Wydarzenia
„Wewnętrze” - Marta Zgierska i refleksje na temat domu w Galerii Centrala
Rekordowa rozdzielczość w segmencie APS-C, śledzenie oka i filmowanie 4K bez cropa to bez wątpienia atuty tej uniwersalnej lustrzanki. Ale czy to wystarczy? Sprawdzamy jak EOS 90D wypada na tle bezlusterkowej konkurencji.
Zacznijmy od tego, że EOS 90D doskonale wypada na tle poprzednika. Korpus przeszedł tylko lekki lifting, ale pojawienie się joysticka znacznie poprawia wygodę pracy i poszerza ponownie grono potencjalnych użytkowników o bardziej wymagających fotografów akcji czy przyrody (w tym użytkowników serii EOS 7D). Trudno więc przyczepić się do ergonomii, tym bardziej, że z pomocą przychodzi sterowanie dotykiem - niezawodne, bez niedoróbek.
Mimo zwiększonej rozdzielczości matrycy EOS 90D nie stracił też na szybkości. Lekkiej zadyszki dostaje tylko przy bardzo szybkim przeglądaniu zdjęć, ale w trakcie standardowej pracy raczej nas nie zawiedzie, przeciwnie - tak wydajny tryb seryjny 10 kl./s oraz skuteczny autofokus z wykrywaniem twarzy przez wizjer zadowoli nawet fotoreportera.
Co więcej do dyspozycji mamy rewelacyjny tryb Live View (skuteczny jak w topowych bezlusterkowcach). Tryb seryjny 7 kl./s przy wsparciu ciągłego AF nie jest może jakimś rekordem, ale przynajmniej tej wartości możemy być pewni. Bezdyskusyjna jest za to skuteczność i zawrotna szybkość podążania autofokusa za obiektem i śledzenia oka zarówno w trakcie fotografowania na żywo, jak i filmowania. Portrecistom może jedynie brakować możliwości wskazania, które oko ma być śledzone (taką funkcję oferują np. najnowsze modele Fujifilm).
Pod kątem fotograficznym naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Wysoka rozdzielczość matrycy, doskonała szczegółowość i jakość zdjęć w całym zakresie ISO, do tego niezawodny pomiar światła, elektroniczna migawka i funkcjonalna łączność bezprzewodowa z urządzeniami mobilnymi. Z pewnością można by oczekiwać USB 3.0 i możliwości bezpośredniego ładowania akumulatora w aparacie, ale wydajne zasilanie trochę nam to rekompensuje.
Jedyne kontrowersje wzbudza tryb wideo. Filmy 4K można nagrywać bez cropa, ale nie grzeszą wtedy ostrością. Nieco lepiej wyglądają te nagrane z cropem, choć nadal szczegółowość jest słabsza niż w Fujifilm X-T30 i Sony A6400.
Z drugiej strony świetny autofokus ze śledzeniem oka, obrotowy i w pełni dotykowy wyświetlacz, złącza mikrofonowe i słuchawkowe, a także szybkie filmy Full HD 100p i funkcja timelapse na pewno wystarczą do codziennego filmowania, a nawet kreatywnego vlogowania. Dla ambitnych filmowców niski bitrate, brak profili Log, czy bardziej wydajne wyjście HDMI mogą być nie do przełknięcia.
Reasumując, Canon EOS 90D to aparat bez wątpienia bardzo wszechstronny. Chcielibyśmy uciec od stwierdzenia, że to aparat dla każdego, ale chyba po prostu się nie da. W udany sposób łączy cechy amatorskiej konstrukcji, z możliwościami, których jeszcze niedawno nie powstydziłby się reporterski korpus. Dla fanów klasycznych lustrzanek, to bez wątpienia jedna z ciekawszych propozycji na rynku.