Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Na polski rynek wkraczają produkty marki Rotolight, a wśród nich poręczny LED-owy oświetlacz Rotolight Neo. Według zapewnień producenta, ma on wyznaczać nowe standardy w branży. Sprawdzamy, czy rzeczywiście tak jest.
Lampa Rotolight Neo została bardzo sprytnie zaprojektowana. Po pierwsze, warto zwrócić uwagę na jej okrągłą konstrukcję, dzięki której niezależnie od tego czy podepniemy lampę w poziomie czy w pionie, kąt padania światła będzie zawsze taki sam i wyniesie 50 stopni. Z pewnością docenią to osoby, które do filmowych rigów montują sporo akcesoriów.
Wygodę montażu zwiększa ponadto dostępność aż 3 gwintów statywu. Po co ich aż tyle skoro lampa jest okrągła? Dzięki temu otrzymujemy właściwie kompletną dowolność pod względem sposobu zaczepienia lampy, przy jednoczesnym wygodnym dostępnie do jej interfejsu, który to jak najbardziej będziemy chcieli mieć. Lampa oferuje bowiem wiele ciekawych funkcji. Dodatkowo, w zestawie otrzymamy mocowanie, za pomocą którego podepniemy lampę do gorącej stopki aparatu lub do stopki akcesoriów mocowanej na rigu. Szkoda jedynie, że adapter nie posiada żadnego rodzaju głowicy, która pozwoliłaby na wygodną regulację ustawienia lampy. Regulowane wysięgniki znajdziemy w ofercie Rotolight, jest to jednak dodatkowy wydatek rzędu 50 - 250 zł (w zależności od ich rodzaju).
Ciekawie prezentuje się również kwestia modyfikowania światła. W zestawie znajdziemy 2 filtry żelowe oraz 2 nakładki dyfuzyjne, które możemy zamocować z przodu lampy, po zdjęciu plastikowej nakładki ochronnej. Cały proces przebiega bardzo sprawnie i zajmuje raptem kilka sekund. Modyfikatory znacznie rozszerzają użyteczność lampy, ale szkoda ze dołączany do zestawu zestaw jest tak ubogi. Boli to tym bardziej, że aby uzyskać optymalne efekty w niektórych trybach pracy lampy, konieczne będą filtry nie wchodzące w skład podstawowego zestawu. Oczywiście możemy je nabyć dodatkowo (Rotolight Add on Colour FX Filter Pack), oznacza to jednak kolejny wydatek - tym razem 119 zł. Nakładkę oraz samą lampę dosyć łatwo porysować podczas wymiany filtrów, nie będzie to jednak przeszkadzać nam w osiągnięciu zamierzonych efektów.
Lampa może być zasilana na dwa sposoby: sieciowo, za pomocą dołączanego do zestawu kabla z zasilaczem, lub przy pomocy 6 baterii AA (standardowe paluszki). Nieco żałujemy, że producent nie zdecydował się wyposażyć oświetlacza w akumulator, który moglibyśmy ładować dowolną ilość razy, ale w pełni rozumiemy podejście producenta (choć obydwa rozwiązania na pewno dałoby się połączyć przy pomocy adaptera na baterie, montowanego w miejsca akumulatora). System zwykłych baterii oznacza dużo większą swobodę podczas pracy w terenie. Możemy wyposażyć się w kilka zestawów i używać lampy cały dzień. Dobre wrażenie robi też czas pracy na bateriach. W przypadku lepszych baterii i wydajnych akumulatorów lampą będziemy mogli świecić z pełną mocą przez około 3,5 godziny. Warto przy tym pamiętać, by nie korzystać z akumulatorków o napięciu 3,7 V, gdyż mogą one poważnie uszkodzić lampę.
Gdy przyjrzymy się miejscu na baterie, zauważymy także niewielki port, za pomocą którego w razie potrzeby będzie można zaktualizować oprogramowanie lampy. W tym celu będziemy musieli jednak udać się do dystrybutora.
Ogólnie, wykonanie lampy i spasowanie poszczególnych elementów robi bardzo dobre wrażenie. Widać, że otrzymujemy produkt wyższej klasy, co zauważamy chociażby oceniając jakość użytych w produkcji plastików jak i spójność całej konstrukcji. To produkt dobrze zaprojektowany, który pozytywnie odznacza się na tle chińskich oświetlaczy, których ostatnimi czasy dużo na rynku. Pochwalić należy także pokrętła sterujące, które są duże, wygodne w obsłudze i pozwalają na bardzo precyzyjną regulację parametrów lampy. Przy tym wszystkim żałujemy jedynie, że producent nie wyposażył modelu Neo w uszczelnienia. Osłona przeciwdeszczowa oczywiście widnieje w ofercie producenta jako dodatkowe akcesorium, jej cena jest jednak mocno wygórowana - aż 89 funtów (prawie 500 zł), czyli około 1/3 ceny całej lampy.