Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Po czerwcowej prezentacji nowego produktu firmy Sony, lustrzanki cyfrowej A100, na łamach Fotopolis.pl pojawiło się już wiele artykułów dotyczących tego aparatu. Nadszedł czas na jego test, który znakomicie uzupełni informacje już opublikowane. Zapraszamy do lektury.
Wprowadzając na rynek pierwszą swoją lustrzankę Sony wyprzedziło konkurencję pod względem pojemności matrycy. Ma ona 10,2 miliona pikseli, co jest świetnym wynikiem nawet w przedziale aparatów o klasę lepszych. Jednak najwyższy możliwy ekwiwalent czułości ISO1600 od razu daje do myślenia. Pierwsze skojarzenie to na tyle wysokie szumy, że nie warto było podnosić wzmocnienia sygnału do ISO3200. Niestety przypuszczenie takie nie jest dalekie od prawdy. Choć rozdzielczość zastosowanej matrycy jest imponująca, to szumy są słabą stroną alfy. Może wykorzystanie sprawdzonej już w Cyber-shocie R1 matrycy CMOS byłoby lepszym rozwiązaniem? To wiedzą inżynierowie Sony, a nas interesuje obraz z aparatu takiego, jaki jest. Porównanie szumów z konkurencją nie jest tak jednoznaczne. Z pewnością Canon EOS 350D czy Nikon D50 są pod tym względem lepsze, ale Olympus E-500 czy Pentax *ist Ds wypadają podobnie do alfy. Jednak są to konstrukcje starsze, a od nowej 10 megapikselowej matrycy i jej oprogramowania oczekiwania są bardzo duże. Przyjrzyjmy się zatem uważnie szumom alfy.
Poziom szumów i czułość
Przy ekwiwalencie ISO 100 i 200 problem szumów jest pomijalny. Przy ISO 400 zaczynają się już nieznacznie pojawiać, a po ustawieniu poziomu czułości na 800 lub 1600 przeszkadzają już one poważnie. Na pocieszenie można powiedzieć, że wraz ze wzrostem czułości nie spada poziom nasycenia kolorów, a kontrast jest na przyzwoitym poziomie. Jeśli mamy statyw i nie zależy nam na użyciu wysokiej czułości, naświetlając na długich czasach na pewno uzyskamy bardzo dobre efekty. Użyty w A100 filtr redukujący szumy przy czasach powyżej jednej sekundy jest znakomity. Tak uzyskany obraz jest praktycznie pozbawiony szumu.
Dosyć ciekawą propozycją jest wprowadzenie korekty krzywej ekspozycji. Służą do tego funkcje Lo 80 i Hi 200. Należy ich używać gdy fotografujemy "białe na białym" lub "czarne na czarnym". W takich sytuacjach światłomierz niewłaściwie interpretuje jasność i w wypadku prawie białej sceny ma tendencje do silnych niedoświetleń, a w wypadku tonacji bliskich czerni mocno prześwietla obraz. Właściwie obie takie sceny fotografowane przy normalnych ustawieniach aparatu będą szare. Funkcja Lo 80 prześwietla obraz, więc należy ją stosować do scen jasnych, a funkcja Hi 200 niedoświetla i dlatego warto używać jej przy fotografowaniu scen w tonacji ciemnej.
Ekspozycja i balans bieli
Zdjęcia wykonane z użyciem 40-segmentowego elementu światłoczułego A100 są na bardzo przyzwoitym poziomie. Dobór parametrów naświetlania jest precyzyjny i daje bardzo dobre rezultaty. Podobnie sytuacja wygląda w wypadku pomiaru centralnego ważonego i punktowego. Szkoda tylko, że nie znamy powierzchni pomiaru punktowego (brak takich informacji to standard w tym segmencie). Małą "wpadkę" odnotowałem jedynie w skrajnie trudnych nocnych warunkach, kiedy na brzegu kadru znalazła się latarnia, a jego środek był słabo oświetlony. Tryb matrycowy i centralnie ważony nie poradziły sobie w tej sytuacji i dopiero zastosowanie pomiaru punktowego rozwiązało problem. Nie można jednak winić Alfy za taki stan rzeczy, gdyż mało który aparat sprostałby takiemu zadaniu.
Balans bieli alfy może zadowolić nawet bardzo wybrednych. Możliwości jego regulacji zaczerpnięte z Dynaksa budzą szacunek. Jednak w trybie automatycznym aparat nie najlepiej radzi sobie ze światłem żarowym. I znowu należy powiedzieć, że taki problem ma znakomita większość aparatów z tego segmentu. Wystarczy jednak ustawić predefiniowany balans na żaróweczkę i problem się rozwiązuje. Natomiast w świetle mieszanym rezultaty są bardzo dobre.
Autofokus
Jak wcześniej już powiedziano, system automatycznego ustawiania ostrości spisuje się modelu A100 znakomicie. Szeroki wybór opcji i trybów pracy połączony z możliwością programowania przycisków AEL i AF pozwoli na dobranie sposobu działania autofokusa praktycznie w każdych warunkach. Ale warto dokładnie przeczytać instrukcję obsługi aparatu aby nie pogubić się w tak bogatej propozycji.
Rozdzielczość, ostrość i optyka
10 megapikseli uzyskanych z matrycy daje nadzieję na wysoką rozdzielczość i ostrość uzyskiwanych zdjęć. A100 nadzieje te spełnia. Ostrość szczegółów jest na bardzo wysokim poziomie. Niestety duże szumy przy ustawieniu wysokich ekwiwalentów czułości powodują delikatną utratę szczegółów, ale należy podkreślić, że przy sporych przecież szumach matrycy, straty te są bardzo małe. Na zdjęciach testowej scenki zrobionych alfą nie występuje zjawisko mory, z którym nie radziły sobie niektóre konkurencyjne konstrukcje aparatów. Świadczy to dobrze o matrycy i jej oprogramowaniu.
Zaskakujący jest obiektyw dołączany do zestawu Sony DT 18-70 mm f/3,5-5,6. Jak już wcześniej pisaliśmy daje on znakomitą ostrość w centrum kadru, ale nie radzi sobie zupełnie z brzegami obrazu. Jednak jest to jeden z wielu obiektywów, które mogą być założone na A100. Sony zapowiedziała już premiery optyki z kultowych zakładów Carla Zeissa. Przyznam szczerze, że nie mogę się jej już doczekać. Natomiast teraz mogłem się cieszyć używaniem w czasie testu obiektywu Minolta 75-200 ze stałym światłem 2,8. Jego ostrość jest świetna i jeszcze raz potwierdza się opinia, że Sony dobrze zrobiła decydując się na system Konica Minolta.
Oddanie kolorów
Kolorystyka testowanej alfy jest bardzo dobra. W aparacie tym udało się dobrze rozwiązać problem cukierkowego oddania kolorów. Intensywność barw jest właściwie na granicy przesycenia, a szerokie możliwości ustawiania reprodukcji barw zadowolą nawet najbardziej wybrednych. Zastosowanie systemu D-Range poprawia jeszcze i tak dobrą sytuację. Myślę, że połączenie doświadczeń Sony i Koniki Minolty dało dobry rezultat.