Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Pierwsze wrażenie
Aparat Sigma dp2 Quattro przyciąga uwagę swoją niecodzienną formą. Smukły korpus kończy się bardzo dużym gripem. Aparat jest szeroki, ma spory obiektyw i w żaden sposób nie można go zaliczyć do grona "małych kompaktów". Kłóci się to nieco z pierwotną ideą serii DP, w której do tej pory pojawiały się małe aparaty z dużymi matrycami i stałoogniskowymi obiektywami. dp2 Quattro przejął po poprzednikach jedynie dwie ostatnie cechy.
Nie można narzekać na jakość wykonania. Tworzywa sztuczne, metal i guma użyte do zbudowania aparatu są dobrej jakości. Spasowanie poszczególnych elementów stoi na wysokim poziomie, konstrukcja jest sztywna i nic nie trzeszczy.
Jeśli chodzi o pierwsze wrażenie w zakresie ergonomii, to jest ono raczej negatywne. Widząc tak duży grip można oczekiwać, że aparat będzie wygodnie leżał w dłoni. W rzeczywistości Sigmą trzyma się niewygodnie. Więcej na ten temat piszemy w odpowiednim podrozdziale.
Funkcje przycisków
Testowana Sigma nie przytłacza nadmiarem przycisków i innych elementów sterujących. Na górnej ściance mamy włącznik, przycisk Mode, którym można zmieniać tryby fotografowania, spust migawki z główną tarczą sterującą wokół niego, a także drugą tarczę, którą w trybie A można sterować korektą ekspozycji.
Na tylnej ściance przyciski zostały zgromadzone po prawej stronie ekranu LCD. Na samej górze znajduje się przycisk odpowiedzialny za wyłączanie ekranu i zmianę wyświetlanych informacji, niżej przycisk QS uruchamiający menu podręczne, przycisk AEL pełniący w trybie odtwarzania funkcję kosza, a na dole dwa przyciski: play oraz menu.
W prawej części tylnej ścianki znajdziemy jeszcze wielokierunkowy wybierak z przyciskiem zatwierdzającym w środku. W trybie fotografowania góra i dół wybieraka obsługują funkcje ostrzenia - góra przełącza między autofokusem i ostrzeniem manualnym, a dół pozwala na wybranie jednego z dziewięciu pól AF.
Użytkownik może wpłynąć na zawartość menu podręcznego. Poza tym brakuje przycisków funkcyjnych, które można by zaprogramować wedle własnego uznania.
Monitor i wizjer
dp2 Quattro nie ma wizjera. Ma za to stałoogniskowy obiektyw dający ekwiwalent 45 milimetrów, a także stopkę, dlatego można pomyśleć o dopasowaniu jakiegoś wizjera lunetkowego. Jeśli chodzi o ekran, to jest nieźle: 3 cale, 921 000 punktów rozdzielczości. Gdy jest dużo światła obraz jest wyraźny i ma dobrą kolorystykę. W trudniejszych warunkach pojawia się dużo szumu, choć to przecież kwestia sygnału z matrycy, a nie ekranu samego w sobie.
Lampa błyskowa
Sigma dp2 Quattro nie ma wbudowanej lampy błyskowej. Aparat został wyposażony w gorącą stopkę, do której można podłączyć zewnętrzny flesz.
Zasilanie i pamięć
Gniazdo baterii wypełnia niemal cały grip. Akumulator Sigma BP-51 ma 1200 mAh i w trakcie normalnego fotografowania wystarczał na 190-230 zdjęć. To dość mało, ale w zestawie z aparatem użytkownik dostaje dwie baterie i zewnętrzną ładowarkę. Oczywiście byłoby wygodniej mieć jedną, ale dwa razy bardziej wydajną baterię, jednak przy takim zapotrzebowaniu aparatu na energię elektryczną dobrze, że japoński producent pomyślał o dodaniu drugiego akumulatorka. Podoba nam się również sposób sygnalizowania o braku energii: od chwili wyświetlenia symbolu pustej baterii użytkownik może wykonać jeszcze kilkadziesiąt zdjęć.
Aparat zapisuje zdjęcia na kartach z rodziny SD. Gniazdo kart umieszczono pod gumową klapką, razem z portem USB. Konieczność "wydłubywania" ciasno spasowanej klapki za każdym razem, gdy chce się sięgnąć po baterię jest irytująca. Nie bez powodu praktycznie wszystkie aparaty mają gniazda baterii schowane za wygodnie otwierającymi się plastikowymi drzwiczkami. Minus dla Sigmy.
Wi-Fi
Sigma dp2 Quattro nie ma bezprzewodowej łączności Wi-Fi. We współczesnym kompakcie dla zaawansowanego użytkownika to minus.
Ergonomia
Kwestia ergonomii Sigmy dp2 Quattro wzbudza duże kontrowersje. Wydawałoby się, że zastosowanie tak dużego gripa będzie świetną okazją do stworzenia aparatu, który świetnie leży w dłoni. Rzeczywistość jest jednak inna: bardzo głębokie podcięcie z tyłu i płytkie z przodu powoduje, że aparat trzyma się bardzo niewygodnie. Praktycznie nie ma takiego chwytu, który dawałby możliwość obsługi obydwu tarczy i wybieraka z polami AF jednocześnie. Jeśli chwycimy aparat "pełną garścią" z palcem wskazującym na spuście migawki kciuk sięga drugiej tarczy, ale już nie wybieraka. Gdy chwycimy aparat nieco niżej, z wykorzystaniem tylko 3-4 palców, nie sięgniemy drugiej tarczy. Obsługa aparatu wiąże się ciągłą zmianę uchwytu, a i tak na końcu okazuje się, że najwygodniej jest trzymać aparat lewą ręką za obiektyw, a prawą jedynie się wspomagać. W skrócie: aparatem da się robić zdjęcia, ale nie da się o nim powiedzieć, że jest ergonomiczny.
Po stronie ergonomicznych plusów możemy za to zapisać wygodne menu (w tym bardzo dobrze zaprojektowane menu podręczne). Po menu podręcznym nawigujemy za pomocą wybiera (wybór funkcji) i tarczy (wybór wartości w obrębie danej funkcji) - prosto i wygodnie.
Podsumowanie
Aparat Sigma dp2 Quattro wzbudza zainteresowanie, przyciąga uwagę, wyróżnia się na tle standardowych konstrukcji, ale po bliższym zapoznaniu wychodzą jego wady. Jest dobrze wykonany, ale nie jest ergonomiczny. Nie trzyma się go wygodnie, co trudno zrozumieć mając na uwadze jego niemałe wymiary. Nie jest też szczególnie dobrze wyposażony. Brakuje wbudowanej lampy, wizjera (choćby prostego, lunetkowego), łączności Wi-Fi. Strasznie irytuje nietypowe umiejscowienie gniazda baterii - pod ciasno spasowaną, gumową klapką. Nowa Sigma ma także spory apetyt na energię elektryczną. Na szczęście producent w zestawie daje dwa akumulatorki i ładowarkę.
+ dobre materiały i jakość wykonania
+ w komplecie dwie baterie i ładowarka
+ wygodne menu podręczne
+ gorąca stopka
- kiepska ergonomia
- brak wbudowanej lampy błyskowej
- brak łączności Wi-Fi
- brak wizjera