Wydarzenia
Black Week w CEWE FOTOJOKER – skorzystaj z fantastycznych cen
88%
Nowa portretówka Sony to pierwsza stałka ze zaktualizowanej serii GM II. Otrzymujemy m.in. udoskonaloną, lżejszą konstrukcję, nowy silnik AF i jeszcze bardziej wyżyłowaną optykę. Czy udogodnienia realnie wpływają na komfort pracy? Sprawdzamy to w naszym teście.
Sony FE 85 mm f/1.4 GM II to lifting i tak już bardzo dobrej konstrukcji. O ile więc nie doświadczamy tu rewolucji, warto mieć na uwadze, że nowe szkło bije swojego poprzednika niemal w każdej kategorii i zdecydowanie plasuje się w ścisłej czołówce jasnych portretówek na rynku.
Szkło jest wyraźnie odchudzone, oferuje wzorową rozdzielczość, świetną reprodukcję nieostrości, szybki i bezgłośny silnik AF, a do tego naprawdę dobrze radzi sobie z większością wad optycznych. Oferuje minimalne winietowanie, niewidoczną dystorsję i prawie niezauważalną aberrację chromatyczną, a dodatkowo oferuje jeszcze bardziej rozbudowaną ergonomię. Jednym słowem otrzymujemy profesjonalną konstrukcję przygotowaną na wszelkie zawodowe boje współczesnego rynku foto wideo.
Jedynym mocniej widocznym problemem okazuje się tutaj praca w pod światło, która potrafi zaskoczyć naprawdę mocną flarą czy spadkiem kontrastu i której humorów trzeba się będzie nauczyć. Szkło miewa też niekiedy problemy z wyłapaniem twarzy i oka na przysłonie f/1.4, gdy osoba na którą chcemy wyostrzyć znajduje się w nieostrości, ale to raczej wina systemu AF aparatów Sony aniżeli samego szkła. Dodatkowo dzieje się to głównie przy wstępnym ustawianiu ostrości - gdy obiekt znajduje się już w ostrym obszarze, szkło nie ma żadnych problemów z dalszym jego śledzeniem.
Poza tymi kwestiami, to w zasadzie szkło wzorowe, które nie powinno przysporzyć nam powodów do narzekań i którym - ze względu na niższą wagę i szczuplejszą konstrukcję - pracuje się dużo przyjemniej od poprzednika. Czy jednak warto przesiadać się na nie z wcześniejszej generacji, lub dopłacać za nowe możliwości w przypadku stawania przed wyborem: stary czy nowy?
Jeżeli sporo pracujecie komercyjnie i macie w zwyczaju mocne docinanie zdjęć, z pewnością docenicie zwiększoną rozdzielczość. Nowy model lepiej sprawdzi się także w zastosowaniach wideo bazujących na AF, a do tego będzie bardziej przyjazny dla gimbali, a także naszych pleców czy rąk w przypadku całodniowych zleceń. Jeśli jednak fotografujecie w bardziej kontrolowanych warunkach, ograniczając użycie obiektywu 85 mm do formalnych portretów czy zdjęć lifestylowych prawdopodobnie wasze zapotrzebowania w pełni zaspokoi poprzednik czy też alternatywa ze stajni Sigmy. W wyborze modelu natywnego nie pomaga bowiem cena nowego szkła - za 8998 zł, które życzy sobie producent jesteśmy w stanie kupić dziś dwa konkurencyjne modele Sigma 85 mm f/1.4 DG DN Art...
88%