Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Nikon nie rezygnuje jeszcze ostatecznie z lustrzanek. Sprawdźmy co oferuje długo wyczekiwany następca, jednej z najpopularniejszych pełnych klatek na rynku.
Jak przystało na dobrej klasy lustrzankę, Nikon D780 działa szybko i sprawnie. Po włączeniu, zdjęcie możemy wykonać natychmiast, nawet w ciągu 0,3 s. Jedyne opóźnienie może wynikać co najwyżej z szybkości autofokusa w obiektywie i oświetlenia sceny.
Przeglądanie zdjęć i powiększanie odbywa się w czasie rzeczywistym. Bez opóźnień działa również sterowanie dotykowe.
W stosunku do poprzednika tryb seryjny zmienił się minimalnie - z 6.5 do 7 kl./s. Maksymalną szybkość, przy zapisie zdjęć w formacie JPEG Fine*, aparat utrzymuje przez 14 s, bo górnym limitem jest wykonanie 100 zdjęć w jednej serii. Potem oczywiście można nacisnąć migawkę z powrotem. Zapis 14-bitowych RAW-ów również przebiega bez problemu. Seria 100 zdjęć jest wykonywana ze średnią prędkością 6.8 kl./s, a więc tylko nieznacznie wolniej.
W trybie Live View wydajność jest podobna, ale jeśli przestawimy się na migawkę elektroniczną możemy fotografować z szybkością aż 12 kl./s. Bufor zapełni się po 4 sekundach, ale w tym czasie aparat zarejestruje prawie 50 zdjęć, zwalniając potem do 4 kl./s. Bufor zmniejszy się do 3 sekund jeśli przestawimy format na 12-bitowy RAW, natomiast surowy zapis 14-bitowy ograniczy prędkość rejestracji do 8 kl./s.
Porównując te wyniki z poprzednikiem widzimy zdecydowaną poprawę jedynie w zakresie pracy migawki elektronicznej. Prędkość zapisu 12 kl./s robi wrażenie, ale należy uważać na efekt rolling shutter, który przy fotografowaniu scen dynamicznych, może pojawiać się zdecydowanie częściej.
Fotografując przez wizjer mamy do dyspozycji ten sam 51-polowy moduł autofokusa co u poprzednika, ale nowe algorytmy i większa rozdzielczość czujnika rodem z reporterskiego modelu D5 mają za zadanie poprawić wydajność śledzenia obiektów. Układ jest przy tym czuły od -3 EV. Z kolei w Live View hybrydowy autofokus jest czuły od -5 EV i oparty na 273 polach. To z kolei układ z bezlusterkowca Z6, który pokrywa w zasadzie cały kadr. Tak więc pod względem podglądu na żywo aktualizacja jest znaczna.
Wybór trybu pracy AF jest szybki i wygodny dzięki przyciskowi na korpusie i dwóm pokrętłom sterującym. Z kolei wskazywanie aktywnego punktu autofokusa umożliwia znany z systemu Nikon krzyżak, a w trybie Live View możliwe jest teraz również wybieranie dotykowe.
Fotografując przez wizjer, w trybie AF-S, możemy wykorzystać autofokus: Jednopolowy, Grupowy (4 punkty) i Automatyczny wybór pola z całego obszaru. Natomiast w trybie AF-C: Jednopolowy, Dynamiczny wybór spośród 9, 21, lub 51 punktów, Śledzenie 3D, Wybór pola z grupy (4 punkty AF) i Automatyczny wybór pola AF z całego obszaru. W Live View ustawienia są nazywane inaczej. Używając ostrzenia pojedynczego mamy autofokus: Precyzyjny, Jednopolowy, Szerokie Pole M i D (2x większe od M) i Automatyczny wybór pola. Z kolei w AF-C: zamiast Precyzyjnego jest dynamiczny z wyborem pola.
W trybie Automatyczny wybór pola można dodatkowo aktywować wykrywanie twarzy połączone z detekcją oka. Aparat wykrywa jedno, ale przyciskiem w lewo lub w prawo możemy zmienić wybór. Funkcja działa bardzo dobrze, na poziomie Nikona Z6.
Funkcja wykrywania twarzy, ale już bez detekcji oka, dostępna jest także, gdy fotografujemy przez wizjer. Aktywuje się w trybie Śledzenie 3D. W praktyce sprawdza się bardzo dobrze, choć twarz nie może być zbyt blisko obiektywu, ani zbyt mała w kadrze. W słabszych warunkach oświetleniowych detekcja wypada też nieco gorzej niż w LV, którego system jest bardziej czuły i stabilniejszy.
Uf, jak widać opcji jest naprawdę sporo. Oczywiście to duża zaleta, ale gdy fotografujemy, przechodząc co chwilę z wizjera na Live View, musimy pamiętać też o dostosowywaniu odpowiedniego trybu AF w tych dwóch układach. Oczywiście bywa to frustrujące, gdy brakuje nam na to czasu. Dlatego w bezlusterkowcu jeden system AF w wizjerze i na wyświetlaczu jest o wiele wygodniejszy, niż dwa różne układy w lustrzance.
Warto jeszcze wspomnieć, że D780 będzie w pełni kompatybilny ze starszymi obiektywami systemu Nikon (AI-S i AF), które nie mają wbudowanego silnika autofokusa, są natomiast “napędzane” przez tzw. śrubokręt przy bagnecie aparatu.
W trybie pojedynczego autofokusa oba układy są wystarczająco szybkie do swobodnej pracy. Ostrzą natychmiastowo i tylko w niewielkim stopniu zwalniają przy słabszym oświetleniu. Musi być głęboki półmrok, aby autofokus zaczął się gubić. W takich warunkach, ze względu na większą czułość, lepiej spisuje się w trybie Live View.
Dokładnie przyjrzeliśmy się też skuteczności ustawiania ostrości w trybie ciągłym podczas fotografowania serią. Zdjęcia wykonywaliśmy na obiekcie poruszającym się prosto w naszym kierunku i wtedy, gdy zbliżał się do nas zmieniając położenie w kadrze.
Fotografując serią przez wizjer w trybie Śledzenie 3D uzyskiwaliśmy 90-95% ostrych zdjęć, ale nawet te 5% było tylko lekko nieostrych. Ważne również, że tryb seryjny nie zwalniał, trzymają maksymalne 7 kl./s na stałym poziomie. Wynik taki otrzymywaliśmy zarówno z włączoną, jak i wyłączoną funkcją wykrywania twarzy.
Fotografując w Live View i używając trybu seryjnego mechanicznej migawki aparat również dzielnie trzymał maksymalną szybkość serii. Skuteczność była jednak wyraźnie gorsza, zarówno, gdy obiekt poruszał się prosto w kierunku aparatu, jak i bardziej chaotycznie. Najczęściej 70% zdjęć było ostrych, co jest nadal dobrym wynikiem, ale zdarzały się sytuacje, że skuteczność spadała nawet do 30% - wskutek utraty ostrości na jednym ujęciu, kolejne również były nieostre. Te pomyłki zdarzały się oczywiście tym częściej, im bardziej ruchliwy w kadrze był obiekt.
Podobną skuteczność zaobserwowaliśmy w trybie cichej migawki (elektronicznej) przy fotografowaniu z szybkością 12 kl./s. Taki tryb seryjny to oczywiście duża zaleta, ale pamiętajmy, że możemy go używać jedynie przy zapisie JPEG lub 12-bitowych RAW-ów. Uważać trzeba także na rolling shutter fotografując dynamiczne sceny.
Do szacowania ekspozycji Nikon D780, tak jak poprzednik, używa z czujnika RGB o rozdzielczości 91000 pikseli. Możemy przełączać się między pomiarami: matrycowym, punktowym, centralnie ważonym i z ochroną jasnych obszarów przed prześwietleniem. Zauważyliśmy, że zachowanie pomiaru matrycowego trudno do końca przewidzieć. Zdarzają mu się błędy w ekspozycji rzędu 0.7 EV, zarówno na plus, jak i na minus.
Nikon D780 jest zasilany akumulatorem EN-EL15b o pojemność 1900 mAh (zgodnym ze wstecznymi wersjami EN-EL15a i EN-EL15). Producent podkreśla, że na jednym ładowaniu jest w stanie wykonać nawet 2260 zdjęć. To wynik imponujący, ale oczywiście uzyskamy go, gdy ograniczymy używanie wyświetlacza, stabilizacji obrazu w obiektywie, filmowania i łączności bezprzewodowej do minimum (a najlepiej do zera). Po wykonaniu 1000 zdjęć w trybie seryjnym akumulator dysponował nadal 80% energii. Takim sposobem możemy zapewniania producenta spokojnie pobić.
Ale w codziennym fotografowaniu nie chodzi przecież o ilość, dlatego zerkając na wyświetlacz i przeglądając na nim zdjęcia możemy liczyć na wykonanie 800-900 ujęć. Gdy zaczniemy filmować, albo łączyć się przez Wi-Fi, akumulator rozładuje się dwa razy szybciej, co i tak nie jest złym wynikiem w porównaniu do bezlusterkowców.
Zaletą, a dziś wręcz wymogiem, jest bezpośrednie ładowanie za pomocą złącza USB-C, czego w nowym Nikonie na szczęście nie zabrakło. Niestety do D780 nie podłączymy już pionowego uchwytu, a tym samym nie wydłużymy w ten sposób czasu pracy aparatu.
Nowa migawka to jedno z ważniejszych uaktualnień Nikona D780 w porównaniu do poprzednika. Mamy bowiem w końcu 1/8000 s. Niby tylko 1 EV zysku (w D750 minimalny czas to 1/4000 s), ale dla fotografujących jasnymi stałkami w dzień to cenna zaleta.
Ta funkcja działa w nowym Nikonie bez zarzutu. W menu można określić granice zakresu czułości i maksymalny czas, którego automat nie może przekroczyć. W przeciwnym razie aparat stosuje standardową zasadę doboru czasu ekspozycji 1/ogniskowa.
Minusem jest aktywowanie i wyłączanie funkcji Auto ISO w menu. Z poziomu ustawień czułości, tak jak w systemie EOS, nie zrobimy tego.