Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
90%
Najnowszy bezlusterkowiec Fujifilm pretenduje do miana króla segmentu APS-C i jednego z najbardziej uniwersalnych aparatów w ogóle. Sprawdzamy, na co go stać.
Najnowszy aparat Fujifilm na pewno należy pochwalić za ogólną szybkość pracy. Pierwsze zdjęcie po uruchomieniu, w przypadku włączonego systemu AF wykonamy już po upływie 1 sekundy - wciąż nie jest to wynik porównywalny z najlepszymi lustrzankami, gdzie rezultaty plasują się na poziomie 0,5 sekundy, ale pół sekundy straty raczej nie powinno nas ograniczać, zwłaszcza biorąc pod uwagę bardzo szybką reakcję systemu AF. Przy wyłączonym AF wynik ten oscyluje na poziomie 0,7-0,8 sekundy, ale z wiadomych względów raczej nie należy go brać pod uwagę. Co ciekawe, cały proces trwa niekiedy nieco dłużej w przypadku wybudzania aparatu z trybu uśpienia, dlatego lepszym rozwiązaniem będzie wyłączanie aparatu, gdy przez dłuższą chwilę nie będziemy zamierzali wykonywać zdjęć.
Pochwalić należy także szybkość obsługi. Aparat błyskawicznie reaguje na zmianę parametrów, uruchamianie menu, a nawigacja po zdjęciach i aktywacja 100% powiększenia to czysta przyjemność, gdyż wszystko dzieje się niemal bez jakiegokolwiek opóźnienia. X-T3 sprawnie reaguje też na ruchy joysticka, choć podobnie jak wcześniej, aby aktywować tryb liniowy, w którym przytrzymanie któregoś kierunku uruchomi płynne przesuwanie się punktu AF w obrębie ramki zajmuje dłuższą chwilę (około 1 sekundy), co sprawia, że zwykle przez dostępne punkty AF będziemy się po prostu “przeklikiwać”.
Jednym z istotniejszych usprawnień są nowe możliwości trybu seryjnego. Przede wszystkim, w trybie migawki mechanicznej możemy teraz fotografować z prędkością 11 kl./s, bez konieczności korzystania z battery gripa, jak miało to miejsce w modelu X-T2. Co więcej, w przypadku przełączenia się na migawkę elektroniczną prędkości te sięgną aż 20 kl./s, lub 30 kl./s w trybie crop, gdzie pole obrazu zawęzi się o 1,25x (zdjęcia będą miały rozmiar 16,5 Mp). Możemy więc śmiało mówić o wynikach porównywalnych z najlepszymi aparatami na rynku.
Równie dobrze prezentują się możliwości bufora, który decyduje o tym to ile zdjęć będziemy w stanie zapisać w każdym z trybów - 185 zdjęć JPEG (11 kl./s), 36 zdjęć RAW (11 kl./s), 34 zdjęcia RAW + JPEG (11 kl./s), 64 zdjęcia JPEG (20 kl./s), 35 zdjęć RAW ( 20 kl./s) i 33 zdjęcia RAW + JPEG (20 kl./s). W trybie crop 30 kl./s w jednej serii wykonamy natomiast 70 zdjęć JPEG, 33 zdjęcia RAW oraz 33 zdjęcia RAW + JPEG. W niektórych wypadkach wyniki są więc nawet lepsze niż podaje specyfikacja.
Widzimy jednak, że w trybie szybszej migawki elektronicznej długość możliwej do wykonania serii spadnie dwukrotnie w przypadku plików RAW i aż 6-krotnie w przypadku plików JPEG. Dość długi jest też sam czas czyszczenia bufora, który w zależności od trybu wynosi od 10 do nawet 15 sekund. O ile w przypadku migawki mechanicznej raczej w niewielu sytuacjach zapełnimy bufor (18 sekundowa seria JPEG / 3 sekundowa seria RAW), to już przy użyciu migawki elektronicznej będzie to dużo łatwiejsze. Po zapełnieniu bufora zdjęcia nadal można wykonywać, choć prędkość trybu seryjnego znacznie spadnie (od 2 do 6 kl./s).
Podczas projektowaniu modelu X-T3 inżynierowe odpowiedzialni za kwestię poboru mocy najwyraźniej wyjechali na urlop. Aparat nadal zasilany jest tym samym, co wcześniej akumulatorem NP-W126S, który według specyfikacji pozwoli nam na wykonanie około 390 zdjęć na jednym ładowaniu (340 zdjęć w przypadku modelu X-T2). Widzimy więc pewną poprawę, nadal jednak nie są to wyniki choćby porównywalne z lustrzankami czy nawet najnowszymi bezlusterkowcami konkurencji. Jeśli więc aparat kupujemy z myślą o pracy komercyjnej, warto będzie wyposażyć się w zapasowe baterie.
Możemy też oczywiście zainwestować w dedykowany battery grip, który pomieści 2 dodatkowe baterie i wywinduje szacowane wyniki do 1200 zdjęć. Z rozwiązania tego powinni skorzystać zwłaszcza filmowcy. W przypadku rejestracji sekwencji wideo, pobór mocy jest dużo większy, a jedna bateria wystarczy na około 35-40 minut rejestracji materiału. Z battery gripem czas ten wydłużymy do około 2 godzin.
Jednym z atutów aparatu jest usprawniony jeszcze system AF. W modelu X-T2 mieliśmy do wyboru 325 punktów AF, ale pola detekcji fazy pokrywały jedynie środkową część kadru (około 35%). Teraz liczba ta wzrosła do 425 punktów, a dodatkowo wszystkie są punktami detekcji fazowej i pokrywają około 98% kadru - wynik godny podziwu, plasujący X-T3 w ścisłej czołówce na rynku. Podobnie jak w X-T2, siatkę możemy zawęzić do 117 punktów, a wielkość znacznika AF ustawimy za pomocą tylnego pokrętła.
AF pracuje w 4 znanych nam już trybach: punktowym, strefowym (strefa 3x3, 5x5 lub 7x7 punktów), szerokim ze śledzeniem obiektu oraz trybie All, który zawiera w sobie wszystkie 3 podstawowe tryby i umożliwia przełączanie się między nimi za pomocą regulacji wielkości punktu AF.
Układ punktów AF w kadrze modelu X-T3 (425 i 117 pól)
Doskonałe wrażenie robi szybkość i skuteczność AF w trybie pojedynczym. Przeostrzanie między planami trwa około 0,16 sekundy, a w przypadku gdy ostrzymy w jednej płaszczyźnie AF blokuje ostrość już w czasie około 0,07 sekundy, właściwie niezależnie od tego czy korzystamy z punktów umieszczonych w centrum czy na granicy kadru. Układ detekcji fazy świetnie radzi sobie także w warunkach słabego oświetlenia (szacowana skuteczność do -4 EV). Podczas zdjęć nocnych nie zdarzyło się nam, by aparat nie był w stanie potwierdzić ustawienia ostrości, choć parokrotnie miewał pomniejsze problemy z jednolitymi teksturami w mocniej zaciemnionych partiach kadru. W przypadku słabego oświetlenia czas ostrzenia wydłuża się do około 0,25 sekundy, nadal są to jednak bardzo dobre wyniki, które pozwolą na skuteczną pracę w większości warunków.
Imponująco prezentuje się także kwestia autofokusa ciągłego. O ile w przypadku pomiaru punktowego AF nie zawsze będzie skutecznie blokował pomiar, o tyle korzystając ze strefy punktów i utrzymując ją na poruszającym się obiekcie otrzymujemy skuteczność sięgającą 90%. Pewnym problemem dla aparatu są jedynie sytuacje gdy śledzony cel wymknie się nam z ramki AF - system potrzebuje krótkiej chwili na ponowne zablokowanie ostrości na obiekcie.
Fujifilm X-T3 pozwala personalizować czułość i szybkość śledzenia obiektu w przypadku ciągłego pomiaru AF
Warto przy tym zaznaczyć, że wydajność ciągłego AF w dużym stopniu zależy od personalizowanych ustawień czułości ciągłego AF. Otrzymujemy dobrze znane nam już menu z 5 zaprogramowanymi ustawieniami i jednym bankiem na ustawienia użytkownika. Regulować może zarówno czułość jak i szybkość śledzenia. Pod względem efektywności śledzący system AF nie jest może tak doskonały jak te, które znamy z topowych reporterskich lustrzanek, ale do tych wyników brakuje mu już naprawdę niewiele, a możliwość skorzystania z ciekawego, wspomnianego wcześniej trybu Sports Finder czyni tylko aparat atrakcyjniejszym.
Nawet w przypadku stosunkowo wolnego obiektywu Fujinon XF 23 mm f/1.4, fotografując serią szybko poruszające się obiekty mogliśmy liczyć na około 80-procentową skuteczność ciągłego AF
Dobre wrażenie robi także usprawniony system wykrywania oka i twarzy. Nareszcie mniej problemów napotkamy fotografując osoby w okularach, a czujnik lepiej radzi sobie też w sytuacjach gdy fotografowana osoba nie stoi zupełnie prosto względem aparatu. Podobnie jak wcześniej możemy też wybrać które oko modela ma być traktowane priorytetowo. Mimo wszystko pewne problemy nadal występują, jak choćby to, że uruchomienie systemu wykrywania twarzy uniemożliwia efektywną zmianę trybu pomiaru światła. Czasem też obserwujemy włączanie i wyłączanie się ramki na twarzy, przez co trudno ocenić czy w danym momencie na pewno ostrość jest ustawiona poprawnie.
Podobnie jak w topowym modelu X-H1 otrzymujemy spory wybór wariantów pracy migawki - od klasycznych trybów migawki mechanicznej i elektronicznej, przez tryby łączone aż po tryby elektronicznej przedniej kurtyny migawki i ich wariacje. Jak zwykle w trybie migawki elektronicznej Fujifilm, najkrótszy możliwy do wykorzystania czas skraca się do 1/32000 s, co daje nam możliwości lepszego zamrożenia akcji czy fotografowania z szeroko otwartą przysłoną w mocnym świetle.
Fujifilm X-T3 oferuje nam dużą swobodę pod względem organizacji pracy z migawką elektroniczną
Oczywiście przy użyciu migawki elektronicznej możemy fotografować zupełnie bezgłośnie, co docenią wszyscy, których charakter pracy wymaga dyskrecji. Jak zwykle trzeba jednak pamiętać, że w trybie migawki elektronicznej występować może charakterystyczny banding, spowodowany zbyt długim czasem sczytywania sensora względem częstotliwości migotania światła. Pochwalić należy natomiast system Anti-Flicker, który rejestruję częstotliwość lamp i w przypadku serii wyzwala migawkę tak, by pomiędzy ujęciami nie było różnić w jasności.
Funkcja Auto ISO standardowo już pozwala nam ustawiać sztywne zakresy czułości i czasu migawki dla tego trybu oraz zapisać te ustawienia do 3 osobnych trybów
Bardzo dobrze wypada także tryb Auto ISO, w którym jak zawsze Fujifilm daje nam możliwość ustawiania granicznych parametrów czułości i czasów migawki, których aparat nie będzie przekraczał. Co ważne, własne ustawienia możemy przypisać do 3 slotów, co umożliwi szybkie przywołanie właściwych ustawień, w zależności od charakteru pracy. Szkoda jedynie, że nie otrzymujemy tu czegoś na wzór kontroli “szybkości” trybów Auto ISO, jakie wprowadzono w ostatnich modelach Sony. Tam w zależności od ustawień możemy nakazać aparatowi wymuszanie krótszych, lub dłuższych czasów naświetlania w ramach ustalonych widełek dla trybu Auto ISO
W przypadku aparatów Fujifilm z matrycą X-Trans często mamy do czynienia z delikatnym niedoświetlaniem zdjęć w przypadku pomiaru matrycowego. Nie inaczej jest w modelu X-T3. Wydaje się, że pomiar światła ważony jest względem jaśniejszych partii obrazu, co jest być może dobre z punktu widzenia pracy z zapisem RAW (więcej informacji wyciągniemy z cieni niż z prześwietleń), ale w przypadku zapisu JPEG warto będzie ręcznie skorygować ekspozycję o około 0,3-0,7 EV tak, by nie trzeba już było rozjaśniać zdjęć na etapie postprodukcji. Tyczy się to zwłaszcza sytuacji słabego oświetlenia, gdzie w przypadku podglądu ekran przejawia delikatną tendencję do przesadnego rozjaśniania ciemniejszych partii kadru.
Przykład problemów z pomiarem matrycowym. Zdjęcie górne jest być może ładniejsze, ale nie odpowiada rzeczywistej jasności sceny. Aby uzyskać odpowiednią ekspozycję musieliśmy ręcznie skorygować ekspozycję o 1 EV w górę. Skłonność do niedoświetlania może być pewnym problemem w przypadku korzystania wyłącznie z zapisu JPEG.
Niemniej jednak pomiar światła radzi sobie ogólnie dobrze, nawet w sytuacjach kontrastowego oświetlenia i po przyzwyczajeniu się do charakterystyki pomiaru ekspozycji oferowanej przez Fujifilm nie powinien nam stwarzać problemów. Bardzo dobrze wypada również pomiar punktowy oraz uśredniający ekspozycję w całym kadrze. W przypadku pomiaru centralnie ważonego nie zauważymy większych różnic względem pomiaru matrycowego, choć w niektórych sytuacjach ten pierwszy wydaje się oferować bardziej precyzyjne rezultaty.
Fujifilm X-T3 otrzymał zupełnie nową, 26-milionową matrycę X-Trans, z bazową czułością ISO 160. Powinniśmy więc uzyskać nie tylko nieco większą rozdzielczość zdjęć (6240 x 4160 px względem 6000 x 4000 px w modelu X-T2), ale i lepszą jakość zdjęć wykonywanych na najniższych czułościach. W rzeczywistości zdjęcia z aparatu prezentują bardzo przyjemną dla oka kolorystykę, z nasyconymi kolorami i dobrze odwzorowanymi kontrastami. Dobrze wypada też kwestia dynamiki zdjęć JPEG co sprawia, że w wielu mniej wymagających sytuacjach nie będziemy musieli tracić czasu na obróbkę plików RAW.
Nieźle wypada także kwestia reprodukcji tonów skóry. Te przedstawiane są w dość naturalny sposób, jak zwykle w przypadku aparatów Fujifilm obserwujemy jednak delikatną tendencję do przesadnego nasycania różowych tonów. Nie zauważamy za to wyszarzania trudniejszych przejść tonalnych.
Nowe body dobrze wypada w warunkach słabego oświetlenia. Dobra jakość zdjęć utrzymuje się do wartości ISO 6400 i choć na wyższych czułościach, w maksymalnym powiększeniu zauważymy już pewien spadek szczegółowości, to cyfrowe ziarno jest drobne. Co ważne aż do ISO 12 800 nie obserwujemy mocno widocznej utraty informacji o kolorze i detalach. W przypadku publikacji internetowych i oglądania ich w mniejszych rozmiarach, wysokie czułości nie powinny dyskwalifikować zdjęć.
Dobrze prezentuje się także kwestia “elastyczności” plików RAW. Z cieni jesteśmy w stanie wyciągnąć wiele informacji nawet przy wyższych parametrach ISO. Co ważne nawet w tym wypadku zdjęcia są względnie ostre i odpowiednio nasycone.
Szkoda też, że aparat nie dysponuje czymś na wzór automatycznego balansu bieli z priorytetem bieli, oferowanego np. przez aparaty Canon. Przez to w trudniejszym, cieplejszym oświetleniu będziemy musieli liczyć się z pomarańczową dominantą. Oczywiście fotografując w formacie RAW będziemy się z tym mogli uporać na etapie postprodukcji.