Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Dzięki pomyłce producenta otrzymaliśmy wgląd w nadchodzące modele, które udowadniają, że segment APS-C ma ciągle duży potencjał. Wygląda też na to, że Canon nareszcie wyrwał się ze stagnacji.
Wczoraj australijski oddział Canona przez pomyłkę opublikował filmy promocyjne dotyczące nadchodzących modeli EOS 90D i EOS M6 Mark II, czyli nowych aparatów segmentu APS-C. Oczywiście filmy szybko zostały skasowane, jednak nie umknęły one uważnym oczom serwisu Canon Rumors, który w porę przechwycił materiały.
Biorąc pod uwagę udostępnione informacje, możemy mieć nadzieję, że producent nareszcie otrząsnął się z kilkuletniej stagnacji i powoli zryw ze strategią ograniczania funkcjonalności aparatów. Modele EOS 90D i EOS M6 Mark II, pod względem specyfikacji wydają się idealnymi aparatami na obecne czasy dla zaawansowanych amatorów, a w przypadku EOS-a 90D nawet i zawodowców.
Najważniejszą nowością jest tu chyba nowa, 32-megapikselowa matryca APS-C, która rodzi nadzieje na oczekiwaną poprawę w kwestii zakresy dynamicznego. Już od pewnego czasu mówi się, że producent ma w zanadrzu nową generację matryc o poprawionych osiągach. Z racji tego, że sensor APS-C o tak dużej rozdzielczości widzimy po raz pierwszy, mamy nadzieję, że wreszcie nadszedł jej czas.
Dodatkowo obydwa aparaty wspierać będą filmowanie w rozdzielczości 4K (30 kl./s) i pozwalać na rejestrację filmów Full HD z prędkością 120 kl./s. Jeżeli okaże się, że w przypadku 4K nie będziemy mieli do czynienia z cropem, a rozdzielczości w trybie zwolnionego tempa nie są interpolowane, z pewnością aparatem zainteresują się aspirujący filmowcy. Pamiętajmy, że już poprzednie generacje aparatów oferowały złącze mikrofonowe (EOS 80D także słuchawkowe).
Aparaty otrzymały też widoczne usprawnienia w kwestii pracy systemu AF. Biorąc pod uwagę, że w przypadku EOS-a M6 Mark II będziemy mieli do czynienia z czułością do -5 EV, możemy wnioskować, że jest to układ Dual Pixel AF oparty na tej samej technologii co w pełnoklatkowych modelach EOS R i EOS RP. Pamiętając osiągi tamtych aparatów, możemy się tylko cieszyć. Nie zabrakło też funkcji wykrywania oka i twarzy.
Co ciekawe, z trybu wykrywania twarzy będziemy mogli skorzystać także w przypadku spoglądania przez wizjer w modelu EOS 90D, co jest swojego rodzaju rewolucją i zapewne stanie się mocnym argumentem za tym, by wybrać lustrzankę, nawet mimo tego, że 45-punktowy system AF nie pokrywa całego kadru (wszystkie punkty są za to krzyżowe).
Użytkownicy nie powinni narzekać też na prędkość trybu seryjnego. W modelu EOS M6 mamy mieć możliwość wykonywania serii z prędkością 14 kl./s, w przypadku EOS-a 90D będzie to z kolei 10 kl./s (z włączoną opcją śledzenia). Dodatkowo w bezlusterkowym M6 II otrzymamy też opcję wyciągania pomniejszonych plików RAW z serii 30 kl./s wykonywanej w oparciu o tryb filmowy (a przynajmniej to sugeruje materiał promocyjny).
Do tego obydwa aparaty wspierać mają przesyłanie zdjęć na żywo na smartfony, a EOS 90D ma być dodatkowo uszczelniony i pozwalać na podpięcie opcjonalnego battery gripa.
Na razie nie wiadomo kiedy aparaty zadebiutują na rynku, ale biorąc pod uwagę całą sytuację, możemy spodziewać się, że od premiery rynkowej dzielą nas dni, najwyżej tygodnie.
{$in-article-newsletter}