Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Oryginalny iPhone SE to do dzisiaj jeden z cieszących się najlepszą opinią modeli firmy. Czy jego najnowsze wcielenie powtórzy sukces poprzednika? Wiele wskazuje na to, że może stać się hitem sprzedaży.
Pamietam swoje zaskoczenie, gdy przed czterema laty na rynku zadebiutował pierwszy iPhone SE. Możliwości najlepszego wówczas modelu (6S) zamknięte w ostatniej kompaktowej obudowie w serii (5S) wydawały się być wszystkim, czego do szczęścia może potrzebować użytkownik iPhone’a, któremu nie spodobała się wycieczka Apple’a w stronę większych formatów i ekranów. O tym jak udana byłą to konstrukcja niech świadczy chociaż to, że iPhone SE to ciągle jeden z najchętniej kupowanych modeli w „drugim obiegu”.
O kolejnej generacji modelu SE mówiło się już od dawna, jednak dopiero w ostatnim roku plotki te zaczęły się krystalizować. Parę miesięcy temu dowiedzieliśmy się, że nowa, „specjalna edycja” iPhone’a pojawi się wiosną. Apple w końcu pokazało go światu. Czy okaże się tak dobry jak poprzednik?
No bo czy zwykły użytkownik potrzebuje czegoś więcej? We wnętrzu modelu SE pojawia się najnowszy, wykorzystujący sieci neuronowe chip A13 Bionic, który zadebiutował wraz z modelem iPhone 11, 4,7-calowy ekran IPS LCD Retina HD (rozdzielczość 1334 x 750, 326 ppi), pokrywający gamut DCI-P3 i oferujący kontrast 1400:1, baterię, która pozwolić ma na 13 godzin ciągłego odtwarzania filmów i którą będziemy mogli ładować bezprzewodowo, szybką łączność Bluetooth 5.0 oraz Wi-Fi 802.11ax z obsługą MIMO oraz uszczelnianą obudowę, którą będzie można zanurzyć do głębokości 1 metra na 30 minut. Według producenta, nowy model ma być około 2,5 raza szybszy od pierwszego iPhone’a SE i oferować do 4 razy większą wydajność układu grafiki.
Pod względem wydajności model SE prawdopodobnie będzie odstawać od serii 11 (producent w żadnym miejscu nie wspomina ile RAM-u znajdziemy w najnowszym modelu), ale najnowszy procesor daje nam obietnicę, że przy corocznych aktualizacjach oprogramowania telefon pozostanie w pełni używalny przez najbliższe 4 lata. To w końcu długowieczność konstrukcji jest jedną z głównych cech przyciągających użytkowników do konstrukcji Apple'a.
Teraz kwestia interesująca użytkowników pewnie najbardziej. iPhone SE oferuje tylko jeden moduł aparatu (12 Mp, f/1.8), ale nie powinniśmy go od razu spisywać na straty. Wzorem konkurencji spod znaku Google’a, Apple nauczyło pojedynczy aparat wielu sztuczek, które do tej pory pojawiały się wyłącznie w modelach wyposażonych w kilka modułów aparatów.
Aparat wyposażony jest w optyczną stabilizację obrazu, a ponadto oferuje najnowsze dokonania Apple’a pod względem przetwarzania HDR, trybu portretowego czy symulacji rozmycia tła. Jedynym istotnym pominięciem jest brak trybu Night Mode, którym producent ostatnio wreszcie podgonił konkurencję, ale biorąc pod uwagę ogólny stosunek ceny do możliwości kompromis ten nie będzie bardzo ciężki do przełknięcia. Zwłaszcza, że aparat wydaje się robić bardzo dobre zdjęcia.
Narzekać nie mają na co także osoby wykorzystujące iPhone’y do rejestracji wideo. Model SE nagra materiały w maksymalnej jakości 4K z prędkością 60 kl./s i do 240 kl./s w rozdzielczości Full HD. Otrzymujemy też możliwość rejestracji HDR z prędkością do 30 kl./.s oraz wsparcie formatu HEVC.
Z przodu znajdziemy z kolei 7-megapikselową kamerę do selfie, wspieraną obiektywem ze światłem f/2.2, która także wspierana jest trybem HDR i pozwala na rozmywanie tła w trybie portretowym.
Wszystko to zamknięto w szklano-aluminiowej obudowie do złudzenia przypominającej iPhone’a 8 (138,4 x 67,3 x 7,3 mm, 148 g). Telefon nie jest więc już tak kompaktowy jak pierwotny model SE, ale też nie daleko mu do niego brakuje. Poza tym nad modelem 8 góruje pod względem wydajności i możliwości aparatu.
Czy odświeżona ósemka ma szansę zdobyć jakąkolwiek popularność na rynku? Naszym zdaniem ma szansę odmienić wygląd rynku „średniaków”. W końcu najważniejsze elementy Applowskiej układanki, czyli wygodny i intuicyjny system operacyjny oraz długowieczność konstrukcji oferowane są z wyjątkowo przystępnej (jak na Apple) cenie.
Za telefon w dniu premiery będziemy musieli zapłącić 399 dolarów (wariant 64 GB) - dokładnie tyle ile za pierwszy model SE w 2016 roku. Na polskim rynku oczywiście cena została powiększona o podatek VAT (2199 zł), ale to i tak niezły pułap. Wraz z telefonem otrzymamy też roczną subskrypcję Apple TV.
Telefon trafi do sprzedaży 24 kwietnia 2020 roku.
Więcej informacji o nowym iPhonie znajdziecie pod adresem apple.com.