrów i efektów tonalnych dla zdjęć czarno-białych
+ szerokie możliwości ustawiania opcji korekty obrazu (wyostrzanie, kontrast, nasycenie i tonacja)
+ duża ilość profilów korekty obrazu, w tym trzy ustawienia zdefiniowane przez użytkownika
- brak ustawienia balansu bieli według skali Kelvina
- tylko jedno zdefiniowane ustawienie balansu bieli na światło fluorescencyjne