Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
81%
Po niemal 4 latach Sony prezentuje kolejną generację swojego najpopularniejszego jak dotąd aparatu. Czy A7 IV powtórzy sukces poprzednika i zdefiniuje zawodową pracę fotograficzną na kilka najbliższych lat? Możliwościom aparatu przyjrzeliśmy się dokładnie w naszym redakcyjnym teście.
Nowa 33-megapikselowa matryca Sony A7 IV wspierana jest najbardziej zaawansowanym w systemie procesorem Bionz XR i pozwala na pracę w zakresie czułości ISO 100-51200 (rozszerzane do ISO 50-204800), oferując rozdzielczość 7008 x 4672 px, co daje nam 1000 pikseli więcej na szerokość i prawie 700 pikseli więcej na wysokość niż w modelu A7 III.
Jak przekłada się to na jakość zdjeć? Jak pisaliśmy w poprzednim rozdziale, zdjęcia z obydwu aparatów różnią się bardzo nieznacznie, a faktyczne rozbieżności dotyczą drobnych niuansów i będą miały niewielki wpływ na faktyczną pracę. Zobaczmy jednak jak pliki z Sony A7 IV wyglądają w dużym zbliżeniu.
Z racji tego, że na chwilę obecną żaden z głównych programów do edycji nie otwiera plikwó RAW z aparatu, porównujemy tylko JPEG-i. Oczywiście prawdopodobnie można "włamać" się do surowych plików korzystając z programów typu DcRAW, ale nie widzimy w tym sensu, gdyż w większości pomijają one optymalizację narzucaną przez producenta i nie prezentują pliku w taki sposób, w jaki bedą z nim pracować fotografujący. RAW-ami zajmiemy się gdy tylko swoje wsparcie dla plików udostępni Adobe.
Jak widzimy szczegółowość obrazu stoi na bardzo wysokim poziomie, a nowa matryca pozwoli nam w zasadzie na swobodą pracę aż do czułości ISO 25600. Powyżej widzimy już widoczną degradację obrazu, ale to i tak świetne wyniki. Jak zwykle też widzimy, że najlepsze rezultaty otrzymamy wyłączając systemowe odszumianie, które w przypadku wpływa nieco na kolorystykę i na wyższych czułościach działa dośc agresywnie.
W zakresie zaszumienia Sony A7IV radzi sobie bardzo dobrze aż do czułości ISO 3200, do której zdjęcia pozostają "czyste" bez mocno widocznego szumu nawet w powiększeniu. Ten zaczyna być mocniej zauważalny przy czułości ISO 6400, ale jeszcze przy ISO 12800, a nawet ISO 256000 w rozmiarach ekranowych obrazek będzie prezentować się nadal bardzo dobrze. Powyżej zaszumienie będzie widoczne już nie tylko w powiększeniu, ale także podczas wyświetlania zeskalowanych zdjęć.
Jednocześnie w zakresie stosunku sygnału do szumu (SNR), które to informacje DxO Analyzer był w stanie odczytać z plików RAW aparatu wynika, że raczej nie należy spodziewać się większej rewolucji względem innych sensorów na rynku. Wykres SNR prezentuje się niemal identycznie jak w przypadku Nikona Z6 II i Canona EOS R6, a aparat plasuje się nawet nieco niżej, co jednak z racji większej rozdzielczości może być zrozumiałe.
Sony A7 IV, podobnie jak A7 III ma do zaoferowania standardowy balans bieli oraz balans bieli z priorytetem bieli. Jak widzimy standardowy balans nie radzi sobie idealnie nawet w łatwych warunkach światła dziennego (odchylenia szarości na poziomie 10 jednostek na skali lab), ale przynajmniej nie dostrzegamy problemów ze światłem żarowym, jakie towarzyszą niektórym aparatom na rynku. W większości sytuacji bardziej wyważony pomiar zaoferuje nam balans z priorytetem bieli, w tym także przede wszystkim w zakresie światła żarowego, ale nadal nie jest to system tak skuteczny jak w przypadku np. Canona.