Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
82%
Oparty na matrycy APS-C, ale wystylizowany na wzór legendarnego FM2. Czy Nikonowi udał się powrót do korzeni? Sprawdzamy co potrafi nowy Z fc - bez sentymentów.
Aparat wykonuje zdjęcie po uruchomieniu po nieco ponad 1 s, czyli tak jak Z 50. Przyciski i pokrętła reagują natychmiast, tak samo płynnie działa sterowanie dotykowe. Aparat w każdej sytuacji działa bez zająknięcia, chyba nawet nieco szybciej niż Z50, na bazie którego powstał. Bardziej pojemny jest bowiem jest nawet bufor w trybie seryjnym...
Producent gwarantuje, że w trybie zapisu JPEG i RAW 12-bitowy tryb seryjny ma mieć 11 kl./s. I tak jest w rzeczywistości, choć w przypadku JPEG bufor zapełnia się po 60 zdjęciach (około 5.5 s), a potem tryb seryjny zwalnia do 3-4 kl./s, natomiast w RAW utrzymuje serię przez 3.5 s (38 zdjęć), zwalniając potem do do 1-2 kl./s. Z kolei 14-bitowe RAW-y są zapisywane z szybkością 9 kl./s przez około 3.5 s (30 zdjęć). Potem aparat już wyraźnie zwalnia do około 1 kl./s. Opróżnianie bufora trwa w okolicach 10-15 s, ale w żaden sposób nie blokuje on aparatu. Można odtworzyć zdjęcia, wejść do menu, albo dalej fotografować.
Tak jak w Z50 hybrydowy autofokus w Z fc opiera się na 209 punktach pokrywających niemal cały kadr. Działa w zakresie od -4 do +19 EV, co pozwala ostrzyć w naprawdę słabym świetle i całkiem dobrze np. pod światło.
Na pokładzie znajdziemy oczywiście wykrywanie oczu u ludzi i zwierząt - przy wykorzystaniu wszystkich punktów AF lub z ograniczeniem do zakresu “Wide”. Te automatyczne tryby działają znakomicie, szczególnie w połączeniu z ciągłym autofokusem w trybie seryjnym. Bardzo ułatwiają fotografowanie początkującym, ale coraz częściej są też skuteczniejsze niż tradycyjne śledzenie lub poleganie na własnym refleksie.
W naszych testach autofokusa Z fc sprawdził się bardzo dobrze. W trakcie serii, przy zapisie JPEG z maksymalną szybkością i automatycznym wyborem pola z całego obszaru matrycy, autofokus na 30 zdjęć pomylił się jedynie w 3-4 ujęciach, czyli jedynie w około 10%. W serii 14-bitowych RAW-ów pomyłek było trochę więcej, rzędu 20-25%, ale w tej klasie sprzętu to i tak wynik wręcz rewelacyjny.
Zaletą całego systemu AF jest też niewątpliwie to, że gdy Z fc nie wykrywa oka, przechodzi płynnie na twarz, a gdy nie rozpoznaje twarzy znajduje szybko poruszający się obiekt. Jeśli się wyraźnie zgubi możemy mu szybko pomóc, wskazując dotykiem na wyświetlaczu nasz cel, by zaczął go ponownie śledzić. Tym sposobem trudno nie uchwycić dynamicznej sceny. Jedyne czego może brakować to funkcji touchpada, gdy kadrujemy przez wizjer.
Podobnie jak przypadku Nikona Z50, pomiar światła w Z fc działa dobrze i w przewidywalny sposób, czyli jeśli fotografujemy bardzo jasną, lub bardzo ciemną scenę, należy skompensować ekspozycję o 0.3-0.7 EV adekwatnie do sytuacji. Aparat oferuje cztery tryb pomiaru: matrycowy, centralnie ważony, punktowy i priorytet jasnych obszarów, który tak dobiera parametry ekspozycji, aby w kadrze nic nie zostało prześwietlone. Działanie każdego z ustawień na przykładowej scenie prezentujemy poniżej.
Tak jak Z50, Nikon Z fc bazuje na matrycy DX o rozdzielczości prawie 21 Mp, którą obsługuje procesor Expeed 6. Zdjęcia mogą być wykonywane w zakresie czułości ISO 100-51200 z możliwością rozszerzenia do 204800.
Jeśli przeglądamy zdjęcia na monitorze FHD, wytrawne oko dostrzeże ziarnistość szumu przy ISO 25600, ale wyraźny skok jakości, zarówno pod kątem utraty drobnych detali, jak i kolorystyki pojawia się dopiero przy ISO 102400. Ta czułość nadal jednak wygląda dość rozsądnie.
Niewątpliwą zaletą, szczególnie w takim aparacie jak Z fc, należącym do klasy konsumenckiej, jest kolorystyka zdjęć. Fotografując Nikonem możemy cieszyć się dobrze nasyconymi barwami prosto z aparatu i od razu je udostępniać znajomym. Wystarczy dbać o poprawność ekspozycji i używać cieplejszych ustawień balansu bieli, takich jak Pochmurno lub Automatycznego z zachowaniem ciepłych barw. Chyba, że wolimy odcienie chłodniejsze...
To co sprawia, że zdjęcia z Nikona Z fc wyglądają świetnie to także szeroki zakres tonalny. Dzięki niemu łatwiej uchwycić sceny o szerokim kontraście, np. o poranku lub fotografując pod słońce. W razie potrzeby bez problemu odzyskamy także ukryte detale w cieniach w postprodukcji.
Niestety tak samo jak Z50, Z fc nie ma systemu automatycznego czyszczenia matrycy. Jeśli cały czas fotografujemy jednym obiektywem problemu z zabrudzeniami na matrycy nie będzie, ale gdy będzie ona odsłaniana podczas wymiany szkieł, gruszkę do przedmuchiwania lub patyczki do czyszczenia powinniśmy mieć przy sobie.