Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
64 GB RAM-u, do 8 TB przestrzeni dyskowej, świetny ekran i usprawniona klawiatura. Najnowszy Macbook Pro to komputer, którego wreszcie znów będą mogli pokochać zawodowcy. A przynajmniej tego chciałoby Apple.
Choć trudno znaleźć użytkowników, którzy byliby naprawdę niezadowoleni z flagowych notebooków Apple, w ostatnich latach modele Pro, były w zasadzie takie tylko z nazwy. Użytkownicy wytykali producentowi m.in. fatalną wręcz klawiaturę Butterfly i ograbienie konstrukcji ze złącz, a i pod względem specyfikacji Apple raczej goniło najlepsze pozycje konkurencji, a nie wyznaczało nowe standardy, jak to miało niegdyś w zwyczaju.
Wygląda jednak na to, że najnowszy 16-calowy Macbook Pro znów będzie miał szansę stać się pierwszym wyborem zawodowców. Ma w końcu wszystko, czego mogą oczekiwać użytkownicy nastawieni na szybką i wydajną pracę. Niestety bije też rekordy pod względem ceny.
Główną nowością jest tu oczywiście ekran. Otrzymujemy duży, 16-calowy ekran Retina IPS o rozdzielczości 3072 x 1920 px, jasności 500 nitów, pokrywający gamut kolorystyczny P3. Przede wszystkim docenią go więc filmowcy, dla których przestrzeń ta jest standardem, ale nie powinni narzekać też i fotografowie. W końcu przestrzeń P3 zawiera 25% więcej informacji o kolorze niż gamut sRGB. Niestety nie wiemy ile pokrycia nowy Macbook oferuje w przypadku przestrzeni Adobe RGB, a skoro Apple się tym nie chwali, prawdopodobnie nie są to oszałamiające wyniki. Szkoda też, że ekran wciąż nie jest dotykowy - funkcjonalność tę oferuje już większość flagowców konkurencji.
Choć wyświetlacz być może nie zadowoli najbardziej wymagających użytkowników, komputerowi trudno odmówić wydajności. W jego wnętrzu znajdziemy sześciordzeniowy procesor Intel Core i7 2,6 GHz, lub ośmiordzeniowy moduł Intel Core i9 2,4 GHz, a do tego do 64 GB RAM-u i nawet 8 TB przestrzeni dyskowej na nośniku SSD. Całość wspierana jest zaś kartą graficzną AMD Radeon Pro 5300M lub Radeon Pro 5500M z nawet 8 GB pamięci GDDR6. Na pokładzie znalazły się też cztery porty USB-C z obsługą Thunderbolt 3, touchbar, złącze słuchawkowe i bateria, która pozwolić ma na około 11 godzin pracy. Ciągle niestety nie powrócił czytnik kart SD.
Wreszcie usprawnieniu uległa też klawiatura. Producent pozbywa się w końcu znienawidzonego przez wielu użytkowników i awaryjnego mechanizmu Butterfly i oferuje system nożycowy, z wyczuwalnym 1-milimetrowym skokiem. Powrócił także klawisz Escape, a strzałki znów mają „normalny” układ w kształcie odwróconej litery T. Jak widać, udoskonalanie na siłę dobrej konstrukcji nie ma większego sensu. Szkoda tyko, że Apple zdało sobie z tego sprawę dopiero po 3 latach.
Nowy Macbook Pro w wersji z procesorem i9 oferować ma do 60-70% większą wydajność w programach Adobe Photoshop i Lightroom od 4-rdzeniowej wersji 15” i o 75% szybsze renderowanie efektów w przypadku aplikacji DaVinci Resolve. Jeśli z kolei pracujemy w Adobe Premiere, mamy cieszyć się o 50% krótszym czasem eksportu materiałów filmowych.
Niestety w najwyższym wariancie 16-calowy Macbook Pro kosztuje tyle co kilkuletni samochód - niemal 30 tys. zł. Na szczęście, jeśli nie będziemy upierać się na 8-terabajtowy dysk i 64 GB RAM-u cena mocno spadnie, choć nadal będzie poza zasięgiem większości użytkowników. Za model i9 z 16 GB pamięci RAM i 1 TB przestrzeni dyskowej zapłacimy już jedyne 14 tys. złotych, a w wersji podstawowej (procesor i7, 16 GB RAM, 512 GB przestrzeni dyskowej) komputer uszczupli nasz budżet o 12 tys. złotych.
Biorąc pod uwagę flagowce konkurencji, ceny Apple to ciągle kosmiczny pułap, ale trzeba też pamiętać, że w przypadku produktów firmy z Cupertino płacimy też za w dużej mierze bezawaryjne i wyjątkowo wygodne środowisko systemu MacOS.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem apple.com.