W nasze ręce trafił Samyang 135 mm f/2.0 ED UMC. Nowa propozycja koreańskiego producenta to manualny, stałoogniskowy jasny obiektyw przeznaczony do aparatów z pełnoklatkową matrycą. Zobaczcie, jak ta konstrukcja poradziła sobie w naszym teście.
Do produkcji Samyanga 135 mm f/2.0 ED UMC wykorzystano głównie tworzywa sztuczne - nie licząc metalowego bagnetu i szklanej optyki. Jednak materiały są dobrej jakości, dzięki czemu nie możemy mieć większych zastrzeżeń do wykonania. Otrzymujemy solidną konstrukcję, która sprawia wrażenie odpornej i wytrzymałej na różnego rodzaju uszkodzenia. Jednak do pełni szczęścia zabrakło uszczelnień, które skutecznie chroniłyby wnętrze przed wilgocią czy kurzem. Dlatego też testowany obiektyw nie jest sprzętem, z którego bez obaw będziemy mogli korzystać w ekstremalnych warunkach, na przykład w silnym deszczu. Niemniej jednak pochwalić należy Samyanga za fakt, że wszystkie elementy są odpowiednio dopasowane i dobrze przylegają do siebie, tworząc tym samym spójną i zwartą konstrukcję.
Nowe szkło koreańskiego producenta to także elegancko zaprojektowany obiektyw. Samyang posiada stylowe wykończenia, dzięki czemu konstrukcja może przypaść do gustu wielu użytkownikom. Szczególnie podobać się mogą czytelna infografika (biała oraz pomarańczowa czcionka) i czerwona, elegancka obręcz umieszczona wokół pierścienia przysłony. Pochwalić należy też czarną matową obudowę, która nie ulega tak łatwo zabrudzeniu. Dzięki temu, nawet podczas dłuższego korzystania, obiektyw pozostanie czysty.
Na tubusie znalazł się wąski pierścień zmiany wartości przysłony (od f/2 do f/22), który obraca się z bardzo dużym oporem. Co prawda został wyposażony w wyczuwalne rowkowania, jednak korzystania z niego nie można uznać za wygodne i funkcjonalne. Co więcej, wspomniany pierścień jest umieszczony zbyt blisko metalowego bagnetu. Po zamocowaniu nowego Samyanga do pełnoklatkowej lustrzanki górna część aparatu, w której znajduje się wizjer optyczny, całkowicie zasłaniała fizyczne informacje o przysłonie umieszczone na obiektywie.
Z kolei po podłączeniu szkła do aparatu, na ekranie został wyświetlony błąd o komunikacie FEE i aparat nie odczytywał zmian przysłony wprowadzonych za pomocą obiektywu. Aby móc efektywnie korzystać z modelu Samyang 135 mm f/2.0 ED UMC należało na pierścieniu wybrać najwyższą liczbę przysłony, w tym wypadku f/22. Wtedy aparat nawiązał współpracę z obiektywem, a zmian wartości przysłony mogliśmy dokonywać poprzez kołowy wybierak umieszczony na korpusie aparatu. Dopiero zaś modyfikacja szczegółowych ustawień w menu aparatu (ustawienia funkcji dodatkowej f5) pozwoliła na uruchomienie i efektywne wykorzystywanie pierścienia przysłony umieszczonego na tubusie.
Drugi pierścień odpowiada za ustawianie ostrości. Wprawdzie jest on szeroki i posiada delikatne rowkowania, jednak korzystanie z niego nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Przekręca się go z bardzo dużym oporem - naszym zdaniem zbyt dużym. Trzeba się sporo nakręcić, by szybko i poprawnie ustawić ostrość, co może być uciążliwe i irytujące. Ale z drugiej strony możemy precyzyjniej wyostrzyć fotografowaną scenę. Niemniej jednak opór przy obracaniu pierścieniem mógłby być nieco mniejszy.
Układ optyczny obiektywu składa się z jedenastu soczewek rozmieszczonych w siedmiu grupach. Jeden z elementów wykonany jest ze szkła ED, dzięki czemu występowanie aberracji chromatycznej ma być zminimalizowane, a nowe szkło ma oferować najwyższą jakość obrazu. Dodatkowo wszystkie elementy optyki zostały pokryte specjalną powłoką antyrefleksyjną. Samyang 135 mm f/2.0 ED UMC wyposażono w 9-listkową przysłonę, która wspólnie ze światłem f/2 ma pozwolić na uzyskanie przyjemnego bokeh i plastycznego rozmycia tła.
Testowane szkło nie należy do najmniejszych - waży 830 g i mierzy 82 x 122 mm - jednak w połączeniu z pełnoklatkową lustrzanką tworzy wygodny i dobrze wyważony duet. Rozmiar mocowania filtra wynosi 77 mm.
Wraz z z nowym Samyangiem otrzymamy przedni i tylny dekielek, osłonę przeciwsłoneczną oraz materiałowy pokrowiec. Przedni dekielek, przez płytkie umiejscowienie uchwytów, nie jest zbyt poręczny i wygodny w użyciu. Z kolei duża osłona przeciwsłoneczna skutecznie zapobiega wpadaniu ostrego i bocznego światła soczewkę obiektywu.
Stały bywalec naszego laboratorium. Ciągle patrzy na świat przez różne ogniskowe oraz przemierza miasta i wioski obwieszony sprzętem fotograficznym. Uwielbia stylowe aparaty, a także eleganckie i funkcjonalne akcesoria. Ma słabość do monochromu i suwaków w programie Lightroom, po godzinach – do literatury faktu i muzyki country.