Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Zapowiadany od ponad roku dron GoPro karma, obok kamery HERO5 miał być tym, co po ostatnich perypetiach pomoże firmie stanąć na nogi. Tymczasem, z racji usterki może stać się jej przysłowiowym gwoździem do trumny.
Mogłoby się wydawać, że po zeszłorocznych perypetiach finansowych i pozwach inwestorów, GoPro powoli zaczyna wychodzić na swoje. Na Photokinie zobaczyliśmy dwa nowe flagowe produkty - kamerę HERO5 Black, oraz długo oczekiwanego drona Karma, który miał być rewolucją na rynku dronów. Szybko jednak okazało się, że nazwa nowego produktu może jeszcze długo odbijać się producentowi czkawką.
Po pierwsze, raptem dwa tygodnie po premierze Karmy na rynku pojawiła się konkurencja w postaci drona DJI Mavic, który miażdzy drona GoPro prawie pod każdym względem. Firmie nie pomagają też niezbyt przychylne testy porównawcze obu modeli. Teraz nadszedł kolejny cios. W związku z wykrytą usterką, producent wycofuje ze sprzedaży wszystkie jednostki i oferuje zwrot pieniędzy wszystkim, którzy do tej pory zdążyli już zakupić urządzenie. Według producenta z najnowszym dronem pożegna się około 2500 osób.
Za decyzję o wstrzymaniu sprzedaży odpowiadać ma wada produkcyjna, która sprawia, że GoPro Karma może nieoczekiwanie utracić zasilanie podczas lotu. Co gorsza, program serwisowy nie zakłada wymiany urządzeń na modele nie obarczone wadą, a jedynie zwrot pieniędzy. Producent nie informuje też kiedy sprzedaż zostanie wznowiona.
Wygląda na to, że konkurencyjnemu Mavicowi właśnie przybyło sporo nowych użytkowników. Taka karma?
Więcej informacji znajdziecie na stronie gopro.com.