Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
81%
Lumix G80 to udoskonalona wersja zaprezentowanego w połowie ubiegłego roku modelu G7. Nową konstrukcję wyposażono w szereg nowinek technologicznych, zaś sam aparat „został zaprojektowany pod kątem maksymalnej sprawności w terenie” - obiecuje producent.
Nowy Panasonic to niemal perfekcyjnie zaprojektowany i zarysowany korpus, przez co wyglądem i ergonomią bliżej mu do zaawansowanych lustrzanek niż do kompaktowych bezlusterkowców. Ale to dobrze - zwłaszcza, że w zamyśle z G80 będziemy korzystać w trudnych i terenowych warunkach. Tak więc o jakichkolwiek półśrodkach nie mogło być mowy. Otrzymujemy duży i solidnie wyprofilowany grip, który został wyłożony chropowatą gumą. Jest ona dosyć miękka i przyjemna w dotyku. Podobnie jest z anatomicznym profilem kciuka. W efekcie aparat niemal klei się do dłoni, co zdecydowanie zwiększa komfort podczas fotografowania. Trzyma się go pewnie i stabilnie, czego nie zmieni nawet przymocowanie większych i cięższych szkieł.
Jednak do G80 producent zaprojektował także specjalny uchwyt DMW-BGG1, który jest równie duży i dobrze wyprofilowany co grip Lumixa. Dzięki temu obsługa aparatu jest jeszcze wygodniejsza - zwłaszcza przy fotografowaniu w pionie, co z pewnością spodoba się portrecistom. Oczywiście podłączany grip jest także uszczelniony, a to zwiększa ochronę przed przedostaniem się do środka kurzu i wody. Co więcej, do jego wnętrza zmieścimy dodatkową baterię, a to z kolei znacznie wydłuży nam czas pracy. Ponadto na uchwycie DMW-BGG1 producent umieścił gwint statywowy i mocowanie na pasek. Słowem, dedykowany grip to funkcjonalne uzupełnienie testowanego modelu.
Nowi i miej wprawieni użytkownicy będą musieli się przyzwyczaić do zaawansowanej ergonomii Lumixa G80, jednak dla osób obeznanych z konstrukcjami Panasonica nie będzie ona stanowić żadnych problemów. Wszystkie najważniejsze ustawienia takie jak zmiana balansu bieli, czułości matrycy czy położenia punktu AF zostały „wyciągnięte” na zewnątrz, co w praktyce okazało się świetnym posunięciem. Co więcej, każdy z przycisków został odpowiednio oznaczony i umieszczony w intuicyjnych miejscach. Większość z nich - poza klawiszem Fn5 fabrycznie odpowiadającym za przełączanie obrazu pomiędzy wizjerem a wyświetlaczem - znalazło się po prawej stronie ekranu. W efekcie - zaledwie jednym palcem - szybko i wygodnie wybierzemy interesującą nas opcję.
Ponadto wielce pomocny podczas fotografowania okazał się system pokręteł z przełącznikiem działania jednego z kołowych wybieraków. Podobne rozwiązanie możemy spotkać w zaawansowanych konstrukcjach Olympusa i dzięki niemu będziemy w stanie szybko zmienić dane parametry. Na przykład przednim pokrętłem możemy ustawić balans bieli, a tylnym wartość ISO lub - po kliknięciu przełącznika - tym samym pokrętłem zmienimy czas otwarcia migawki. Dodatkowo tuż obok wizjera znajdziemy dźwignię AF odpowiadającą za zmianę trybu autofokusa. W praktyce okazał się to strzał w dziesiątkę, dzięki czemu mogliśmy natychmiastowo przełączać się z trybu pojedynczego na ciągły. Co więcej, wewnątrz dźwigni został umieszczony przycisk AF/AE lock. Tak więc zaproponowane rozwiązania są bardzo funkcjonalne i intuicyjne, dzięki czemu znacznie poprawiają i tak ponadprzeciętną ergonomię aparatu.
Konstrukcje Panasonica zdążyły już nas przyzwyczaić do bogatych możliwości personalizacji. Nie inaczej jest w przypadku nowego Lumixa G80. Aparat pozwala na przypisanie własnych ustawień do 6 przycisków funkcyjnych znajdujących się na obudowie. Do tego możemy zdefiniować 5 pozycji wirtualnego panelu, który aktywujemy na ekranie dzięki przeciągnięciu palca po wyświetlaczu. Na początku pracy taka ergonomia może być niejasna i skomplikowana, jednak zapewniamy, że już po chwili zaczyna być logiczna i zrozumiała. Tak więc łącznie otrzymujemy aż 11 edytowalnych pozycji! W efekcie bez problemu dostosujemy aparat do własnych potrzeb i preferencji.
Jednak to nie wszystko. Mamy także do wyboru dwa tryby użytkownika, do których przypiszemy wszystkie ustawienia aparatu. Dostęp do nich otrzymujemy przekręcając pokrętło PASM na pozycję C1 lub C2. Nie pozostaje więc nic innego, jak po raz kolejny pochwalić projektantów Panasonica. Tak rozbudowane rozwiązania są dobrze przemyślane oraz - co ważniejsze - funkcjonalne i przyjazne dla fotografa.
W natychmiastowej zmianie ustawień pomaga także podręczne Q.Menu, które wyjściowo jest przypisane do przycisku Fn2. Z początku może onieśmielać - zwłaszcza osoby wchodzące w świat aparatów Lumix - jednak już po chwili jesteśmy w stanie je okiełznać. Poza tym, wybór poszczególnych funkcji znacznie ułatwia fakt, że panel ekranu jest dotykowy. Ponadto menu podręczne możemy spersonalizować, dzięki czemu każdy będzie mógł wybrać te opcje, z których korzysta najczęściej.
Menu główne nie przeszło żadnych zmian. Jest wygodne i czytelne, choć już trochę archaiczne. Zostało pogrupowane w 5 głównych zakładek. Poszczególne ustawienia są umieszczone w logiczny sposób, niemniej jednak pewne opcje mogłyby być lepiej wyeksponowane. Mamy tu na myśli karty odnoszące się do personalizacji przycisków funkcyjnych i pokręteł, które są schowane zbyt głęboko. Pochwalić za to należy wyświetlany pasek, który informuje o tym jaki wpływ będą miały wprowadzane zmiany i poszczególne ustawienia. Okazuje się on bardzo pomocny, zwłaszcza dla mniej wprawionych użytkowników.
Wprawdzie celownik elektroniczny - w porównaniu do poprzednika - nie uległ znacznym usprawnieniom, jednak i tak nie możemy narzekać jak jakość wyświetlanego obrazu. W G80 zastosowano wizjer wykonany w technologii OLED, który charakteryzuje się rozdzielczością 2.36 mln punktów, współczynnikiem powiększenia 0,74x (odpowiednik aparatu 35 mm) oraz około 100% polem widzenia. Ponadto zapewnia on wysoką szybkość reakcji przy opóźnieniu mniejszym niż 0,01 sekundy. Do tego dochodzi wysoki kontrast 10 000:1. Wszystko to w praktyce oznacza, że otrzymujemy doskonałą widoczność, wiernie odwzorowane barwy i natychmiastowe odświeżanie wyświetlanej sceny. Dodatkową zaletą elektronicznego celownika jest podgląd ekspozycji na żywo, balansu bieli oraz wybranych efektów kolorystycznych. Ponadto wizjer został wyposażony w czujnik oka, którego czułość możemy dostosować. Do wyboru mamy dwa ustawienia - High i Low. Do tego otrzymujemy regulację dioptrażu w zakresie od -4 do +4 dioptrii. Jednak to nie koniec dobrych wiadomości dla okularników. Zwiększono także odległość punktu ocznego z 17,5 do 20 mm. W efekcie praca z cyfrowym wizjerem to czysta przyjemność.
Poza tym możemy w nim wyświetlić nie tylko podstawowe parametry, takie jak czas ekspozycji, wartość przysłony, czy czułość matrycy, lecz także tryb fotografowania, pola AF, stan baterii informacje o stabilizacji, zapełnieniu karty, trybie pomiaru światła, aktywowanych filtrach artystycznych, wirtualną poziomicę czy siatkę ułatwiającą kadrowanie. Dodatkowo w elektronicznym celowniku zobaczymy menu oraz podejrzymy wykonane zdjęcia, co jest pomocne podczas korzystania z aparatu w słoneczne dni. Warto także nadmienić, że wszystkie dane możemy ukryć, co pozwoli na wygodną ocenę kadru.
W kwestii wyświetlacza nie zaszły żadne istotne zmiany. Lumix G80 odziedziczył po swoim poprzedniku 3-calowy dotykowy i obracany ekran o rozdzielczości 1 040 000 pikseli, który charakteryzuje się szybkim odświeżaniem, co pozwala na wygodny podgląd wyświetlanej sceny. Co więcej, obraz jest kontrastowy i wyraźny, a kolory są wiernie odwzorowane. Nie zauważyliśmy także większych utrudnień podczas pracy w mocnym świetle - choć niekiedy odblaski mogą dać się we znaki. Tak naprawdę jedynym problemem jest fakt, że ekran wyświetla zdjęcia nieco jaśniej niż prezentują się na monitorze komputera, co w konsekwencji może prowadzić do lekkich niedoświetleń kadru. Na szczęście producent oferuje możliwość dostosowania jasności, kontrastu i nasycenia barw, dzięki czemu mamy większą kontrolę nad wyświetlanym obrazem.
Poza tym ekran G80 musimy w szczególności pochwalić za panel dotykowy, który w praktyce sprawdza się rewelacyjnie. Tak naprawdę rozwiązanie oferowane przez Panasonica jest jednym z lepszych i bardziej funkcjonalnych, jakie możemy obecnie znaleźć na rynku. Dzięki niemu możemy natychmiastowo wybrać rozmiar i położenie pola AF, dotykowo zwalniać migawkę, nawigować po kartach głównego menu, wybierać opcje podręcznego Q.Menu czy wreszcie przeglądać i powiększać zdjęcia. W kwestii prezentowanych informacji otrzymujemy taki sam zestaw jak w przypadku wizjera elektronicznego. Ponadto w razie potrzeby możemy także zupełnie oczyścić ekran z informacji, by móc rzetelnie ocenić kadr. Słowem, funkcjonalność z najwyższej półki.