Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Po latach oczekiwań Canon prezentuje wreszcie flagowy korpus EOS R1. Wyposażony w superszybką warstwową matrycę, krzyżowy układ AF i rozwiązania AI ma zaoferować wszystko, co niezbędne do wymagającej pracy reporterskiej.
O modelu EOS R1 plotkowało się już od kilku lat, a wśród domysłów pojawiały się różne propozycje na temat tego, jak finalnie będzie wyglądał flagowiec systemu RF. W obliczu premier takich modeli jak Sony A1 czy Nikon Z9, wielu użytkowników spodziewało się zobaczyć uniwersalny kombajn łączący dużą rozdzielczość z ponadprzeciętną wydajnością. Ale te bazę pokrywa zaprezentowany dziś Canon EOS R5 Mark II. Najnowszy Canon EOS R1 to tymczasem korpus typowo reporterski. Ale za to jaki.
Canon EOS R1 jest rozwinięciem idei zaprezentowanej przez producenta przy okazji modelu EOS R3. Mamy więc matrycę o zwykłej rozdzielczości, ale za to ponadprzeciętne możliwości z zakresu wydajności. Sercem aparatu jest 24-megapikselowy, stabilizowany (do 8,5 EV) sensor BSI w technologii warstwowej z zakresem czułości ISO 100-102400 (rozszerzane do ISO 409600), który oferuje o 40% krótszy czas próbkowania względem modelu R3, co przekłada się zminimalizowany efekt rolling shutter i jeszcze większe możliwości trybu seryjnego. Zwiększył się także czas synchronizacji z błyskiem - do 1/400 s.
Matryca wspierana jest teraz także dodatkowym akceleratorem DIGIC (oprócz standardowego procesora DIGIC X), który wspiera przetwarzanie dużych ilości danych i funkcje wykorzystujące AI. Wśród nich znajdujemy m.in. opcję inteligentnego odszumiania AI oraz upscalingu zdjęć (do 96 Mp), które przeprowadzane są bezpośrednio w aparacie.
Akcelerator wspiera też tryb seryjny, który teraz pozwala na fotografowanie z prędkością do 40 kl./s w trybie migawki elektronicznej (oraz do 12 kl./s w trybie mechanicznym), a także oferuje funkcję zapisu Pre Burst, gdzie aparat zapisuje w pętli do 20 zdjęć sprzed wciśnięcia spustu migawki. Bufor pomieści do 500 zdjęć JPEG lub 230 RAW-ów przy zapisie 40 kl./s, ale w przypadku pracy w migawką mechaniczną będzie nieograniczony. Prędkością zapisu możemy zaś płynnie sterować w zakresie 1-40 kl./s.
Największą różnicę odczujemy zapewne w zakresie pracy AF. Producent wprowadził tu nowy, czuły do -7,5 EV układ Dual Pixel Intelligent AF, który po raz pierwszy bazuje na krzyżowym pomiarze detekcji fazy, ułatwiając ostrzenie w trudniejszych dla aparatu, dynamicznych sytuacjach. Aby było to możliwe przeprojektował układu matrycy w taki sposób, że fotodiody pod jednym z pikseli są obrócone o 90 stopni.
Wytrenowany na układach AI układ autofokusu nauczony jest m.in. unikania przeszkód i jeszcze lepiej radzi sobie ze śledzeniem twarzy i sylwetek. Nowym usprawnieniem jest możliwość rejestrowania przez użytkowników określonych twarzy w celu konsekwentnego nadawania im priorytetu podczas śledzenia, a także tryb Priorytetu Akcji.
Ten automatycznie identyfikuje typowe pozycje dla określonych rodzajów akcji w koszykówce, piłce nożnej i siatkówce, będąc w stanie śledzić zawodnika z piłką w bardzo dynamicznych sytuacjach. Nie zabrakło też funkcji sterowania AF za pomocą oka, która oferować ma dwukrotnie większą wydajność od tej, którą pamiętamy z EOS-a R3. W końcu, w modelu R1 pojawia się też dwustopniowy przycisk AF-On, który pozwala na natychmiastową aktywację dwóch programowalnych funkcji za pomocą jednego przycisku, umożliwiając fotografowi szybkie reakcje na zwroty śledzonej akcji.
Oprócz imponujących możliwości w zakresie pracy fotograficznej, EOS R1 bryluje także pod kątem trybu filmowego, który staje na równi profesjonalnymi kamerami. Aparat pozwala na wewnętrzną rejestrację 12-bit RAW i RAW Light w rozdzielczości 6K z prędkością 60 kl./s, lub na standardowy zapis 10-bit 4:2:2 w rozdzielczości 4K z prędkością do 120 kl./s i próbkowaniem All-i (obraz skalowany z rozdzielczości 6K).
Mamy także dostęp do profesjonalnych kodeków XF-AVC S i XF-HEVC S, 24-bitową rejestrację dźwięku, zaczerpnięty z profesjonalnych kamer płaski profil Canon Log 2, opcję rejestracji Proxy czy możliwość nieinwazyjnego zapisywania zdjęć podczas filmowania. Maksymalny czas rejestracji wynosi zaś aż 6 godzin.
Canon EOS R1 to także nieco przeprojektowane, magnezowe, odporne na warunki atmosferyczne body z nową antypoślizgową fakturą i oczywiście zintegrowanym gripem do pracy w pionie. Co ważne, równie kompaktowe, jak w przypadku modelu R3. Za wygodę fotografowania odpowiada tu wizjer elektroniczny o rozdzielczości 9,44 mln punktów bez efektu blackoutu z konstrukcją zapobiegającą parowaniu, a możliwości profesjonalnej pracy zwiększać mają tu m.in.: funkcja certyfikowania autentyczności zdjęć w zgodności z C2PA, zaawansowane tagowanie w standardzie News ML-G2, łączności Wi-Fi 6, wbudowane złącze Ethernet 2,5 GB/s i dwuwątkowa obsługa FTP.
Nie zabrakło też oczywiście obracanego ekranu, a aparat obsługuje dwa sloty kart CFExpress. Jeśli zaś chodzi o zasilanie, R1 bazuje na akumulatorach LP-E19, które pozwolą na wykonanie ok. 1330 zdjęć z ekranem LCD i ok. 700 zdjęć w przypadku pracy z wizjerem, ale znając aparaty Canona wiemy, że przy odpowiedniej konfiguracji i pracy w trybie ECO wyniki te powinniśmy być w stanie znacznie zwiększyć.
Canon EOS R1 zadebiutuje na rynku w listopadzie 2024 roku w cenie 34 499 zł za body.
Więcej informacji o aparacie znajdziecie na stronie canon.pl.