Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
83%
Pierwszy reporterski korpus Olympusa wzbudził wiele kontrowersji. Dla jednych to aparat, na który czekali od dawna, dla innych - zaprzeczenie idei Mikro 4/3. Czy na rynku jest dziś miejsce na konstrukcję tego typu? Przekonajmy się co potrafi najnowszy OM-D!
Aparat wyposażono w 20,4-milionowy, 12-bitowy przetwornik Live MOS, czyli taki sam, jak w przypadku modelu E-M1 Mark II. Różnicą jest jednak obecność podwójnego procesora True Pic VII oraz usprawnione algorytmy przetwarzania obrazu. Według producenta, dzięki temu jakość zdjęć ma być jeszcze lepsza niż w modelu E-M1 II. Czy tak jest w rzeczywistości?
20-megapikselowa matryca pozwoli nam na wykonanie zdjęć w maksymalnej rozdzielczości 5184 x 3888 pikseli, co umożliwi wykonanie wydruku wysokiej rozdzielczości (300 dpi) o rozmiarach 44 x 33 cm.
Jak na aparat Mikro Cztery Trzecie, nowy E-M1X sprawuje się bardzo dobrze. Na niskich czułościach obraz jest wysoce szczegółowy i kontrastowy, choć w oczy rzuca się nieco zbyt agresywne systemowe wyostrzanie plików JPEG. Dobra jakość zdjęć utrzymuje się do czułości w granicach ISO 1600, jednak warto nadmienić, że w przypadku jednolitych powierzchni szumy będą uwidaczniać się nawet przy niższych czułościach.
Na szczęście aż do wspomnianych okolic ISO 1600-3200 nie będą one widocznie wpływać na odbiór zdjęcia oglądanego w rozmiarach ekranowych. Za granicę akceptowalności należy uznać tu czułość ISO 3200, przy której szumy zaczynają już zacierać drobniejsze detale. Mimo to aparat należy pochwalić za bardzo dobrą pracę z kolorem - bardziej widoczną utratę informacji o kolorystyce sceny obserwujemy dopiero przy ISO 12800-25600.
W kwestii szumów zauważymy już dużą różnicę pomiędzy modelem E-M1X, a reporterskimi korpusami innych producentów. Te w przypadku jednolitych powierzchni i słabszego oświetlenia uwidaczniają się nawet przy bazowej czułości ISO. Na szczęście aż do okolic ISO 1600-3200 nie będą nam one zanadto przeszkadzać. Niestety w okolicy tych wartości agresywne odszumianie w parze z mocnym wyostrzaniem zaowocuje brzydką reprodukcją drobniejszych elementów i zacieraniem się detali, co będzie widoczne nawet w niewielkim powiększeniu.
Co ciekawe zupełnie inny obraz matrycy wyłania nam się po przeanalizowaniu zdjęć wyeksportowanych z plików RAW bez obróbki. Cyfrowe ziarno jest bardzo drobny i przyjemny dla oka i nie wpływa widocznie na degradację zdjęcia aż do okolic ISO 6400. Oczywiście w oczy rzuca się kolorowy szum, ale ten jesteśmy w stanie usunąć jednym kliknięciem na etapie postprodukcji. Tym bardziej nie rozumiemy dlaczego w przypadku plików JPEG producenci nadal stosują agresywne systemy odszumiania, które nawet po pozornym wyłączeniu sprawiają, że zdjęcia te prezentują się gorzej niż surowe RAW-y. W przypadku matrycy Mikro Cztery Trzecie zalecamy więc zawsze fotografować wyłącznie w tym formacie.
Aparat nie najgorzej wypada także pod względem zakresu dynamicznego, który prezentuje się niemal identycznie jak w przypadku modelu E-M1 II. Przy bazowej czułości sięga on niemal 13 EV, co jest bardzo dobrym wynikiem jak na matrycę o połowę mniejszą od pełnej klatki (warto wspomnieć, że wyniki o 1 EV niższe notują chociażby pełnoklatkowe modele Canon 6D Mark II i Canon EOS RP). Jak zwykle jednak dynamika dość szybko spada wraz ze wzrostem czułości i już przy ISO 1600 zbliża się do granicy akceptowalności. Mimo wszystko jak na aparat tego formatu są to wyniki bardzo zadowalające.
Również kwestia balansu bieli prezentuje się podobnie jak w przypadku E-M1 II. Dla ustawień standardowych aparat przejawia tendencję do wpadania w cieplejsze tonacje w przypadku światła mieszanego, ma też wyraźne problemy w świetle żarowym. Na szczęście E-M1X, podobnie jak i niektóre wcześniejsze modele oferuje możliwość wyłączenia funkcji “zachowania ciepłych tonów”, co da nam rezultaty zbliżone do trybu balansu bieli z priorytetem bieli w aparatach Canona. Zbliżone, bo na pewno nie tak doskonałe (światło żarowe i w tym wypadku jest dla aparatu wyzwaniem), ale bardzo pomocne jeśli zamierzamy fotografować po zmroku.