Fujifilm X100T - Budowa, ergonomia i użytkowanie

Wyniki testu:
Jakość obrazu:
8
Ergonomia:
7.5
Cena / Jakość:
6
Wydajność:
6.5
Funkcjonalność:
7
Budowa:
8
Marka:
Fujifilm
Nasza ocena:

80%

Fujifilm X100T to zaawansowany kompakt oferujący szereg nowości oraz usprawnień w porównaniu do poprzednika X100S. Ale czy wprowadzone zmiany w pełni wystarczą, by godnie zastąpić starszego brata oraz konkurować z aparatami innych producentów? Sprawdźmy jak nowy Fujifilm X100T poradził sobie w naszym teście. 

Autor: Michał Chrzanowski

4 Grudzień 2014
Artykuł na: 49-60 minut
Spis treści

 


Wykonanie
Obudowa X100T przypomina tę, którą dobrze znamy z poprzednich modeli tej serii. Wygląd wciąż nawiązuje do starych aparatów analogowych, a dzięki delikatnie wyprofilowanemu gripowi oraz lekko zaokrąglonym krawędziom X100T dobrze leży w dłoni. Przyciski z tyłu aparatu zostały przeorganizowane, dlatego też ergonomia uległa lekkiej zmianie. Przeprojektowano rozkład oraz kształt przycisków z owalnych na mniejsze i bardziej okrągłe. Pomimo tych zmian nie możemy zbytnio narzekać na komfort ich użytkowania (szczegóły w podrozdziale Praca). Ponadto, producent dał możliwość zmiany konfiguracji aż siedmiu z nich (klawisze Fn). Dzięki temu rozwiązaniu każdy będzie mógł dostosować ustawienia do własnych potrzeb.


Korpus X100T częściowo został wykonany z wytrzymałego stopu magnezu, dzięki czemu aparat wydaje się trwałą i solidną konstrukcją. Podobnie jak w poprzednich modelach tej serii przód aparatu wraz z gripem został wyłożony gumą wizualnie imitującą skórę. Dzięki temu otrzymujemy spójną i elegancką konstrukcję, która wygodnie leży w dłoniach.

Zobacz wszystkie zdjęcia (6)

Ciekawe rozwiązanie zastosowano przy tworzeniu dekielka osłaniającego obiektyw aparatu. Producent wyłożył go materiałem z domieszką gumy, dzięki czemu idealnie trzyma się on obiektywu. Jedyną wadą jest tu brak możliwości przymocowania dekielka do aparatu. W związku z tym, żeby uchronić dekielek przed zgubieniem lub zniszczeniem musimy go schować na przykład do kieszeni.

Jak już wspominaliśmy wcześniej w X100T znaczną część tylnej ścianki stanowi duży 3-calowy wyświetlacz. Dla niektórych brak uchylanego ekranu może być wadą, jednak w tak klasycznej konstrukcji, jaką jest X100T, takie rozwiązanie wydaje się uzasadnione nieco retro wyglądem aparatu. W porównaniu do poprzedniego modelu rozdzielczość wyświetlanego obrazu uległa znaczącej zmianie i teraz wynosi 1,04 miliona pikseli. Dzięki temu otrzymujemy duży, wyraźny obraz z wiernym odwzorowaniem barw. Ponadto, producent daje możliwość zmiany ustawień jasności oraz nasycenia wyświetlanych barw. Podczas testu nie zanotowaliśmy żadnych problemów z podglądem zdjęć lub odczytem informacji nawet przy mocnym świetle i ostrych kątach patrzenia. Dlatego duży plus dla Fujifilm za usprawnienie wyświetlacza w X100T.

Fujifilm X100T oferuje również wbudowaną lampę błyskową z czterema trybami pracy. Użytkownicy będą mogli wybrać tryb wymuszania błysku oraz tryb synchronizacji błysku z długimi czasami naświetlania. Dla tych zaś, którzy będą chcieli w bardziej zaawansowany sposób zmodyfikować oświetlaną scenę, X100T oferuje tryb Commander odpowiadający za wymuszenie błysku w lampach zewnętrznych oraz tryb lampy zewnętrznej (podłączenie zewnętrznej lampy poprzez gorącą stopkę).

Przygotowanie do pracy
Duży ukłon w stronę japońskiego koncernu należy się również za dwa sposoby ładowania baterii w X100T. Poza standardowym ładowaniem akumulatorów za pomocą ładowarki, Fujifilm daje także możliwość naładowania baterii poprzez podłączenie aparatu do gniazda USB. Dzięki temu użytkownicy X100T będą w stanie jednocześnie naładować dwa akumulatory. Oba rozwiązania stosunkowo rzadko występują w standardzie oferowanym przez producentów. Dlatego też duży plus dla Fujifilm za udostępnienie wspomnianych dwóch opcji.
Zobacz wszystkie zdjęcia (2)

Akumulator NP-95, który otrzymujemy w zestawie z aparatem Fujifilm X100T jest znacznie wydajniejszy niż w poprzednich modelach X100S i X100. Ogniwo ma pojemność 1800mAh i zdaniem producenta wystarczy na zrobienie 700 zdjęć, co jest wynikiem dwa razy lepszym niż u poprzedników. Jednak aby osiągnąć taki rezultat, należy mieć włączony tryb oszczędzania energii. Nam przy normalnym użytkowaniu i włączonym wyświetlaczu LCD udało się zrobić trochę ponad 300 zdjęć. Korzystając jedynie z wizjera optycznego jesteśmy w stanie niemal podwoić ten wynik. Dlatego też pełne naładowanie akumulatora swobodnie wystarczy na cały dzień użytkowania X100T. Czas ładowania baterii wynosi około dwie godziny.

Niestety firma Fujifilm, podobnie zresztą jak w innych modelach, na przykład Fujifilm X30, nie przeprojektowała slotu oraz kształtu baterii. Istnieje duża możliwość włożenia akumulatora odwrotną stroną oraz zamknięcia klapki slotu baterii. Wprawdzie akumulator ma specjalne oznaczenie, jednak strzałka jest niezbyt wyrazista i dość mała.

Mocowania i złącza, w które zostały wyposażony Fujifilm X100T, są już niejako standardem na rynku zaawansowanych kompaktów. Dzięki gorącej stopce użytkownicy będą w stanie zamocować zewnętrzne lampy błyskowe lub wyzwalacze radiowe. Po prawej stronie X100T znajdują się wejścia micro USB 2.0, micro HDMI, a także nowe wejście obsługujące zewnętrzny mikrofon.

Na spodzie aparatu znajduje się mocowanie statywu oraz slot baterii z miejscem na jedną kartę pamięci. Fujifilm X100T obsługuje karty SD, SDHC oraz SDXC (UHS-I).


Jak już wspominaliśmy wcześniej producent na obudowie X100T daje możliwość zaprogramowania aż siedmiu przycisków funkcyjnych Fn. Standardowo mają już one przypisane zadania jednak użytkownicy będą je w stanie zmienić uwzględniając swoje preferencje. Wystarczy dłużej przytrzymać dany klawisz i z wyświetlonej zakładki personalizacji wybrać interesującą nas funkcję. Można również z jednego miejsca (menu fotografowania) przypisać wszystkie przyciski funkcyjne. Przypisanie zadań do klawiszy funkcyjnych może w znacznym stopniu ułatwić fotografowanie.


Firma Fujifilm, sugerując się zdaniem konsumentów, odświeżyła ergonomię X100T. Układ przycisków i pokręteł na górze aparatu nie uległ zmianie. Podobnie jak we wcześniejszym modelu czas ekspozycji oraz jej korektę kontrolujemy za pomocą dwóch tarcz umieszczonych obok spustu migawki. Warto dodać, że w najnowszym modelu pokrętło odpowiadające za regulowanie kompensacji ekspozycji zostało rozbudowane o opcję +/-3 EV. Było to więc długo wyczekiwaną przez użytkowników opcją, której zabrakło w starszej generacji aparatów tej serii. Dzięki tym rozwiązaniom posiadacze X100T będą mogli zmienić podstawowe parametry bez konieczności włączania aparatu. Jest to niezmiernie przydatna możliwość, która w znacznym stopniu może ułatwić i umilić fotografowanie. Oba pokrętła stawiają odpowiedni opór. Jednak podczas pracy z X100T (np. przy wkładaniu i wyciąganiu aparat z torby) kilkakrotnie zdarzyło nam się, że pokrętło odpowiedzialne za kompensację ekspozycji zostało przestawione o kilka wartości. Dlatego też zaraz po wyciągnięciu X100T z plecaka lub torby warto sprawdzić te ustawienia. Naszym zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby dodanie jakiegoś rodzaju blokady, np. małego przycisku na górze każdego pokrętła, który by przed tym chronił. Ale nie można tego zakwalifikować jako wielką wadę korpusu X100T, gdyż zdarzyło się to nam zaledwie kilka razy.


Obok wyżej wymienionych pokręteł umieszczono spust migawki z okalającym go włącznikiem ON/OFF, co jest chyba jednym z wygodniejszych rozwiązań, jakie mogą zaoferować nam producenci aparatów. Spust migawki został wyposażony w gwint do mechanicznego wężyka spustowego - co znowu jest ukłonem w stronę retro, ale też użytecznym drobiazgiem. Tuż obok znajduje się przycisk Fn, który możemy dowolnie zaprogramować. W standardzie ustawiona jest do niego funkcja nagrywania filmów, jednak podczas testu doszliśmy do wniosku, że przypisanie do niego ustawień ISO jest znacznie wydajniejsze. Ponadto, w modelu X100T usprawniono wybór przysłony. Wprawdzie dalej ustawiamy ją pierścieniem na obiektywie (podobnie jak w X100S), jednak tym razem mamy możliwość skoku co 1/3 EV. Dzięki powyższym zmianom możemy mieć pełną kontrolę nad wszystkimi parametrami potrzebnymi podczas fotografowania.

To, na co inżynierowie Fujifilm postawili spory nacisk w stosunku do poprzedników, to reorganizacja tylnej części aparatu. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło w porównaniu z poprzednikiem, jednak rozmieszczenie niektórych przycisków uległo zmianie i niekoniecznie na lepsze.

Po lewej stronie wyświetlacza znajdują się cztery przyciski, z czego dwóm od dołu możemy nadać dowolne funkcje. Docelowo są do nich przypisane opcje Wi-Fi oraz Fotometria. To, co nie do końca przypadło nam do gustu, to umiejscowienie klawisza odpowiedzialnego za podgląd zdjęć. Umieszczony jest on pomiędzy innymi przyciskami, co nie wpływa dobrze na jego intuicyjne użycie. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby zaprojektowanie go jako skrajnego klawisza, np. zamieniając jego pozycję z przyciskiem View Mode, który naszym zdaniem niepotrzebnie znalazł się na obudowie X100T w tak wyeksponowanym miejscu. Kilkukrotnie podczas testu zamiast podglądu zdjęć omyłkowo wybraliśmy klawisz View Mode. Odpowiedzialny jest on za wybór trybu podglądu, np. obraz lub informacje wyświetlane tylko na ekranie LCD lub w wizjerze. Takie opcje ustawia się rzadko, zazwyczaj na początku przygody z aparatem, dlatego też wystarczającym rozwiązaniem byłoby wyodrębnienie zakładki w menu aparatu.

Większość przycisków funkcyjnych oraz pokręteł znajduje się po prawej stronie wyświetlacza. Dzięki temu znacznej części operacji możemy dokonać za pomocą kciuka, bez konieczności odrywania oka od wizjera. Możliwości konfiguracji jakie daje X100T są bardzo przydatne podczas fotografowania, zwłaszcza gdy ustawimy klawisze wybieraka pod kątem naszych preferencji. Pewnie dlatego też Fujifilm zrezygnowało z graficznego oznaczenia tych przycisków. Na początku pracy z aparatem wydaje się to mało wygodne, jednak po ich ustawieniu oraz nieco dłuższej przygodzie z X100T można się do tego przyzwyczaić.

W porównaniu do modelu X100S klawisz Q odpowiadający za szybkie menu, które teraz można dostosować do własnych potrzeb, został przeniesiony wyżej - zaraz pod przycisk AEL/AFL. Naszym zdaniem jest to nietrafiony pomysł, gdyż teraz są one rozmieszczone po prostu za blisko siebie, co utrudnia ich szybkie użycie. Podczas testów X100T często zdarzało się nam zamiast blokady ekspozycji omyłkowo wybrać menu Q, przez co nie byliśmy w stanie zrobić wcześniej zaplanowanego zdjęcia. Takie rozmieszczenie przycisków ogranicza dynamikę działania w trakcie fotografowania. Dobrym rozwiązaniem byłoby nadanie jakieś faktury jednemu z klawiszy lub pozostawienie rozmieszczenia przycisku Q tak, jak miało to miejsce w poprzednim modelu (dół obudowy).


Z kolei dużym udogodnieniem, które znalazło się na korpusie X100T, jest przycisk Drive. Kryje się pod nim dedykowane menu, z którego możemy wybrać tryb pracy oraz zmienić ustawienia bracketingu.
Zobacz wszystkie zdjęcia (2)

Zdjęcia w X100T są zapisywane w formacie RAW i JPEG o maksymalnej rozdzielczości 4896x3264 pikseli. Aparat pozwala na robienie zdjęć w 3 formatach i oferuje 5 ustawień jakości do wyboru.

Praca
W fotografowaniu aparatem pomaga nowy hybrydowy wizjer, który pozwala na płynne przełączanie pomiędzy optycznym i elektronicznym celownikiem. Dzięki temu praca z X100T za pomocą wizjera staje się czystą przyjemnością. Przełączenia dokonuje się za sprawą pojedynczej dźwigni umieszczonej z przodu aparatu. W identyczny sposób wybiera się także nową funkcję elektronicznego dalmierza.
Zobacz wszystkie zdjęcia (2)

Dzięki tej opcji ręczne ustawienie ostrości jest znacznie wydajniejsze i precyzyjniejsze. W prawym dolnym rogu celownika optycznego wyświetla się mały obszar EVF (elektronicznego celownika), który wskazuje nam pole ostrości. Dodatkowo, w ustawieniach aparatu możemy wybrać funkcję wyróżniania punktów ostrości Focus Peaking oraz sygnowany przez Fujifilm Digital Split Image naśladujący zachowanie klasycznej matówki. Możemy również zmieniać rozmiar wyświetlanego obszaru ostrości.

Jest to więc miły dodatek dla tych, którzy cenią sobie manualne ustawianie ostrości. Jednak dłuższe korzystanie z elektronicznego dalmierza staje się mało przyjemne, ponieważ w wizjerze wyświetlane są dwa obrazy, które po prostu rozpraszają oraz męczą oko. O wiele lepiej sprawdza się ręczne ostrzenie z podglądem na wyświetlaczu LCD. Wtedy, korzystając z opcji Digital Split Image w podglądzie na żywo, fragment kadru zostaje powiększony, co w znacznym stopniu ułatwia manualne ostrzenie poprzez dopasowanie połówek obrazu. Pomimo tego, duży plus dla inżynierów z Fujifilm za to, że pokazali innowacyjne i funkcjonalne rozwiązania.

Zobacz wszystkie zdjęcia (2)

Korzystając z hybrydowego wizjera X100T, możemy wybierać pomiędzy celownikiem optycznym (OVF), który ma około 92% pokrycia pola kadru, a celownikiem elektronicznym (EVF), który posiada 2,360 tysięcy pikseli oraz około 100% pokrycie wyświetlanego obrazu.


Sam wizjer został wyposażony w czujnik oka oraz regulację dioptrażu. Dodatkowo w wizjerze wyświetlają się te same wskaźniki, co na wyświetlaczu LCD czyli informacje odnośnie czasu ekspozycji, przysłony, czułości, trybu fotografowania, ustawień autofokusa, stanu baterii czy zapełnienia karty. Dzięki temu rozwiązaniu możemy efektywnie korzystać z aparatu za pomocą samego wizjera i ograniczyć zużycie baterii. Niestety, czas przełączenia pomiędzy obrazem wyświetlanym na wyświetlaczu a wizjerem elektronicznym nie jest krótki i wynosi około sekundy. Przez to może uciec nam “decydujący moment”, który chcieliśmy uwiecznić na zdjęciu.


Kolejną innowacją, w którą Fujifilm wyposażyło nowy model X100T, jest korygowanie paralaksy w czasie rzeczywistym. Paralaksa to przesunięcie obrazu widocznego w wizjerze względem tego, co “widzi” obiektyw aparatu. Dzięki nowym rozwiązaniom zastosowanym w X100T, aparat automatycznie koryguje paralaksę w czasie rzeczywistym, dlatego też precyzyjniej jesteśmy w stanie przekomponować kadr po ustawieniu ostrości. To kolejna przydatna opcja, która znalazła się w nowym modelu Fujifilm.

Ustawienia X100T praktycznie nie różnią się od tych, które znamy z wcześniejszych modeli serii X. Standardowo menu aparatu zostało podzielone na dwie grupy (wyodrębnione kolorystycznie). Pierwsza części menu odpowiada za ustawienia dotyczące fotografowania, w drugiej zaś mamy do czynienia z ustawieniami odnoszącymi się do samego aparatu. Podobnie jak we wszystkich modelach Fujifilm z serii X menu jest proste i intuicyjne. Jak wspominaliśmy wcześniej, przycisk Q na korpusie aparatu przenosi nas do szybkiego menu, które możemy dostosować do własnych preferencji.

Na szczególną uwagę zasługują opcje dotyczące czułości matrycy. Producent daje nam możliwość wyboru trzech ustawień Auto ISO, które możemy zapisać według swoich preferencji. Zaprogramować możemy zakres czułości, np. od ISO 800 do ISO 1600. Aparat wtedy sam dobiera optymalną czułość, poruszając się jedynie w wybranym zakresie. Ponadto, możemy ustawić minimalny czas naświetlania, np. 1/30 sekundy, dzięki czemu mamy pewność, że nie zejdziemy poniżej tej wartości. Podczas przeprowadzonego testu automatyczne ustawienia zakresu ISO sprawdziły się wyśmienicie. Proponowane przez Fujifilm opcje zdecydowanie ułatwią fotografowanie w zmiennych warunkach oświetleniowych.

Z kolei to, co przykuło naszą uwagę podczas testu to fakt, że X100T ma bardzo czuły pomiar światła. Naszym zdaniem zbyt czuły. W warunkach studyjnych kilkakrotnie aparat prześwietlał lub niedoświetlał fotografowaną scenę. Było to trochę uciążliwe zwłaszcza, gdy chcieliśmy zachować identyczne parametry ekspozycji.

Funkcje dodatkowe
To, co było jednym z mankamentów poprzednich modeli z tej serii, zostało skorygowane przez konstruktorów Fujifilm. Nowy X100T daje nam możliwość przesyłania zdjęć z aparatu na urządzenia mobilne, a także zapisywania ich na komputerze za pomocą wbudowanej łączności Wi-Fi. Ponadto, dzięki specjalnej aplikacji na smartfona lub tablet (dostępnej na iOS i Androida), otrzymujemy możliwość pełnej kontroli nad aparatem za pomocą telefonu. Podczas testów wszystkie opcje oferowane przez Fujifilm działały bez zarzutu. Na szczególną uwagę zasługuje kwestia odświeżania podglądu, która wypadła znakomicie. Praktycznie nie ma opóźnienia pomiędzy ruchem aparatu, a obrazem wyświetlanym na ekranie telefonu.
Zobacz wszystkie zdjęcia (3)

Niestety, podobnie jak w poprzednich modelach oferujących Wi-Fi, czasem występowały problemy z łącznością między X100T a telefonem. Szczególnie irytującym mankamentem jest zrywanie połączenia z aparatem w momencie cofnięcia się do głównego menu aplikacji. Z kolei informacja dotycząca sposobu połączenia się z telefonem, wyświetlana na ekranie LCD aparatu jest niejednoznaczna i myląca. Dlatego też lepiej jest sugerować się instrukcją podawaną w aplikacji.
Zobacz wszystkie zdjęcia (2)

Zobacz wszystkie zdjęcia (4)

To bardzo dobry znak, że Fujifilm wyposażyło kolejny model w możliwość łączenia się z innymi urządzeniami za pomocą wbudowanego modułu Wi-Fi. Funkcja ta jest już niejako standardem na rynku zaawansowanych kompaktów. Dzięki tej opcji użytkownicy X100T z łatwością poszerzą możliwości aparatu i w znacznym stopniu ułatwią i umilą sobie z nim pracę.A zdjęcia wrzucane na serwisy społecznościowe będą lepszej jakości niż te ze smartfona.

podsumowanie tej części:
+ ponadczasowy design
+ dobra jakość użytych materiałów
+ unowocześniony hybrydowy wizjer
+ elektroniczny dalmierz ułatwiający manualne ostrzenie
+ korygowanie paralaksy w czasie rzeczywistym
+ sterowanie i łączność Wi-Fi
+ pokrętło kompensacji ekspozycji +/-3 EV
+ możliwość ustawienia 7 przycisków funkcyjnych
+ usprawniony wyświetlacz LCD

- przycisku podglądu zdjęć umieszczony w mało intuicyjnym miejscu
- opóźnienie we włączaniu się wizjera elektronicznego po uruchomieniu aparatu
- złe rozmieszczenie klawisza szybkiego menu Q (myli się z przyciskiem AEL/AFL)
- źle zaprojektowany slot baterii (możliwość jej włożenia odwrotną stroną)
- brak blokad zapobiegających przypadkowemu przestawieniu pokręteł znajdujących się na aparacie

- zbyt czuły pomiar światła

Dodaj ocenę i odbierz darmowy e-book
Digital Camera Polska
Spis treści
Skopiuj link

Autor: Michał Chrzanowski

Stały bywalec naszego laboratorium. Ciągle patrzy na świat przez różne ogniskowe oraz przemierza miasta i wioski obwieszony sprzętem fotograficznym. Uwielbia stylowe aparaty, a także eleganckie i funkcjonalne akcesoria. Ma słabość do monochromu i suwaków w programie Lightroom, po godzinach – do literatury faktu i muzyki country.

Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Sony A1 II + FE 28-70 mm f/2 GM - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Sony A1 II + FE 28-70 mm f/2 GM - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Sony kończy rok z przytupem, prezentując dwie iście profesjonalne konstrukcje - najnowszy flagowy korpus Sony A1 II i uniwersalny, superjasny zoom średniego zasięgu. Czy nowy korpus...
15
Nikon Z50 II - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Nikon Z50 II - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Po pięciu latach Nikon prezentuje wreszcie następcę pierwszego amatorskiego korpusu w systemie Z. To nadal ta sama matryca, ale lepsza wydajność, bardziej rozbudowana ergonomia i...
23
Fujifilm X-M5 - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe [RAW]
Fujifilm X-M5 - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe [RAW]
Nowy Fujifilm X-M5 to najtańszy aparat w systemie, ale pod względem możliwości daleko mu do typowego amatorskiego korpusu. Czy to możliwe, że Fujifilm zrobiło wymarzony aparat dla...
33
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (1)