Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Plotki okazały się prawdą. Już niebawem zobaczymy pierwszy bardziej zaawansowany korpus z linii EOS R, który ma szansę namieszać na rynku i zagwarantować Canonowi koszulkę lidera w segmencie bezlusterkowców.
O aparacie Canon EOS R5 usłyszeliśmy po raz pierwszy pod koniec stycznia. Szczątkowa specyfikacja, która wyciekła do sieci wydawała się zbyt dobra, by można było w nią uwierzyć. Okazuje się jednak, że Canon na dobre zabrał się za segment bezlusterkowców i już niedługo pokaże aparat, który raz na zawsze rozstrzygnie dyskusję na temat tego czy warto przesiadać się na nowy system.
Najnowszy bezlusterkowiec, który pojawić ma się w sprzedaży jeszcze w tym roku, wyposażony będzie w nową opracowaną, 40-megapikelową matryce CMOS, wspieraną systemem stabilizacji obrazu, który to w aparacie Canona pojawi się po raz pierwszy. Jesteśmy ciekawi jaka będzie jego skuteczność, ale biorąc pod uwagę bardzo dobrze działająca stabilizację optyczną obiektywów producenta możemy mieć nadzieję, że i w tym wypadku obejdzie się bez rozczarowań. Poza tym jeden i drugi system mają ze sobą współpracować. Aparat ma być też wyjątkowo szybki. W trybie seryjnym, z pełnym wsparciem systemy AF będziemy mogli fotografować z prędkością 12 kl./s w trybie migawki mechanicznej i aż 20 kl./s w trybie cichej migawki elektronicznej. Aparat nie będzie ociągał się także w trybie filmowym. W ręce użytkowników oddana zostać ma możliwość rejestracji filmów w rozdzielczości aż 8K, choć na ten temat producent nie zdradza jeszcze zbyt wielu szczegółów.
Nie wiemy więc z jaką maksymalną prędkością będziemy mogli filmować, ani czy będziemy mieli w tym wypadku do czynienia z cropem. I choć rozdzielczość 8K dziś wykorzystywana jest raptem przez garstkę twórców, to należy pamiętać, że tego typu specyfikacja powinna zagwarantować ma nam także znacznie lepszej jakości filmy 4K, gdzie obraz próbkowany jest z większej liczby pikseli, a dopiero potem skalowany do niższej rozdzielczości tak, jak ma to miejsce np. w aparatach Sony.
Od czasu premiery debiutanckiego EOS-a R, konstrukcja puszki z segmentu semi-pro przeszła wyraźnie usprawnienia ergonomiczne. Zniknął m.in. średnio oceniany touchbar, a w jego miejscu pojawił się tradycyjny joystick AF. Z kolei na tylny panel powróciło dobrze znane wszystkim z lustrzankowej seri 5D duże pokrętło funkcyjne. Oceniając rendery, wydaje się, że Canon EOS R5 może otrzymać nieco większy ekran, choć jak na razie trudno stwierdzić czy nie jest to tylko złudzenie. Wiemy jednak, że nowy belzusterkowiec będzie oferował podwójny slot na karty pamięci, co na pewno ucieszy zawodowców. Z kolei z przodu korpusu pojawi się duży przycisk funkcyjny oraz tajemniczy port - czyżby aparat oferował także złącze PC Sync do wyzwalania lamp, lub możliwość stałego zasilania? Osoby pracujące w studio byłyby na pewno bardzo zadowolone.
To na razie tyle, co wiemy na pewno o nowym korpusie. Prawdopodobnie otrzymamy też zaktualizowany wizjer elektroniczny oraz jeszcze lepszy system AF, który i tak jest obecnie jednym z najdoskonalszych w segmencie. Prawdopodobnie pojawi się też nieco nowinek software’owych. O tym przekonamy się jednak dopiero w niedalekiej przyszłości. Wygląda jednak na to, że lustrzankowa, popularna seria 5D doczeka się wreszcie godnego, bezlusterkowego kontynuatora. Dodatkowo, wszystko to zaostrza nam apetyt na to, co będzie miał do zaoferowania EOS R serii 1 - w końcu na pewno taka konstrukcja się przecież pojawi.
Póki co nie jest jeszcze znana oficjalna data rynkowej premiery aparatu - wiadomo jedynie, że EOS R5 trafi do sprzedaży jeszcze w tym roku - ale korpus wystawiany ma być na odbywających się pod koniec lutego targach CP+ 2020. Wtedy prawdopodobnie poznamy więcej szczegółów na temat konstrukcji.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem canon.pl.