Wykonanie
Design Olympusa OM-D E-M5 II nie odbiega znacznie od tego, który znamy z pierwszej generacji aparatu. Nowy model to wciąż zwarta konstrukcja, wyglądem przypominająca aparaty analogowe. Dlatego też nowy OM-D może przykuć uwagę wielu entuzjastów fotografii.
Korpus OM-D E-M5 II wykonano ze stopu magnezu. Ponadto, cała obudowa została uszczelniona, dzięki czemu nowy model Olympusa jest stosunkowo lekką, ale trwałą i wytrzymałą konstrukcją. Dlatego też bez obaw możemy używać aparatu nawet podczas niekorzystnych warunków pogodowych. Podobnie jak w poprzednim modelu body zostało wyłożone gumą, jednak tym razem wyglądem imituje ona skórę. Co więcej, faktura gumy jest matowa, chropowata i miła w dotyku. Całość tworzy zgrabną i spójną konstrukcję, która wyglądem i wykonaniem przypomina flagowy model OM-D E-M1 (oczywiście nie bierzemy pod uwagę mniejszego gripa, o którym pisaliśmy powyżej).
Do produkcji przycisków oraz klapek zastosowano tworzywo sztuczne, które również jest dobrej jakości. Wszystkie elementy są dobrze dopasowane i stawiają odpowiedni opór podczas przełączania. Na szczególną pochwałę zasługuje eleganckie srebrne wykończenie pokręteł. Jest ono nie tylko estetyczne, lecz także funkcjonalne dzięki wyżłobieniu wyczuwalnych rowków, które ułatwiają przekręcanie nawet podczas fotografowania w rękawiczkach. Ponadto, na pokrętle trybu pracy znalazł się klawisz blokady. Dzięki temu przypadkowo nie przestawimy trybu, w którym się znajdujemy. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, które coraz częściej jest spotykane na zaawansowanych korpusach.
Producent, pomimo niewielkich rozmiarów korpusu, umieścił na obudowie aparatu mnóstwo przycisków, które okażą się niezbędne do szybkiego i intuicyjnego fotografowania. Trzeba przyznać, że jedenaście klawiszy funkcyjnych to sporo, jednak po odpowiedniej konfiguracji mogą one zwiększyć komfort użytkowania oraz wpłynąć na kreatywność podczas fotografowania. Oczywiście takie podejście do ergonomii może mieć równie wielu zwolenników, co przeciwników – wszystko zależy od naszych indywidualnych preferencji. Dla niektórych użytkowników tak duża liczba przycisków może okazać się niepotrzebna, mało praktyczna lub nieintuicyjna. Inni z kolei uznają to za atut tego modelu.
Aparat został wyposażony w większe wyprofilowanie pod kciuk, co jest wygodnym rozwiązaniem. Niestety nie możemy tego powiedzieć o przednim gripie. Jest on wciąż zbyt mały, jednak był to świadomy zamysł konstruktorów, którym zależało do osiągnięcia jak najmniejszych rozmiarów body. Jednakże fotografowanie przy użyciu jednej ręki może okazać się nie lada wyzwaniem. Zwłaszcza, gdy do korpusu mamy przymocowany większy zoom, na przykład obiektyw
M. Zuiko Digital ED 12-40mm f/2.8 PRO. W przypadku mniejszych szkieł typu pancake ten problem nie będzie aż tak dotkliwy. Oczywiście producent umożliwia podłączenie opcjonalnego gripa, jednak jest to dodatkowy koszt, który będzie trzeba ponieść. Należy jednak przyznać, że po podłączeniu gripa aparat świetnie leży w dłoniach, nawet z dłuższymi i cięższymi obiektywami.
Brawa dla producenta należą się także za usprawnienie dotykowego monitora LCD. W nowym modelu znacząco poprawiono rozdzielczość, która wzrosła ponad dwukrotnie i wynosi 1.037 tysięcy punktów (pierwsza generacja miała 610 000 pikseli). Dzięki temu otrzymujemy jasny i wyraźny podgląd obrazu. Podczas przeprowadzanego testu nie natrafiliśmy na żadne trudności przy odczytywaniu informacji z ekranu, nawet pod jasne światło czy ostre kąty patrzenia.
Kolejną rzeczą wartą odnotowania jest nowe mocowanie odchylanego ekranu. Jest on umieszczony na jednym zawiasie z lewej strony (podobnie jak w modelach Nikona czy Canona). Dzięki takiemu rozwiązaniu zyskujemy możliwość nie tylko odchylenia w górę i w dół, lecz także obrócenia monitora o 180 stopni, co jest bardzo przydatne w fotografii typu selfie. Ponadto, możemy zamknąć wyświetlacz w pozycji szkłem do korpusu zabezpieczając tym samym ekran przed uszkodzeniem, co uważamy za dużą zaletę. Oczywiście korzystanie z ruchomego wyświetlacza trwa dłużej, gdyż musimy wykonać dwa ruchy (odchylenie i obrócenie) ale zastosowane rozwiązanie okazuje się bardzo funkcjonalne, na przykład podczas filmowania lub fotografowania z różnych kątów.
Olympus OM-D E-M5 II nie posiada wbudowanej lampy błyskowej, jednak producent dodaje do zestawu lampę
FL-LM3, którą podłączamy bezpośrednio do gorącej stopki. Odnotować trzeba fakt, że konstruktorzy wreszcie zrezygnowali z dodatkowego złącza do lampy błyskowej, które znajdowało się pod stopką akcesoriów. Jest to rozwiązanie, na które użytkownicy aparatów Olympusa czekali długo. Konstrukcja flasha jest o tyle ciekawa, że z wyglądu przypomina miniaturową lampę reporterską. Jej główkę będziemy w stanie podnieść o 90 stopni w górę, a także obrócić o 180 stopni w obu kierunkach. Dzięki temu otrzymujemy możliwość odbicia wiązki światła lub skierowania jej w dowolnym kierunku. Dlatego też za tak funkcjonalne rozwiązanie producentowi należą się brawa.
Przygotowanie do pracy Aparat korzysta z klasycznego rozwiązania w postaci dedykowanej oddzielnej ładowarki do akumulatorów. Jest ona dołączana do zestawu wraz z kablem sieciowym. Dzięki takiemu rozwiązaniu otrzymujemy możliwość ładowania akumulatora większej pojemności i o większym napięciu. Co więcej możemy korzystać z aparatu podczas ładowania zapasowego, drugiego ogniwa. Jest to rozwiązanie oczekiwane przez zaawansowanych fotografów, znacznie lepsze i efektywniejsze niż ładowanie jedynie przez kabel USB.
Akumulator litowo-jonowy
BLN-1, który otrzymujemy wraz z aparatem, ma pojemność 1220mAh. Zdaniem producenta taka objętość ogniwa wystarczy na wykonanie około 750 zdjęć. Jednak aby osiągnąć taki wynik, aparat musi znajdować się w trybie oszczędzania energii
Quick sleep. W praktyce przy korzystaniu z normalnego trybu użytkowania i włączonym wyświetlaczu LCD zrobiliśmy około 250 ujęć. Biorąc pod uwagę duży, dotykowy wyświetlacz oraz wizjer elektroniczny jest to wynik zadowalający, ale potencjalni nabywcy muszą brać pod uwagę zakup dodatkowego akumulatora.
OM-D E-M5 II obsługuje karty SD/SDHC/SDXC. Aparat został wyposażony w slot na jedną kartę pamięci, który znajduje się na prawej ściance obudowy. Jest to wygodne i funkcjonalne rozwiązanie, które jest często spotykane w zaawansowanych korpusach. Dzięki temu bez problemu wyjmiemy nośnik pamięci, gdy aparat jest umieszczony na statywie. Niestety gorzej wygląda sytuacja podczas wkładania karty do slotu. W czasie testów natrafiliśmy na pewne trudności. Nawet jeśli umieszczaliśmy kartę poprawnie, ta notorycznie o coś zahaczała (prawdopodobnie o blaszkę wewnątrz slotu). Było to bardzo irytujące i uniemożliwiało szybką wymianę nośnika z danymi. Trudno nam wyrokować, czy jest to wada produkcyjna czy może przypadłość testowanego przez nas egzemplarza. Faktem jest, że taką trudność napotkaliśmy.
Aparat zapisuje zdjęcia w formacie RAW, JPEG oraz MPO (3D Still) w rozdzielczości 4608x3456, 3200x2400, 1280x960. Możemy także skorzystać z nowej funkcji
High Res Shot, dzięki której stworzymy obrazy o wysokiej rozdzielczości 9216x6912, 7296x5472 (więcej miejsca tej opcji poświęcimy w dziale
Funkcje dodatkowe).
E-M5 II oferuje mnogość klawiszy, którym możemy przypisać dowolne funkcje. Większość przycisków na obudowie jest konfigurowalna. Co więcej, nie tylko posiadają już wstępnie przypisane funkcje, lecz także są oznaczone (poza wybierakiem krzyżowym). Opisanie przycisków jest dobrym rozwiązanie, niestety nie tak często spotykanym na nowych korpusach - a szkoda. Dlatego też za informacyjne oznaczenie klawiszy należą się plusy dla producenta.
Nowy model wyposażony jest w sześć przycisków, które możemy dostosować do własnych potrzeb i preferencji. Większość z nich (klawisze
Fn1, Fn2, Fn3, Fn4) znajdują się na górnej ściance aparatu, tuż przy spuście migawki, dzięki czemu ich użycie jest wygodne i intuicyjne. Kolejne dwa konfigurowalne klawisze to dedykowany przycisk służący do nagrywania filmów (znajdujący się na górnej ściance) oraz umieszczony z przodu obudowy klawisz odpowiadający za podgląd głębi ostrości.
Gdyby tego było mało, producent umieścił jeszcze specjalną dźwignię znajdującą się wokół klawisza
Fn1. Jej przesunięcie do pozycji jeden lub dwa spowoduje zmianę funkcjonalności tarcz oraz przycisków funkcyjnych, które wcześniej ustawiliśmy. Dzięki temu zyskujemy jeszcze większą możliwość personalizacji modelu OM-D E-M5 II. Jednak do takiego rozwiązania należy się przyzwyczaić i z czasem albo je pokochamy, albo nie będziemy z niego korzystać. Początkowo jednak możemy mieć wrażenie nadmiaru opcji.
Aby zmienić działanie poszczególnych klawiszy funkcyjnych, wystarczy wejść w opcje aparatu. Tam należy wybrać zakładkę
Menu własne (szczegółowe opcje aparatu) oraz włączyć drugą pozycję o nazwie
Przycisk/Pokrętło/Dźwignia. W tym miejscu menu nie tylko przypiszemy wybrane funkcje konfigurowalnym przyciskom, lecz także ustawimy resztę istotnych parametrów, które mają wpływ na fotografowanie.
Mocowanie oraz złącza, w które wyposażono najnowszy model Olympusa, są już niejako standardem w świecie zaawansowanych bezlusterkowców. Na górnej ściance aparatu umieszczono gorącą stopkę, do której będziemy mogli przymocować zewnętrzne lampy błyskowe lub wyzwalacze radiowe. Jak już pisaliśmy wcześniej OM-D E-M5 II nie posiada wbudowanej lampy, jednak producent dodaje do zestawu flash
FL-LM3, który mocujemy na gorącej stopce. Z lewej strony korpusu znajduje się klapka skrywająca wyjście micro HDMI, złącze micro USB 2.0 oraz złącze mikrofonowe 3.5 mm mini-jack. Złącze słuchawkowe jest w opcjonalnym gripie
HLD-8G. Po prawej stronie body umieszczono wspomniany już wcześniej slot na kartę pamięci. Z kolei na przedniej części korpusu producent umieścił długo wyczekiwane złącze - gniazdo synchronizacji PC. Na spodzie aparatu znajdziemy slot baterii i mocowanie statywu, które umieszczono centralnie w stosunku do osi optycznej. Niestety mocowanie znajduje się zbyt blisko obiektywu, przez co możemy natrafić na problemy podczas umieszczenia na statywie aparatu z przymocowanym większym szkłem. Podczas testów stopka statywu zachodziła i dotykała części obiektywu
M. Zuiko Digital ED 12-40mm f/2.8 PRO, co uniemożliwiało wygodne przybliżanie i oddalanie.
Mocowanie obiektywu zostało wykonane z wytrzymałego stopu magnezu. Aby odłączyć obiektyw wystarczy wcisnąć i przytrzymać dedykowany klawisz znajdujący się obok bagnetu oraz przekręcić obiektyw. W celu założenia należy sparować czerwone kropki i przekręcić obiektyw do usłyszenia charakterystycznego kliknięcia. W czasie testów nie zanotowaliśmy żadnych problemów podczas wymiany obiektywów. Wszystko działa sprawnie i charakteryzuje się solidnością wykonania.
Praca Jak już pisaliśmy wcześniej ogólna ergonomia aparatu uległa zmianie. Rozmieszczenie poszczególnych klawiszy sprawiło, że ich użycie jest wygodniejsze i bardziej intuicyjne - nie uwzględniając przełącznika
ON/OFF. W porównaniu do poprzednika, zmieniono jego położenie. Teraz znajduje się on na górnej ściance, po lewej stronie wizjera. Jest to więc rozwiązanie zaczerpnięte z flagowego modelu OM-D E-M1. Takie położenie sprawia jednak, że nie będziemy w stanie włączyć aparatu trzymając go w jednej ręce. Dla niektórych użytkowników ten fakt może okazać się uciążliwy. Obok włącznika umieszczono pokrętło PASM, którym wybierzemy tryb pracy.
Po prawej stronie wizjera producent rozlokował klawisze funkcyjne, przycisk nagrywania oraz dwa pokrętła – w przednim umieszczono spust migawki. Trzeba podkreślić, że programowalne klawisze, spust migawki oraz przede wszystkim tylne pokrętło są rozmieszczone w bardzo wygodnych miejscach, co bardzo ułatwia użytkowanie.
Na tylnej ściance korpusu klawisze zostały umieszczone po prawej stronie body. Znalazł się tam wybierak krzyżowy z przyciskiem
OK po środku. Ponadto, mamy do dyspozycji klawisze menu oraz informacji, a także dwa przyciski odpowiadające za podgląd i kasowanie zdjęć. Dzięki rozmieszczeniu większości klawiszy po prawej stronie aparatu, będziemy w stanie dokonać zmiany poszczególnych ustawień bez konieczności odrywania oka od wizjera.
Dostęp do większości podstawowych funkcji jest możliwy poprzez zdefiniowane i konfigurowalne przyciski. Dzięki temu zyskujemy pełną kontrolę nad aparatem. Po dokonaniu ustawień spełniających nasze wymagania nie będzie już potrzeby aby zagłębiać się w menu w celu zmiany poszczególnych parametrów fotografowania. Na obudowie OM-D E-M5 II znalazły się klawisze i pokrętła odpowiadające za balans bieli, korektę ekspozycji czy ustawienia czułości matrycy. Oczywiście jak już wspominaliśmy, większość przycisków możemy dostosować do własnych potrzeb, jednak producent tak dobrze je skonfigurował, że zmiany mogą nie być konieczne.
Do menu aparatu wchodzimy poprzez wybranie dedykowanego klawisza znajdującego się na tylnej ściance. Rozkład poszczególnych zakładek oraz grafika nie powinny zdziwić dotychczasowych użytkowników bezlusterkowców z serii OM-D. Menu jest przejrzyste i charakterystyczne dla aparatów Olympusa. Zostało podzielone na pięć kart, każda z nich odpowiada za inny rodzaj funkcji, co jest bardzo logiczne i pomocne podczas wyszukiwania odpowiedniej opcji.
Producent uwzględnił również szybkie menu, do którego mamy dostęp poprzez kliknięcie klawisza
OK. W tym miejscu możemy dokonać zmian najpopularniejszych ustawień takich tak balans bieli, ISO, czy pomiar światła - również za pomocą ekranu dotykowego. Trzeba przyznać, że takie rozwiązanie ułatwia fotografowanie, ponieważ zyskujemy jeszcze szybszy dostęp do najistotniejszych parametrów. W czasie testów często korzystaliśmy z opcji szybkiego menu.
Podczas kadrowania bardzo pomocnym okazał się 3-calowy dotykowy i odchylany ekran LCD. Możemy go nie tylko odchylić w górę i w dół, lecz także obrócić o 180 stopni, co jest bardzo funkcjonalnym rozwiązaniem. Dzięki temu jesteśmy w stanie uchwycić nietypowe kadry przy minimalnym wysiłku i bez zbędnego przybierania niewygodnych pozycji podczas robienia zdjęć.
OM-D E-M5 II został wyposażony również w wizjer elektroniczny, który posiada 2,36 miliona punktów i około 100% kadru w polu widzenia. Prezentowany obraz jest szybko odświeżany, dzięki czemu nie ma mowy o spowolnieniu lub wstrzymaniu wyświetlanej sceny. Ponadto, został wyposażony w czujnik oka, regulację dioptrażu (-4.0 - +2.0 dioptrii) oraz poziomów jasności (manualne ustawienia +/- 7 poziomów). Dzięki temu wizjer elektroniczny może okazać się dobrym rozwiązaniem dla osób, które wolą fotografować w bardziej klasyczny sposób. Dodatkowo, korzystanie z samego wizjera może również przyczynić się do zmniejszenia zużycia baterii. Prezentowane są w nim te same wskaźniki, co na wyświetlaczu LCD – informacje odnośnie czasu ekspozycji, przysłony, czułości, trybu fotografowania, ustawień autofokusa, stanu baterii czy zapełnienia karty. Warto także podkreślić, że producent przewidział wyłączenie podglądu ekspozycji, co może się okazać pomocne podczas pracy w studiu. Aby tego dokonać wystarczy wybrać opcję...
Nocne kadry. Trzeba przyznać, że zaproponowana nazwa jest dość myląca. Sporą wadą jednak jest brak możliwości podejrzenia menu oraz wykonanych zdjęć w wizjerze - aparat automatycznie przełącza się na ekran LCD.
Przeglądanie zdjęć rozpoczynamy poprzez wciśnięcie dedykowanego klawisza
Play znajdującego się w prawym dolnym rogu obudowy. Obok niego umieszczony został przycisk odpowiedzialny za usuwanie zdjęć. Jest to logiczne rozwiązanie, ponieważ w jednym miejscu znalazły się klawisze odpowiadające za podgląd zapisanych zdjęć. Przeglądanie fotografii działa bardzo sprawnie i nie zanotowaliśmy żadnego spowolnienia lub wstrzymania wyświetlanych obrazów.
Funkcje dodatkowe Ciekawą funkcją, w którą został wyposażony nowy OM-D E-M5 II jest tryb
40M High Res Shot. Dzięki niemu będziemy w stanie 16-megapikselową matrycą wykonać zdjęcie o rozmiarze 40 megapikseli. W tym trybie pracy aparat podczas wykonywania ośmiu ujęć przesuwa matrycę i łączy wykonane ekspozycje w jeden obraz o rozmiarach 9216x6912. Cała operacja zajmuje około dwóch sekund, dlatego też w tym czasie aparat musi nieruchomo znajdować się na statywie. Co więcej, fotografowane obiekty również nie powinny być w ruchu, ponieważ po połączeniu zdjęć na fotografii będą widoczne rozmycia lub obiekt będzie źle połączony (łączenie ośmiu kadrów). Opcja
40M High Res Shot może znaleźć zastosowanie w fotografii produktowej, martwej natury lub architektury, gdzie zależy nam na dodatkowych szczegółach. Niewątpliwie zaproponowane rozwiązanie jest bardzo interesujące i należy za nie pochwalić producenta.
Kontrolowane warunki Tryb
40M High Res Shot
13/10 s, f/6.3, ISO 200
Tryb normalny
13/10 s, f/6.3, ISO 200
Porównanie obu trybów pracy
Plener
1/160 s, f/6.3, ISO 200
Live Composite to kolejna ciekawa funkcja najnowszego modelu Olympusa. Służy ona do fotografowania scen, w których malujemy światłem. W tym trybie aparat wykonuje zdjęcia z ekspozycją wynoszącą na przykład pięć sekund i - podobnie jak w opcji opisanej powyżej - łączy je w jedno ujęcie. W celu osiągnięcia najlepszych rezultatów korpus również powinien znajdować się na statywie. Zaletą Live Composite jest możliwość natychmiastowego podglądu (po każdym zrobionym zdjęciu zostają wyświetlone zmiany) oraz decydowanie o liczbie wykonanych klatek (w każdym momencie możemy przerwać fotografowanie). Tryb Live Composite jest o tyle uniwersalny, że będziemy z niego mogli korzystać nie tylko w warunkach kontrolowanego światła, lecz także w plenerze przy fotografowaniu nocnych krajobrazów.
Na szczególne pochwały zasługuje wbudowana łączność Wi-Fi. Po bardzo łatwym i intuicyjnym połączeniu urządzenia przenośnego z Olympusem OM-D E-M5 II nie tylko przejrzymy, wybierzemy i prześlemy zdjęcia na różnego rodzaju portale społecznościowe, lecz także dokonamy edycji zapisanych obrazów z pozycji smartfona lub tabletu. Wszystko przebiega bardzo płynnie, a mnogość opcji sprawia, że bez problemu nałożymy odpowiedni filtr, poprawimy kontrast, nasycenie i zapiszemy ostateczny rezultat na urządzeniu mobilnym.
Gdyby tego było mało, dzięki tej samej aplikacji na smartfon lub tablet, zyskujemy pełną kontrolę nad aparatem. Do wyboru mamy dwie opcje.
Remote Shutter jest okrojoną opcją i służy jedynie jako spust migawki. Z kolei
Live View to zaawansowany tryb, dzięki któremu zmienimy większość parametrów. Wybierzemy tryb pracy, ustawimy przysłonę, czas naświetlania, czułość matrycy, wybierzemy sceny oraz filtry, a także ustawimy ostrość aparatu po dotknięciu ekranu tabletu lub smartfona.
Podczas testu zanotowaliśmy lekkie opóźnienie wyświetlanego obrazu (około pół sekundy), jednak nie było ono na tyle uciążliwe, by przeszkadzało podczas fotografowania. Na pochwałę zasługuje fakt, że aplikacja nie gubiła połączenia z aparatem, co jest przecież szczególnie ważne. Olympusowi należą się duże brawa, ponieważ Wi-Fi oraz aplikacja były jednymi z lepszych, na jakich do tej pory pracowaliśmy.
Podsumowanie tej części: + mała i zgrabna konstrukcja
+ elegancki wygląd
+ stylowe wykończenia
+ poprawiona ergonomia
+ wygodne wyprofilowanie pod kciuk
+ magnezowy korpus i uszczelnienia
+ ruchomy i obracany ekran ułatwiający fotografowanie
+ duży i czytelny wizjer
+ duża liczba konfigurowalnych klawiszy
+ wysoka jakość dodatkowych akcesoriów, przede wszystkim lampy błyskowej
+ intuicyjne i czytelne menu
+ 5-osiowa stabilizacja obrazu
+ tryb
High Res Shot oferujący zdjęcia o rozdzielczości 40 megapikseli
+ tryb
Live Composite ułatwiający wykonywanie zdjęć nocnych pejzaży
+ Wi-Fi oferujące bardzo dobre połączenie aparatu z urządzeniami mobilnymi
- mały i niewygodny grip
- źle zaprojektowany slot na kartę pamięci
- mocowanie statywu umieszczone zbyt blisko bagnetu
- przycisk ON/OFF umieszczony w mało wygodnym miejscu, przez co nie włączymy aparatu jedną ręką
Spis treści