Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
84%
Lumix S1 to tańszy model z zaprezentowanego niedawno duetu pełnoklatkowych bezlusterkowców Panasonika. Z matrycą o mniejszej rozdzielczości, ale z bardziej rozwiniętym trybem filmowym, ma przyciągać szerokie rzesze profesjonalistów szukających uniwersalnego i niezawodnego body. Sprawdźmy, czy podstawowa pełna klatka Lumix ma szansę spełnić ich oczekiwania!
Korpus to wykonanie stojące na najwyższym poziomie. Dzięki wzmocnionej konstrukcji i uszczelnieniom kluczowych miejsc body nie musimy obawiać się pracy w naprawdę ekstremalnych warunkach. Do tego dochodzi niemal wzorcowa ergonomia z mocno rozwiniętą możliwością personalizacji, funkcjonalny odchylany i dotykowy ekran oraz wizjer o rekordowej rozdzielczości, który stanowi już klasę samą w sobie. Natomiast problematyczne mogą okazać się spore gabaryty i waga (900 g) samego aparatu. S1 bliżej do pełnoklatkowych lustrzanek a nie zwartych bezlusterkowców, co niektórzy mogą już uznać za wadę. Podobnie jak ubogą szklarnię, która na razie sprowadza się do kilku obiektywów: 3 systemowych konkstrukcji Panasonika i 8 modeli z systemu Leica SL. Z kolei Sigma dopiero w „niedalekiej przyszłości” ma zaprezentować swoje propozycje.
Jednak największą bolączką S1 (podobnie jak S1R) jest autofokus DFD (Depth From Defocus) oparty wyłącznie o detekcję kontrastu. Podczas fotografowania w dobrym oświetleniu mamy pewność szybkości i precyzji układu. Gdy światła jest mniej to już niestety zupełnie inny aparat. W mocno zaciemnionych miejscach ma spore trudności z ustawieniem ostrości na mniej kontrastowe obiekty. To właśnie w tym aspekcie Lumix najwięcej traci i tym samym najbardziej odstaje od swoich głównych pełnoklatkowych rywali z oferty Sony, Nikona i Canona. Tak więc dla osób, które poszukuję pełnoprawnej reporterskiej i bezlusterkowej puszki, by fotografować wartką akcję po zmroku lub w zmiennych warunkach oświetleniowych, S1 nie będzie dobrym wyborem. Poza tym więcej oczekiwaliśmy także po automatycznym balansie bieli, który w mieszanym świetle mocno przekłamuje kolory - gubi się także balans z priorytetem bieli.
Większych zastrzeżeń nie możemy mieć za to do jakości generowanego obrazu. Pełnoklatkowa matryca 24 Mp pozbawiona filtra dolnoprzepustowego, wspomagana procesorem Venus Engine i nowym układem mikrosoczewek, jest gwarantem imponującej dynamiki i odpowiednio nasyconych kolorów. Pod tym względem aparat w niczym nie ustępuje swoim największym konkurentom, a w pracy na wyższych czułościach dostarcza wyjątkowo szczegółowych zdjęć, które są pełne detali - nawet na rozszerzonych wartościach ISO.
Rewelacyjnie wypada także tryb wysokiej rozdzielczości, który zapewnia 96-megapikselowe zdjęcia o zwiększonej wyrazistości. Ważnym atutem jest również fantastyczny system stabilizacji Dual I.S z kompensacją drgań na poziomie aż 6 EV oraz tryb filmowy, który już teraz oferuje więcej niż ten w modelu S1R. A warto zauważyć, że w lipcu Lumix S1 otrzyma kluczową aktualizację, która wprowadzi 10-bitowy zapis 4:2:2 30 kl./s bezpośrednio na karcie lub 60 kl./s w przypadku rekordera, a także płaski profil obrazu V-Log. Niestety uaktualnienie będzie odpłatne, co może budzić niesmak wśród fotografów, którzy nieprzywykli do płacenia za aktualizację firmaware’u.
Lumix S1 to model, który miał przekonać do siebie najbardziej wymagających fotografów, w tym reporterów. Niestety producentowi nie do końca udał się ten wyczyn. Wprawdzie aparatowi nie możemy odmówić wzorcowej ergonomii, wręcz pancernej budowy (przymykamy oko na duże wymiary na tle konkurencji), bogatego trybu filmowego czy wysokiej jakości obrazu, to jednak autofokus bazujący wyłącznie na detekcji kontrastu stanowi już spory problem - zwłaszcza w pracy po zmroku, przez co skutecznie odstraszy ambitnych twórców. Pozostaje także kwestia ceny. 10 899 zł za samo body, to wyraźnie więcej niż życzą sobie Sony, Nikon i Canon za swoje pełnoklatkowe bezlusterkowce, które oferują podobne możliwości.
84%