Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
We wrześniu Nikon zaprezentował dwa pierwsze bezlusterkowce w systemie Nikon 1. Według producenta mają być nową jakością w kwestii obrazowania. Wraz z pojawieniem się nowego systemu zaprezentowano nową matrycę w formacie CX oraz pięć nowych obiektywów. Jak się ten system sprawdza w praktyce możecie się przekonać czytając nasz pełny test.
Szum
W warunkach studyjnych Nikon 1 V1 z szumem poradził sobie dobrze. Można by napisać nawet, że bardzo dobrze, gdyby nie problemy z szarością, która od czułości natywnej jest obarczona "cyfrowym ziarnem". W związku z tym szum towarzyszy nam przez cały zakres czułości, na szczęście dla Nikona V1 narasta równomiernie i nie za szybko. Do czułości ISO 800 możemy swobodnie używać aparatu, nie obawiając się o jakość naszych zdjęć. Powyżej tej czułości struktura szumu znacznie ingeruje w jakość obrazu oraz wprowadza mocne przebarwienia, szczególnie widoczne w szarościach.
Aparat oferuje tylko jeden stopień odszumiania. Jak widać na przykładach poniżej poziom odszumiania jest dosyć wysoki co skutkuje utratą szczegółów.
Reprodukcja szczegółów
W tym miejscu warto jeszcze raz wspomnieć, że zdjęcia zostały wykonane obiektywem 1 Nikkor VR 10-30 mm f/3.5-5.6, który do demonów ostrości z pewnością nie należy. Stąd wrażenie, że obraz znajduje się za mgłą. Niestety, żeby w pełni docenić matrycę będziemy musieli poczekać na pojawienie się w systemie jasnej stałki, która pokazałaby w pełni możliwości jakie drzemią w 10-megapikselowym sensorze. A możliwości rzeczywiście są. Jak na tak mały sensor (w stosunku do bezlusterkowych konkurentów), reprodukcja szczegółów stoi na wysokim poziomie. Spadek jakości pojawia się na czułości ISO 800, ale jeszcze bez większych problemów możemy użyć ISO 1600. Teoretycznie można by nawet pokusić się o użycie ISO 3200, ale tu na przeszkodzie stoi obiektyw. Ostatnia czułość ISO 6400 jest dodana na wyrost. Nowy Nikon poradził sobie lepiej z reprodukcją szczegółów niż np. amatorska lustrzanka Nikon D3100 za co z pewnością należą się brawa.
Reprodukcja kolorów
Tak jak się spodziewaliśmy zielenie i czerwienie są zbyt nasycone, w związku z tym użytkownik o ile chce uniknąć sytuacji kiedy czerwony samochód w trzecim planie odciąga uwagę na zdjęciu od tematu, powinien zmienić ustawienia obrazowania. Zwiększone nasycenie widać już na ekranie i w wizjerze elektronicznym. Pozostałe kolory są poprawnie reprodukowane.
Podsumowanie
Nowa matryca w formacie CX radzi sobie przyzwoicie. Jedyny problem jaki zauważyliśmy to błędne interpretowanie czerwieni. Szumami nie musimy się przejmować do czułości ISO 800. Reprodukcja szczegółów stoi na wysokim poziomie i można się spodziewać, że będzie jeszcze lepsza jeżeli Nikon wypuści dobre stałoogniskowe obiektywy do systemu. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że mamy do czynienia z niewielką 10-megapikselową matrycą, to są to bardzo dobre wyniki. Aparat zdecydowanie wybija się na tle kompaktów i zbliża się do konkurencyjnych bezlusterkowców. Naszym zdaniem reprodukcja szczegółów stoi na niższym poziomie niż u konkurencyjnego systemu Mikro Cztery Trzecie, którego matryca do najnowszych nie należy, przede wszystkim ze względu na bardzo dobre obiektywy, które są w nim dostępne. To co według nas jest najistotniejsze to potencjał, który drzemie w nowym sensorze, czas pokaże czy japoński koncern go wykorzysta.
+ niski poziom szumów do ISO 800
+ dobra reprodukcja szczegółów do ISO 1600
+ miła dla oka struktura szumu
- problemy z interpretacją koloru czerwonego