Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
88%
Tytan pracy – tak w skrócie można opisać najnowszą flagową lustrzankę Nikona. D5 przeszedł usprawnienia na każdej niemal płaszczyźnie. Otrzymał lepszą matrycę, jeszcze udoskonalono autofokus i ergonomię. Sprawdźmy jak nowe możliwości przekładają się na komfort i wydajność pracy zawodowego fotografa.
Do tej pory producent nie oferował zbyt wiele w dziedzinie rejestracji wideo. Stąd też lustrzanki Nikona rzadko były wybierane przez miłośników filmowania. Dlatego też Ci swój wzrok kierowali głównie w stronę rozwiązań Canona, który w tej dziedzinie przodował. Obecnie spoglądają także na segment bezlusterkowców, w którym dzieje się naprawdę sporo. Wystarczy chociażby wymienić takie firmy jak Sony, Olympus czy Panasonic, gdzie 4K i zaawansowane rozwiązania filmowe stanowią już standard. Czy w takim razie flagowy Nikon ma szansę wybić się na tle silnej konkurencji?
D5 to obok modelu D500 pierwsza profesjonalna lustrzanka producenta, którą zarejestrujemy materiał w jakości 4K. Film będziemy w stanie zapisać w formacie MOV w maksymalnej rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli (4K UHD), z prędkością 30p (progresywnie), 25p, 24p z natywnym zapisem piksel-to-piksel, przepływnością 144 Mbps i próbkowaniem 4:2:0 (ciągle tylko 8-bitowym). Niestety nagrywanie nie potrwa długo, ponieważ mamy do czynienia z czasowym limitem 3 minut. Poza tym podczas rejestrowania obrazu w 4K będziemy mieli do czynienia ze współczynnikiem cropa o wartości 1,45x. Tak więc wiąże się to z zawężeniem pola widzenia obiektywów - bliskim temu, które obserwujemy w przypadku aparatów z matrycą APS-C. Do wyboru mamy także jakość Full HD 1920 x 1080 (60p, 50p, 30p, 25p, 24p).
Jak podkreśla producent, flagowy Nikon jest kierowany do profesjonalnych filmowców. Jednak wydaje nam się, że chyba żaden z zawodowców nie został zapytany, czego tak naprawdę potrzebuje podczas nagrywania materiału wideo. Wprawdzie otrzymujemy złącza mikrofonowe i słuchawkowe, a także odrębne menu i dedykowany tryb filmowy, ale zabrakło podstawowych rozwiązań, które są wręcz niezbędne podczas pracy. Denerwuje fakt, że w trybach preselekcji nie możemy ręcznie sterować ustawieniami czułości ISO. Opcja ta dostępna jest jedynie w trybie manualnym. Z trudem przyjdzie nam także doszukać się w ustawieniach aparatu opcji focus peaking ułatwiającej ręczne ostrzenie czy chociażby funkcji podglądu fal dźwiękowych. Po prostu ich nie ma. Dobrze, że znalazły się chociaż zebra, dzięki której zauważymy prześwietlenia, a także sterowanie czułością zewnętrznego mikrofonu czy wreszcie płaski profil obrazu, dający większą elastyczność podczas gradacji obrazu na etapie postprodukcji.
Odrębną kwestię filmowania stanowi autofokus, który jest tu po prostu tragiczny. Wystarczy powiedzieć, że od sygnowanego przez Canona systemu Dual Pixel dzielą go lata świetlne. D5 uwielbia gubić ustawioną ostrość, a także notorycznie przeostrza wcześniej poprawnie wyostrzony obiekt. Zdarza się to często - i wcale nie mamy na myśli filmowania w trudnych warunkach oświetleniowych. W efekcie autofokus ciągły jest w ogólne niepraktyczny. Jeżeli zależy nam na automatyce, to możemy się przełączyć na AF-S i za pomocą dotykowego ekranu ustawiać ostrość na wybranym przez nas punkcie. Jednak jak można się domyśleć jest to nieefektywne, a już na pewno mało wygodne. Do filmowania pozostaje więc manualne ostrzenie, ale w tym przypadku nie mamy funkcji focus peaking, więc będziemy ostrzyć „na ślepo“.
We znaki dał się także ogromny rolling shutter, który bez problemu zauważymy w kadrze. Jednak pod względem jakości materiał prezentuje się bardzo dobrze. Obraz jest szczegółowy i charakteryzuje się odpowiednim nasyceniem kolorów. Spodobał się nam również płaski profil - z filmu nagranego za jego pomocą możemy wyciągnąć naprawdę wiele podczas postprodukcji.
Kliknij, aby pobrać film przykładowy 4K 30p z płaskim profilem obrazu
Kliknij, aby zobaczyć przykładowy rolling shutter
Podsumowując, D5 nie stanie się wymarzonym aparatem dla filmowców. W kwestii rejestrowania wideo sporo więcej ma do zaoferowania EOS-1D X Mark II, choć i on ma pewne braki. Mimo to nie jesteśmy ograniczeni śmieszną w przypadku Nikona maksymalną długością jednego klipu, wynoszącą jedynie 3 minuty, a po drugie otrzymujemy wyższy maksymalny klatkaż - 60 kl./s z przepływnością aż 800 Mbit/s i 8-bitowym próbkowaniem koloru 4:2:2. (aby z niego skorzystać, musimy posiadać kartę CFast).