Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
"Excitement" to słowo, które podczas tegorocznej konferencji Keynote przewinęło się setki razy. Czy jednak w obliczu tego, co ma do zaoferowania konkurencja nowe flagowce Apple rzeczywiście są tak ekscytujące?
Przez lata to Apple pokazywało konkurencji jak powinien wyglądać fotograficzny smartfon. W ostatnim czasie pod względem możliwości fotograficznych firmę z Cupertino zaczęli jednak deklasować Chińczycy ze swoim Huaweiem, ale także i pozostali producenci, którzy już od kilku sezonów wydają się oferować więcej nawet w telefonach ze średniej półki. Czy nowe iPhone’y to wreszcie coś czym warto pochwalić się wobec dokonań konkurencji? I tak i nie.
Przede wszystkim tak, jak w poprzednim roku mamy do czynienia nie z jednym, ale z trzema modelami iPhone’a - 6,1-calowy model standardowy oraz 5,8- i 6,5-calowe modele iPhone 11 Pro i iPhone 11 Pro Max. Co być może zasmuci wielu użytkowników, podstawowy model to następca zeszłorocznego modelu Xr, czyli dodatkowej wersji budżetowej, która miała być ukłonem w stronę mniej zamożnych czy też mniej wymagających użytkowników.
Otrzymujemy więc tylko dwa aparaty i gorszy ekran w technologii LCD (Liquid Retina display), a także nieco mniej wydajny system niż w modelach 11 Pro i 11 Pro Max. Takiemu zabiegowi jednak trudno się dziwić. Według producenta iPhone Xr był najlepiej sprzedającym się modelem w historii firmy i z pewnością dla większości użytkowników okaże się w zupełności wystarczający. Zwłaszcza, że wcale nie prezentuje się źle.
Jak jednak wszystko wypada pod względem fotograficznym? Generalnie, pod względem ogólnej specyfikacji aparatów zmieniło się niewiele. Główną nowością jest obecność nowego 12-megapikselowego modułu superszerokokątnego o ekwiwalencie 13 mm i świetle f/2.4, który wzbogaca zarówno podstawowy model, jak i modele 11 Pro. Do tego tak samo jak wcześniej 12-megapikselowy aparat standardowy o ekwiwalencie 26 mm i świetle f/1.8, a w modelach 11 Pro także nieco jaśniejszy niż wcześniej moduł tele (ekwiwalent 52 mm, światło f/2.0). Obydwa wspierane systemem optycznej stabilizacji obrazu.
Większe obiektywy mogłyby sugerować użycie także większego formatu matryc, ale raczej tak się nie stało. Na ten temat brak informacji w specyfikacji producenta, a Apple na pewno pochwaliło by się takim dokonaniem podczas konferencji. Otrzymujemy więc prawdopodobnie jedynie nieco lepszą optykę.
Choć podstawowa specyfikacja aparatów nie wydaje się niczym nazbyt szczególnym, główna siła nowych aparatów, jak już zresztą zdążyli nas przyzwyczaić producenci, leży w ich oprogramowaniu. Producent obiecuje więc jeszcze większy zakres dynamiczny, a także wprowadza długo oczekiwany tryb nocny, który wzorem Huaweia czy Google Pixel pozwoli nam robić ciekawe zdjęcia w warunkach szczątkowego oświetlenia. Przykłady pokazane podczas konferencji robią bardzo dobre wrażenie i każą nam wierzyć, że nawet jeśli nowe iPhone’y nie przebiją dokonań konkurencji, to będą oferowały rezultaty na zbliżonym poziomie.
Oprócz tego, Apple usprawniło także system przetwarzania obrazu, który podobnie jak wcześniej finalny obrazek generuje z wielu różnych ekspozycji, ale tym razem lepiej rozpoznawać ma obiekty na zdjęciach i lokalnie dokonywać korekt ekspozycji. Mamy więc oczekiwać świetnie naświetlonych portretów i kontrastowych odpowiednio nasyconych zdjęć krajobrazowych czy też naturalnie wyglądających HDR-ów.
Nie zabrakło też oczywiście trybu symulacji rozmycia tła, a producent wzbogacił także tryb portretowy o nowy filtr, dzięki któremu będziemy w stanie łatwo zrobić charakterystyczne czarno-białe zdjęcia z białym tłem. Otrzymujemy też o 36% jaśniejszą lampę błyskową.
Bardzo ciekawie prezentują się natomiast możliwości filmowe nowych iPhone’ów, o których to niestety zapomina większość pozostałych producentów. Wszystkie trzy aparaty pozwolą na nagrywanie materiałów 4K z prędkością 60 kl./s, a producent obiecuje znacznie usprawniony system stabilizacji. Do tego otrzymujemy możliwość wykonywania płynnych zbliżeń, gdzie obraz bez widocznego skoku będzie przełączany pomiędzy różnymi modułami aparatu.
Wreszcie materiały filmowe wydają się odznaczać naprawdę świetną dynamiką. Filmy przykładowe pokazane podczas konferencji robią świetne wrażenie i pod tym względem można chyba spodziewać się naprawdę dużo. Jak obiecuje producent, nowe iPhony dostarczają lepszej jakości nagrań niż jakikolwiek smartfon w historii. Do tego zaktualizowana aplikacja Photos będzie nam oferować możliwość całkiem zaawansowanej edycji materiałów filmowych, od samej pracy z obrazem, aż po kadrowanie i finalny montaż.
Na koniec parę słów o aparacie do selfie. Jego rozdzielczość także wzrosła do 12 Mp, a dodatkowo również za jego pomocą nagramy filmy 4K z prędkością 60 kl./s. Gdyby tego było jednak mało, za jego pomocą nagramy również materiały w zwolnionym tempie, które Apple ochrzciło już mianem „slofies”. Choć to z pozoru błahostka, jesteśmy pewni, że już niedługo filmy tego typu zaleją media społecznościowe. W końcu i tryb portretowy robił w swoim czasie furorę, a Apple dobrze wie, że dla użytkownika liczy się przede wszystkim przyjemność z używania sprzętu i dobra zabawa.
W kwestii obrazowania pozornie nie otrzymujemy więc jakichś wielkich innowacji, a raczej dodatki, które już dawno powinny znaleźć się na pokładzie flagowca. Z drugiej strony, tym razem producent nie ma się czego wstydzić przed konkurencją i jeśli rezultaty będą tak dobre jak obiecuje, a obsługa tak wygodna i bezproblemowa jak dotychczas, wcale nie zdziwi nas jak iPhone kolejny rok z rzędu uznany zostanie fotograficznym smartfonem roku. Apple po prostu wie jak połączyć prostotę obsługi z wymiernymi efektami. Nie mamy więc trybów manualnych, ani dziesięciu specjalnych trybów scen, a zdjęcia i tak wychodzą dobre. I to właśnie cenią sobie użytkownicy.
Także pod względem ogólnej specyfikacji producent zapowiada wszystko co najlepsze. Zarówno iPhone 11, jak i modele Pro korzystają z nowego procesora A13 Bionic, który według Apple jest najszybszym układem na rynku, a warianty Pro oferują dodatkowo szereg układów zwiększających wydajność telefonu. Do tego 6 lub 4 GB RAM-u (więcej w wersji Pro), do 512 GB pamięci wewnętrznej, wsparcie ładowania indukcyjnego i dużo bardziej wytrzymałe baterie (do godziny więcej pracy w przypadku modelu standardowego, i nawet do 4 godzin w przypadku modelu 11 Pro Max).
Dodatkowo modele Pro otrzymały także ulepszone „szerokogamutowe” ekrany OLED (Super Retina XDR) ze wsparciem technologii HDR10, Dolby Vision, które mają być najwytrzymalszymi panelami na rynku. Wszystkie trzy modele mogą pochwalić się także lepszymi uszczelnieniami.
Choć nowe iPhone’y jak zawsze są koszmarnie drogie, miłym ukłonem w stronę użytkowników jest obniżenie ceny podstawowego modelu do 699 dolarów (około 2750 zł). Modele 11 Pro i 11 Pro Max, podobnie jak zeszłoroczne flagowce oferowane będą natomiast w cenach 999 dolarów (około 3900 zł) i 1099 dolarów (około 4300 zł). Oczywiście mówimy tu o wersjach 64-gigabajtowych, a w przypadku polskiego rynku należy spodziewać się, że wyjściowe ceny będą jeszcze odpowiednio wyższe.
Więcej o nowych flagowcach przeczytacie pod adresem apple.com.
{$in-article-newsletter}