Fotografowanie

Wyniki testu:
Jakość obrazu:
7
Ergonomia:
9
Cena / Jakość:
6
Wydajność:
9
Funkcjonalność:
8
Nasza ocena:

83%

Pierwszy reporterski korpus Olympusa wzbudził wiele kontrowersji. Dla jednych to aparat, na który czekali od dawna, dla innych - zaprzeczenie idei Mikro 4/3. Czy na rynku jest dziś miejsce na konstrukcję tego typu? Przekonajmy się co potrafi najnowszy OM-D!

Autor: Maciej Luśtyk

7 Sierpień 2019
Artykuł na: 49-60 minut
Spis treści

Fotografowanie

Aparat należy pochwalić za szybkość działania. Od momentu włączenia, do wykonania pierwszego zdjęcia upływa około 0,7 sekundy - to już wynik porównywalny z najlepszymi lustrzankami, gdzie czas ten oscyluje na poziomie 0,5 s. Aparat błyskawicznie reaguje na elementy sterowania, dając nam uczucie pewności i kontroli nad sprzętem.

OM-D E-M1X dobrze spisuje się także w trybie podglądu. Zdjęcia ładują się niemal błyskawicznie, a nawigować możemy po nich zarówno za pomocą pokręteł, joysticka, jak i funkcji dotykowych ekranu. Trzecia opcja ma niestety pewne wady. O ile świetnym dodatkiem jest nowa funkcja szybkiego usuwania zdjęć bez konieczności dodatkowego potwierdzania, czy też możliwość szybkiego zaznaczenia wielu zdjęć w trybie indeksu, to sama obsługa dotykowa mogłaby przebiegać sprawniej. Po pierwsze denerwuje (już od lat) konieczność powiększania zdjęcia za pomocą wyświetlanego po prawej stronie ekranu slidera. Dlaczego nie można po postu pozwolić na “rozsuwanie” zdjęć za pomocą palców tak jak robimy to w smartfonach i wszystkich innych aparatach?

Migawka i Auto ISO

Co bardzo nas cieszy, nie obserwujemy praktycznie żadnego opóźnienia w przypadku migawki mechanicznej - shutter lag oscyluje poniżej granicy 0,01 sekundy i w żadnym wypadku nie będzie wpływał na pracę. Doskonale prezentuje się także kwestia wytrzymałości migawki, której żywotność producent oszacował na 400 000 cykli. To wyniki porównywalne z korpusami reporterskimi innych producentów.

Bardzo dobrze prezentuje się także kwestia migawki elektronicznej. Dzięki temu, że mamy do czynienia ze stosunkowo małym sensorem i rozdzielczością, a do tego otrzymujemy wsparcie aż dwóch procesorów, matryca próbkowana jest bardzo szybko. W efekcie, w sztucznym, migającym oświetleniu (np. przy światłach LED-owych) problemy z efektem rolling shutter i tzw. bandingiem będą dużo mniejsze niż w aparatach pełnoklatkowych. Dość powiedzieć, że problem ten nie był widoczny nawet przy czasach rzędu 1/250 sekundy. Wygląda też na to, że w przypadku migawki elektronicznej otrzymamy nieco ostrzejszy obraz. Różnica jest mało zauważalna, ale obecna.

Po prawej: migawka mechaniczna, po prawej: migawka elektroniczna (100-procentowe powiększenie kadru)

Na koniec parę słów o trybie Auto ISO. Choć jego działaniu trudno cokolwiek zarzucić (aparat bardzo dobrze dobiera parametry fotografowania względem używanej ogniskowej) to próba jego konfiguracji jest ponurym żartem producenta. Jak już wspominaliśmy, aby ustawić górną granicę czasu otwarcia migawki, trzeba zanurkować do 6 poziomu standardowego menu. Brakuje nam też możliwości ustawienia priorytetu krótkich bądź długich czasów dla tego trybu, jakie oferują obecnie np. aparaty Canon i Sony. Nie tak powinno to wyglądać w korpusie z tego segmentu.

Tryb seryjny

Pewien niesmak szybko zmywają jednak możliwości trybu seryjnego, który zachwyca swoją szybkością. Choć w przypadku migawki mechanicznej jego prędkość ogranicza się do 15 kl./s, to już w przypadku migawki elektronicznej będzie to aż 60 kl./s w pełnej rozdzielczości. Biorąc pod uwagę znikome problemy z rollling shutter z “elektronicznego” trybu seryjnego jesteśmy w stanie korzystać niemal w każdej sytuacji. Trzeba tylko pamiętać, że w przypadku prędkości wyższych niż 18 kl./s, maksymalna długość serii mocno się ogranicza - w przypadku 60 kl./s będziemy mogli fotografować raptem przez sekundę.

Należy też bardzo uważać, gdyż w ten sposób błyskawicznie jesteśmy w stanie zapełnić nawet bardzo dużą kartę. W przypadku fotografowania żerujących o poranku ptaków, korzystając z zapisu RAW + JPEG, kartę o pojemności 32 GB zapełniliśmy w kilka minut. A warto dodać, że i tak zmniejszyliśmy prędkość serii do 30 kl./s.

Kwestia pojemności bufora nie powinna stanowić większego problemu. W serii JPEG wykonamy około 120 kadrów z prędkością 15 kl./s, po czym aparat zwolni do 10 kl./s. W RAW-ach będzie to około 100 zdjęć. Później bufor się zapcha, ale jego opróżnienie zajmie jedynie około 7 sekund.

W przypadku zapisu JPEG, kwestia pojemności bufora nie powinna stanowić większego problemu. W serii 15 kl./s wykonamy około 120 kadrów, po czym aparat zwolni do 10 kl./s. W dodatku bufor czyszczony jest w tym wypadku w czasie 5 sekund, wystarczy więc lekko odpuścić spust, by znów móc rozpocząć serię z pełną prędkością. Równie dobrze jest w przypadku fotografowania w RAW-ach - w jednej serii zapiszemy około 100 zdjęć, przy czym czas opróżniania bufora oscyluje na granicy 7-8 sekund. W przypadku zapisu RAW + JPEG jest to kolejno 65 zdjęć i około 12 sekund.

Nieco gorzej sprawa wygląda w przypadku maksymalnej prędkości w trybie migawki elektronicznej. Z prędkością 60 kl./s zapiszemy “tylko” około 50 JPEG-ów, co daje nam niespełna sekundową serię. Potem aparat zwolni do 10 kl./s. Co ważne, takie same wyniki osiągniemy w przypadku zapisów RAW i RAW+JPEG, jedyną różnicą będzie większy spadek prędkości serii po zapełnieniu bufora - kolejno do około 6 i 4 kl./s. Biorąc pod uwagę powyższe, tryb seryjny z użyciem migawki elektronicznej może wydawać się ograniczający, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę takie funkcje jak tryb Pro Capture (zapis zdjęć w pętli rozpoczynany już po wciśnięciu spustu migawki do połowy), okazuje się bardzo przydatny w przypadku fotografowania krótkich, ulotnych i trudnych do uchwycenia zdarzeń. Warto też dodać, że po obniżeniu prędkości serii do np. 30 kl./s, jej maksymalna długość nieco wzrośnie - bez problemu fotografowaliśmy w ten sposób serią przez około 3-4 sekundy.

Pomiarów dokonywaliśmy korzystając z szybkiej karty SDHC UHS-II U3 o przepustowości 300 MB/s. W przypadku wolniejszych kart wyniki te mogą się różnić.

Akumulator

Doskonale prezentuje się także kwestia żywotności baterii. Bardzo dobrze było już w modelu E-M1 Mark II, tutaj możemy w zasadzie zapomnieć, że czas pracy na akumulatorze kiedykolwiek był problemem. Wbudowany grip mieście dwie baterie BLH-1 o pojemności 1720 mAh. Według ratingu CIPA zestaw ten pozwoli nam na wykonanie około 870 zdjęć, gdy jednak uruchomimy tryb szybkiego usypiania aparatu wynik ten wzrośnie do 2580 zdjęć. W praktyce naładowane do pełna akumulatory wytrzymały tygodniowy wyjazd urlopowy, na którym aparat był umiarkowanie eksploatowany oraz jeden dłuższy, intensywny 5-godzinny spacer z aparatem. Po powrocie druga bateria nadal naładowana była jeszcze w 20%. W przypadku ciągłej pracy naładowane do pełna akumulatory powinny starczyć na około 6 godzin, lub 2-3 godziny bardzo intensywnego fotografowania (np. wydarzeń sportowych).

Autofokus

Głównym punktem programu w modelu E-M1X jest oczywiście autofokus. Na początek parę słów o nowościach. Po pierwsze za przetwarzanie obrazu odpowiadają tutaj aż dwa procesory TruePic VII, których praca przekłada się także na wydajność systemu AF - dane na temat ostrzenia aparat pobiera tym razem nie tylko z systemu detekcji fazy na matrycy, ale także analizując wykonane zdjęcia i przewidując gdzie powinna być ustawiona ostrość na kolejnych ujęciach.

Do tego otrzymujemy możliwość korzystania z osobnych trybów pomiaru w zależności od orientacji aparatu, a także własnoręcznie definiować aktywny obszar punktów AF. Mamy też możliwość określenia tego czy system AF z priorytetem traktować ma obiekty znajdujące się w centrum kadru czy też te, które znajdują się najbliżej nas. Na koniec standardowa już dla zaawansowanych aparatów możliwość określenia szybkości blokowania ostrości w trybie C-AF.

Tryby pomiaru AF dostępne w modelu E-M1X. Nowością jest rozszerzona strefa 25 punktów (pierwsza w dolnym rzędzie na grafice)

Oprócz tego, po raz pierwszy pojawia się opcja śledzenia z możliwością wyszczególnienia, jaki obiekt zamierzamy fotografować. Jak na razie do wyboru mamy pojazdy, pociągi i samoloty. Szkoda, że w tej grupie nie znalazły się także zwierzęta, ale producent twierdzi, że system ten został wyszkolony na bazie sieci neuronowych toteż istnieje szansa, że taka opcja pojawi się wraz z kolejnymi aktualizacjami oprogramowania. Choć opcja ta reklamowana jest jako technologia AI, należy pamiętać, że system ten nie będzie „uczył się” się na bazie wykonanych przez nas zdjęć - cały proces został przeprowadzony przed implementacją systemu w aparacie, a my otrzymujemy już gotowy produkt. Szkoda jedynie, że opcji tej nie możemy aktywować z poziomu szybkiego menu, gdzie widnieje opcja śledzenia obiektu - ponownie musimy nurkować do menu głównego. W związku z tym nie będzie pewnie zbyt często używana.

Ogólna specyfikacja systemu AF, względem modelu E-M1 Mark II pozostała w zasadzie niezmieniona. Nadal otrzymujemy raptem 121 punktów AF. Biorąc pod uwagę to, co oferują najnowsze aparaty Canona czy Sony, liczba punktów może wydawać się skromna, ale okazuje się w zupełności wystarczająca. Do tego warto zwrócić uwagę na fakt, że są to punkty krzyżowe, co w świecie bezlusterkowców jest póki co rzadkością. Niewielkim problemem może okazać się wcelowanie w oko fotografowanej osoby, ale w tym wypadku z pomocą przyjdzie nam całkiem sprawnie  działający system wykrywania oka czy też możliwość pomniejszenia punktów AF. Do tego pracę systemu AF wspomaga szeroki wachlarz trybów pomiaru - od punktowego poprzez grupy 5, 9 i 15 punktów aż po pomiar obejmujący wszystkie punkty systemu. Możemy też sami określać aktywną grupę punktów, tworząc z nich np. poziomą czy pionową linię.

Układ punktów AF w wizjerze kadrze modelu E-M1X. Nowością jest możliwość ustanawiania własnej strefy aktywnych punktów AF

Jeżeli chodzi o same osiągi, jest to z pewnością lider systemu Mikro Cztery Trzecie. W przypadku trybu pojedynczego i przeostrzania pomiędzy różnymi płaszczyznami ostrość ustawiana jest w czasie już około 0,1-0,15 sekundy. Co było dla nas zaskoczeniem, skuteczność ta utrzymuje się zarówno w przypadku obiektywów takich jak M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 PRO jak i długich zoomów i pracy z adapterem (np. M.Zuiko 40-150 mm f/2.8 PRO + M.Zuiko Digital 2x MC-20). Nie zauważyliśmy też drastycznego spadku skuteczności AF podczas pracy w słabym świetle - czas ostrzenia wzrasta niekiedy do 0,2-0,3 sekundy, ale aparat nie miewa większych problemów z blokowaniem ostrości (zdarzyło nam się jednak kilkukrotnie, że aparat błędnie potwierdził ustawienie ostrości).

Warto także nadmienić, że równie zadowalające efekty uzyskamy w przypadku dotykowej kontroli punktu AF, gdzie ostrość ustawiana jest w zasadzie momentalnie po dotknięciu ekranu. Niestety zdarza się, że aparat nie reaguje na zmianę położenia punktu AF i konieczne jest ponowne dotknięcie ekranu, przy czym problem ten ani razu nie wystąpił w przypadku zwykłego fotografowania i spoglądania przez wizjer.

Nowy E-M1X świetnie wypada też w zakresie śledzenia obiektów. Standardowo otrzymujemy dwie opcje, czyli klasyczny pomiar C-AF oraz pomiar ciągły ze śledzeniem (Tracking). Choć producent wykonał ambitne kroki w zakresie udoskonalanie systemu śledzenia, ciągle bardziej niezawodny okazuje się zwykły tryb C-AF. W przypadku trackingu ramka przemieszcza się za obiektem naprawdę szybko, niemniej jednak potrafi się gubić i pozostawać np. przy krawędzi kadru, co stwarza problemy z rozpoczęciem kolejnej serii.

Natomiast w przypadku standardowego trybu C-AF w większości wypadków możemy w zasadzie zapomnieć o oferowanych przez aparat strefach AF i fotografować z użyciem pomiaru wielopunktowego. Wystarczy utrzymywać poruszający się obiekt w kadrze, a aparat skutecznie będzie za nim podążał, nawet w przypadku kontrastowych scen i “bałaganu” w tle. W zależności od specyfiki sceny i możliwości ryzyka chwilowego przysłonięcia sceny przez inne obiekty warto jednak dostosować czułość śledzenia systemu. Generalnie jednak w trybie C-AF, w przypadku serii 15-18 kl./s aparat oferuje skuteczność rzędu 80% co jest bardzo dobrym wynikiem.

Zobacz wszystkie zdjęcia (19)

C-AF, pomiar wielopunktowy, 18 kl./s

Należy mieć jednak na uwadze, że w przypadku uruchomienia szybkiej serii z użyciem migawki elektronicznej (szybszej niż 18 kl./s) E-M1X będzie mierzył ostrość jedynie w trybie S-AF o czym w żaden sposób nas nie poinformuje (w szybkim menu nadal widoczny będzie pomiar C-AF). Efekt zauważymy dopiero oglądając nieostrą serię. Trzeba więc pamiętać, by przed uruchomieniem serii przełączyć tryb migawki, lub na stałe ograniczyć prędkość trybu seryjnego dla migawki elektronicznej do niższych prędkości. Niestety aparat nie pozwala na szybką kontrolę tego parametru, więc każdorazowo przełączanie się na ultraszybkie serie przy pomiarze S-AF będzie wiązało się z koniecznością zagłębiania się w menu.

Na koniec kilka słów na temat trybu śledzenia oka. W praktyce system ten radzi sobie bardzo dobrze, choć miewa problemy w przypadku osób noszących okulary. Zdarza się też niestety, że twarze wykrywane są w miejscach, w których ich nie ma, a czasem też w przypadku nieco szerszych kadrów okazuje się, że ostrość ustawiona jest np na uszach, a nie na twarzy fotografowanej osoby. Trudno może być więc na nim polegać w przypadku dynamicznych scen, ale w przypadku ciaśniejszych portretów, do których będzie w większości wypadków wykorzystywany sprawdzi się doskonale. Co ciekawe, pozwala określić nam, które oko powinno być traktowane priorytetowo.

Pomiar światła

Aparat oferuje aż 5 trybów pomiaru światła: matrycowy, centralnie ważony, punktowy oraz tryby priorytetu świateł i cieni. Ucieszył nas fakt, że pomiar matrycowy nie ma większych problemów z niedoświetlaniem, nawet w przypadku trudniejszych dla aparatu sytuacji, jak fotografowanie na plaży. Nie będziemy więc zmuszeni do częstego wprowadzania ręcznych korekt. Te będą konieczne głównie w przypadku fotografowania o zmroku czy nocą ale w niewielkim zakresie + 0,3-0,7 EV.

Stabilizacja

 

Jak zwykle w przypadku aparatów Olympusa mamy do czynienia z imponującym systemem stabilizacji matrycy, który już w modelu E-M1 Mark II mógł pochwalić się skutecznością rzędu 6,5 EV. Według producenta w modelu E-M1X wynik ten udało się poprawić jeszcze o 1 EV, w praktyce trudno jednak zauważyć dużą różnicę. W przypadku testów studyjnych otrzymaliśmy bardzo zbliżone wyniki jak w przypadku modelu E-M1 II.

1/2 s, f/2.8, ISO 800, ogniskowa: 40 mm (ekwiwalent 80 mm), stabilizacja wyłączona

1/2 s, f/2.8, ISO 800, ogniskowa: 40 mm (ekwiwalent 80 mm), stabilizacja włączona

Skuteczność rzędu 6,5 EV oznacza, że aparat pozwoli nam na stosunkowo swobodne fotografowanie po zmroku, bez konieczności korzystania ze statywu. Zwłaszcza w przypadku obiektywów ultraszerokokątnych, gdzie problemem nie będą nawet czasy sięgające 2-3 sekund. Niestety z racji większego i cięższego body, utrzymanie dłuższych czasów migawki wydaje się trudniejsze niż w modelu E-M1 Mark II - w przypadku ekwiwalentu ogniskowej 24 mm nie udało nam się wyjść poza czas 2,5 sekundy, podczas gdy w modelu E-M1 II uzyskiwaliśmy ostre zdjęcia przy czasach niemal 2 razy dłuższych.

Jakość zdjęć w praktyce

Zdjęcia z aparatu OM-D E-M1X charakteryzują się żywą kolorystyką, dobrą kontrastowością i dobrą szczegółowością. W przypadku standardowych ustawień obrazu i wykonywanie zdjęć w formacie JPEG irytuje jedynie agresywne systemowe odszumianie, które w parze z systemem wyostrzania degraduje jakość zdjęcia nawet przy niskich wartościach ISO. Najlepiej chyba zobrazuje to porównanie 100-procentowego powiększenia tego samego kadru - w formie pliku JPEG prosto z aparatu i JPEG-a wywołanego bez obróbki z pliku RAW. Poniżej fragment zdjęcia wykonanego przy czułości ISO 200.

 

Na pochwałę zasługuje natomiast sposób reprodukcji tonów skóry, co nigdy nie było mocną stroną aparatów systemu M43. Choć nadal nie otrzymujemy tak subtelnej i przyjemnej dla oka kolorystyki jak np. w przypadku aparatów Canon, to wygląda na to, że producent uczynił w tej kwestii postępy. Cera wygląda stosunkowo naturalnie, bez tendencji do przesadnego nasycania poszczególnych tonów.

Praca w słabym świetle to chyba najbardziej kontrowersyjny temat związany z nowym body Olympusa. Jeżeli mamy w planach coś więcej niż publikacje w mediach społecznościowych, raczej nie powinniśmy porywać się na fotografowanie z czułościami wykraczającymi poza ISO 3200. Oczywiście w przypadku plików RAW nasze pole manewru nieco się zwiększy, a zdjęcia będą wyglądać znośniej, ale warto pamiętać, że np. w przypadku fotografii sportowej, z racji specyfiki pracy większość osób ogranicza się do pracy z JPEG-ami, które przy niewielkiej matrycy niestety nie zachwycają.

ISO 64 (rozszerzone)

ISO 100 (rozszerzone)

ISO 200

ISO 400

ISO 800

ISO 1600

ISO 3200

ISO 6400

ISO 12800 (rozszerzone)

ISO 25600 (rozszerzone)

Większych pretensji nie można mieć także do systemu automatycznego balansu bieli - w większości sytuacji radzi sobie poprawnie. Kłopotliwe okazuje się oświetlenie panujące o zmierzchu, a także praca w świetle żarowym. Czasem niespodziewanie na zdjęciach pojawia się ciepła dominanta. W większości wypadków pomoże nam wtedy wyłączenie funkcji “zachowania ciepłych tonów” w menu aparatu, która pozwoli zachować prawdziwą biel bieli w trudniejszych sytuacjach.

Automatyczny balans bieli

Balans bieli po korekcie

Automatyczny balans bieli

Balans bieli po korekcie

Automatyczny balans bieli

Automatyczny balans bieli z wyłączoną opcją zachowania ciepłych tonów 

Pozytywnym zaskoczeniem jest też elastyczność i ogólny wygląd plików RAW. Zdjęcia są wygodne w obróbce, a zakres dynamiczny na tyle szeroki, że bez większego problemu wydobędziemy sporo informacji z cieni, nawet w przypadku wyższych czułości.

ISO 1600, wyjściowa ekspozycja

ISO 1600, ekspozycja +3 EV w ACR

Aparat oferuje także nowy tryb wysokich rozdzielczości, który nie wymaga wykorzystania statywu. Tryb High Res Shot nadal realizowany jest dzięki pracy systemu stabilizacji. O ile jednak w przypadku pracy ze statywem aparat wykonuje 8 ujęć z przesunięciem matrycy o długość 1/2 piksela, a następnie łączy je w całość, o tyle w przypadku fotografowania z ręki kadrów wykonywanych jest aż 16, a finalny obraz składany jest na podstawie danych z systemu stabilizacji, kompensujących różnice pomiędzy ujęciami. W obydwu wypadkach będziemy mieli też do czynienia z inną wyjściową rozdzielczością - 80 Mp w przypadku pracy ze statywem i 50 Mp w przypadku fotografowania z ręki.

High-Res Shot z ręki, 1/6 s, f/2.8, ISO 1600, ogniskowa: 40 mm (ekwiwalent 80 mm)

Zwykle zdjęcie, 1/6 s, f/2.8, ISO 1600, ogniskowa: 40 (ekwiwalent 80 mm)

Zdjęcie wykonane w trybie standardowym

Zdjęcie High Res Shot z ręki

Miłym zaskoczeniem jest natomiast fakt, że w praktyce dużo lepiej tryb HRS wypada podczas fotografowania z ręki. Co ciekawe system ten doskonale radzi sobie nawet przy nieco dłuższych czasach migawki, pokroju 1/6 sekundy. Efektem jest nie tylko wyższa rozdzielczość, ale także mniejsze zaszumienie wysokich czułości, co może okazać się bardzo przydatne np. podczas fotografowania nocą - jakość zdjęcia będzie ogólnie dużo lepsza niż w przypadku standardowego trybu fotografowania. Pewną przeszkodą jest jedynie dosyć długi czas przetwarzania zdjęć (kilka sekund) oraz możliwość pojawienia się artefaktów w przypadku szybciej poruszających się obiektów. Co jednak najważniejsze, gotowe zdjęcie możemy zapisać także jako plik RAW.

Wśród nowych funkcji znalazł się także tryb symulacji filtra ND, który nakładając na siebie kolejne ujęcia pozwoli nam uzyskać efekt jak przy użyciu filtrów szarych. Siłę efektu regulujemy w zakresie ND2 do ND 32 (1-5 EV), a na ekranie monitora możemy na żywo wyświetlać podgląd tego, jak będzie wyglądać zdjęcie. Pozwoli nam to w prosty sposób np. rozmyć ruch wody.

 

Symulacja filtra ND8, 4 s, f/8, ISO 200, ogniskowa: 40 mm (ekwiwalent 80 mm)

Niestety w tym trybie ograniczeni jesteśmy dość długimi czasami migawki (1/30 s dla ND2 i 1/2 s dla ND 32), co sprawia, że użycie tej funkcji raczej nie będzie możliwe w przypadku jaśniejszych scen (nawet jeżeli uda nam się stosownie obniżyć czas migawki poprzez mocne domknięcie przysłony, będziemy musieli pogodzić się z pogorszeniem jakości zdjęcia ze względu na efekt dyfrakcji, który w przypadku matrycy M43 uwidacznia się dość szybko).

Spis treści
Skopiuj link

Autor: Maciej Luśtyk

Redaktor prowadzący serwisu Fotopolis.pl. Zafascynowany nowymi technologiami, choć woli fotografować analogiem.

Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Leica Q3 43 - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Leica Q3 43 - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Po latach próśb, na rynku ląduje wreszcie Leica Q w wersji z obiektywem standardowym. Sprawdzamy, co ma do zaoferowania zestaw, na który tylu czekało.
16
Hover Air X1 - dron inny, niż wszystkie [TEST]
Hover Air X1 - dron inny, niż wszystkie [TEST]
Hover to dron zamykający esencję ujęć lotniczych w najprostszej możliwej formie, którą można obsługiwać bez żadnego kontrolera i która chce zmienić nasze myślenie o dronach....
23
Nikon Z6 III - test aparatu
Nikon Z6 III - test aparatu
Trzecia generacja Nikona Z6 ma już niewiele wspólnego z poprzednikiem. Czy nowy korpus ma szansę zdobyć szturmem rynek? Sprawdzamy jego potencjał…
63
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (1)