Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
System 1 Nikon został zaprezentowany w tym tygodniu. Oba korpusy, V1 i J1, zostały wyposażone w 10-megapikselową matrycę CMOS o cropie 2,7x. Pierwsze zdjęcia wzbudziły sporo kontrowersji - zostały wykonane w ciemnych, słabo oświetlonych przestrzeniach, które wysoko zawiesiły poprzeczkę dla nowych aparatów. Zdjęcia plenerowe, które udostępniliśmy jeszcze tego samego dnia wyglądały dużo lepiej i napawały optymizmem. O tym jak Nikon V1 poradził sobie w naszym studiu możecie się przekonać poniżej.
Wszystkie zdjęcia zostały zrobione na standardowych ustawieniach aparatu (po resecie) z wyłączoną redukcją szumów. Obiektyw, którego używaliśmy to kitowy 1 Nikkor VR 10-30 mm f/3.5-5.6.
Szum
W warunkach studyjnych Nikon 1 V1 z szumem poradził sobie dobrze. Można by napisać nawet, że bardzo dobrze, gdyby nie problemy z szarością, która od czułości natywnej jest obarczona "cyfrowym ziarnem". W związku z tym szum towarzyszy nam przez cały zakres czułości, na szczęście dla Nikona V1 narasta równomiernie i nie za szybko. Do czułości ISO 800 możemy swobodnie używać aparatu nie obawiając się o jakość naszych zdjęć. Powyżej tej czułości struktura szumu znacznie ingeruje w jakość obrazu oraz wprowadza mocne przebarwienia szczególnie widoczne w szarościach.
Reprodukcja szczegółów
W tym miejscu warto jeszcze raz wspomnieć, że zdjęcia zostały wykonane obiektywem 1 Nikkor VR 10-30 mm f/3.5-5.6, który do demonów ostrości z pewnością nie należy. Stąd wrażenie, że obraz znadjduje się za mgłą. Niestety, żeby w pełni docenić matrycę będziemy musieli poczekać na pojawienie się w systemie jasnej stałki, która pokazałaby w pełni możliwości jakie drzemią w 10-megapikselowym sensorze. A możliwości rzeczywiście są. Jak na tak mały sensor, reprodukcja szczegółów stoi na wysokim poziomie. Spadek jakości pojawia się na czułości ISO 800, ale jeszcze bez większych problemów możemy użyć ISO 1600. Teoretycznie można by nawet pokusić się o użycie ISO 3200, ale tu na przeszkodzie stoi obiektyw. Ostatnia czułość ISO 6400 jest dodana na wyrost. Nowy Nikon poradził sobie lepiej z reprodukcją szczegółów niż np. amatorska lustrzanka Nikon D3100 za co z pewnością należą się brawa.
Reprodukcja kolorów
To co od razu rzuca się w oczy to zbyt wysokie nasycenie czerwieni, które rzutuje także ta reprodukcję kolorów skóry. Zwrócimy na to większą uwagę w pełnym teście.
Zapraszamy do pobrania zdjęć w oryginalnej rozdzielczości oraz do lektury pełnego testu, który już wkrótce pojawi się na łamach fotopolis.pl.