Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Do grona amatorskich lustrzanek cyfrowych z matrycą o rozdzielczości 10 megapikseli dołączył produkt Canona - EOS 400D. Na pytanie czy spełni on oczekiwania miłośników tej marki spróbujemy odpowiedzieć w poniższym teście.
Pierwsze wrażenia
EOS 400D ma właściwie identyczne wymiary jak jego poprzednik, dlatego pod względem ergonomii obudowa zachowuje się bardzo podobnie. Między gripem a obiektywem nie przybyło miejsca, więc po założeniu obiektywu o dużej średnicy osoby mające spore dłonie mogą spodziewać się problemów z pewnym chwytem aparatu - palce mogą się nie zmieścić! Sam grip został natomiast zmatowiony, dlatego trochę mniej ślizga się w rękach, szkoda jednak, że konstruktorzy nie zdecydowali się na pokrycie go gumą, co z pewnością uszlachetniło by całą konstrukcję - plastik, z którego zrobiono obudowę jest takiej samej jakości jak w EOS-ie 350D, więc uwagi dotyczące "plastikowości" nowego Canona również mogą się pojawić. Na szczęście jakoś wykonania korpusu jest wysoka, części pasują do siebie bardzo dobrze, a przyciski i ruchome elementy działają bez zarzutu.
Elementy obsługi aparatu umieszczono we właściwych miejscach - przyciski i pokrętła same trafiają pod palce i nie trzeba ich szukać, a tarczę zmiany wartości parametrów ekspozycji obsługuje się niezwykle wygodnie. Umieszczenie jej nad przyciskiem spustu migawki daje palcowi wskazującemu bardzo wygodną płaszczyznę ruchu, cecha ta dotyczy zresztą wszystkich lustrzanek Canona.
Ergonomia budowy i użytkowania
Poza opisanym wyżej problemem ze zbyt ciasną przestrzenią między gripem a obiektywem użytkownicy nowej lustrzanki nie powinni narzekać na wygodę obsługi. Przyciski rozmieszczono właściwie, działają one pewnie i precyzyjnie. W porównaniu z poprzednikiem zmienił się kształt przycisków po lewej stronie monitora - teraz są one okrągłe, a co ważniejsze wystają wyżej ponad obudowę, dzięki czemu łatwiej je znaleźć w ciemności. Tradycyjna dla Canona tarcza wyboru trybu pracy ma trochę inaczej ukształtowany bok, nacięcia są głębsze, dzięki czemu nie ma mowy o ślizganiu się jej w palcach.
Konstruktorzy dbają o to, aby amatorskie lustrzanki wyróżniała mała waga. Wpływa to niekorzystnie na wyważenie zestawu korpus + obiektyw. Po założeniu cięższej niż kitowa optyki, aparat mocno przechyla się do przodu, więc ciężko go utrzymać jedną ręką. Należy jednak pamiętać, że większość użytkowników takich konstrukcji fotografuje podstawowym obiektywem i ten problem ich nie dotyczy.
Warto też wspomnieć, że wygodę pracy podnosi czujnik przyłożenia oka do wizjera. Wyłącza on monitor podczas obserwacji obrazu na matówce.
Funkcje przycisków
Na tylnej ściance czterysetki znajdują się dwa nowe przyciski: bezpośredniego druku i DISP. Ten drugi zastąpił przycisk INFO i został umieszczony nad MENU. Decyzja taka może wydawać się błędna, jednak należy pamiętać, że w nowej konstrukcji występuje tylko jeden monitor, w związku z czym przyciskowi nadano funkcje włączania i wyłączania go. Jednak nie korzysta się z niego często, gdyż czujnik oka doskonale spełnia swoją funkcję, więc lepiej by było gdyby układ przycisków pozostał taki, jak dawniej. W trybie prezentacji zdjęć DISP pełni funkcję starego INFO, czyli przełączania między wyświetlanymi informacjami.
Rozmieszczenie pozostałych przycisków jest tradycyjne dla Canona. Strzałki nawigatora obsługują szybki dostęp do ustawień czułości, autofokusa, balansu bieli i sposobu pomiaru światła. Dwa przyciski umieszczone w górnej prawej części tylnej ścianki odpowiedzialne są za zmianę punktu pomiaru ostrości i blokadę autofokusa oraz ekspozycji, a w trybie oglądania zdjęć za powiększanie i zmniejszanie obrazu. Ponieważ zastosowano tylko jedno kółko nastaw, zaistniała potrzeba umieszczenia przycisku przełączającego jego funkcje w trybie manualnym. Tak samo jak w 350D służy do tego przycisk AV, w pozostałych trybach przy jego pomocy ustawia się korekcję ekspozycji.
Podsumowanie
Pomimo nienajlepszych materiałów zastosowanych do produkcji obudowy czterysetka wypada całkiem dobrze pod względem ergonomii. Do plusów trzeba zaliczyć przejrzyste rozmieszczenie przycisków i tarcz. Osoby fotografujące canonami serii 300 docenią taki sam układ wszystkich elementów obsługi (poza umieszczeniem przycisku MENU), a mający canona pierwszy raz w rękach z pewnością szybko przyzwyczają się do ergonomii aparatu.
+ przejrzyste rozmieszczenie elementów obsługi
+ bardzo wygodna pozycja kółka nastaw
+ dobra jakość wykonania
- słabej jakości tworzywo, z którego wykonano obudowę korpusu
- brak gumowanych elementów obudowy
- zbyt mała przestrzeń między gripem a obiektywem