Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Instax Link Wide to pierwsza drukarka pozwalająca naświetlać zdjęcia wykonane smartfonem czy zwykłym aparatem na dużych wkładach Wide. Sprawdzamy czy to wreszcie urządzenie, które może stać się alternatywą dla tradycyjnych odbitek do domowych albumów.
Od zawsze uważam, że trendy w fotografii najlepiej śledzić na przykładzie zwykłych osób. Dlatego też odwiedzając rodzinę czy przyjaciół zawsze chętnie przyglądam się zdjęciom, które ozdabiają mieszkania. W ostatnich latach w oczy rzuciły mi się przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze, zdjęć na ścianach czy półkach widać coraz mniej. Po drugie w doskonałej większości są to wydruki zdjęć ze smartfonów, nierzadko wydrukowane na zwykłym papierze w kserokopiarce, co sprawia, że pod względem jakości daleko im nawet do starych analogowych odbitek, które każdy z nas dobrze pamięta z rodzinnego domu. Jedyne zdjęcia wydrukowane w dużym formacie, to z kolei zwykle pojedyncze kadry z sesji ślubnej czy narzeczeńskiej, czasem też wątpliwej atrakcyjności kalendarze ze zdjęciami rodzinnymi.
To akurat specjalnie nie dziwi. W końcu smartfony stały się głównymi aparatami doskonałej większości społeczeństwa. Gdy natomiast pytam o to, dlaczego ktoś nie ma w domu zdjęć, lub dlaczego drukuje na kserokopiarce, w odpowiedzi słyszę zazwyczaj, że zdjęcia ma na komputerze, a drukowanie w labie to po prostu za dużo zachodu. I widzę to także po sobie. Mimo iż w redakcji mamy dostęp do najlepszego sprzętu, który przy okazji testów często wykorzystujemy też do zdjęć prywatnych, gdy myślę o wybraniu i odpowiednim przygotowaniu zdjęć do druku, to zwyczajnie mi się odechciewa. Wykonanie photobooka ze zdjęciami z pierwszych lat życia naszego dziecka odkładamy z żoną już tak długo, że w międzyczasie pojawiło się kolejne. Siłą rzeczy najważniejsze zdjęcia oglądamy więc zwykle przy okazji porządkowania dysków.
Niedawno natomiast zorientowałem się, że większość zdjęć, które wiszą u mnie w domu, to właśnie Instaxy, wykonane podczas różnego rodzaju imprez rodzinnych, spotkań z przyjaciółmi czy wydrukowane przy okazji testów wcześniejszych drukarek Fujifilm. Często to też właśnie Instaxy zdobią fragment ściany czy lodówkę u osób, u których zdjęć w domach dopatrzyłem się najmniej.
Natychmiastowe odbitki zawsze kojarzyły mi się ze świetną fotograficzną zabawą, jednak ze względu na niewielki rozmiar wkładów Mini i Square nigdy nie przywiązywałem do tych zdjęć większej wagi. A na pewno nie traktowałem jako alternatywę dla odbitek do domowego albumu. Do momentu gdy w październiku Fujifilm zaprezentowało drukarkę Instax Link Wide, która jako pierwsza pozwala drukować (a właściwie naświetlać) dowolne zdjęcia na stosunkowo dużych wkładach Wide (rozmiar obrazka to 99 x 62 mm).
Od razu pomyślałem, że to być może właśnie idealna odpowiedź na mój (i zapewne nie tylko mój) problem niechęci do tracenia czasu na przygotowywanie zdjęć i przygodę z Labami. Jeśli więc macie podobnie, jak ja, lub po prostu szukacie wygodnego i szybkiego sposobu na drukowanie chwil i migawek z codziennego życia, zapraszam do krótkiej recenzji, w której sprawdzam, co właściwie drukarka Instax Wide Link ma nam do zaoferowania i czy jest w stanie sprostać postawionemu przed nią zadaniu.
Instax Link Wide, podobnie jak wcześniejsze drukarki Instaxa, to proste urządzenie, które wymaga tylko włożenia wkładu i sparowania z aplikacją mobilną. W teorii lepiej i taniej domowe wydruki bylibyśmy pewnie w stanie wykonać dowolną małą drukarką fotograficzną, przystosowaną do drukowania na specjalnym papierze. Drukarki Instaxa mają jednak tę niewątpliwą zaletę, że będąc wyjątkowo małymi, praktycznie nie zajmują miejsca na półce, a do tego są banalnie proste w obsłudze - do ich obsługi nie potrzebujemy komputera, tonerów i nie trzeba ich podłączać do prądu - wystarczy od czasu do czasu podładować je przez USB (niestety microUSB a nie USB-C), by wystarczyło na wydrukowanie około 4 wkładów, czyli ok. 40 zdjęć.
A właściwie nie wydrukowanie, tylko - jak podkreślam już kolejny raz - naświetlenie zdjęć. I to chyba najistotniejsza przewaga drukarek Instaxa, a także czynnik, który w bezpośrednim zestawieniu deklasuje wszystkie inne „mobilne” drukarki. We wnętrzu drukarki Instax znajduje się panel LCD, który naświetla wkład, dzięki czemu finalny efekt wygląda dużo bardziej naturalnie. Nie są to wydruki superszczegółowe, nie zawsze będą też w stanie oddać pełny zakres dynamiczny zdjęcia, ale prezentują się naprawdę dobrze. A dzięki stosunkowo dużemu formatowi wkładów Wide (99 x 62 mm) można wreszcie wygodnie obejrzeć je z nieco większej odległości.
Obudowa urządzenia wykonana jest z plastiku i ma przyjemną pofalowaną fakturę. Jak na drukarkę jest też naprawdę smukła i mała. Całość mierzy 139 ×127,5 ×33,7 mm i waży 340 g - jest zdecydowanie bardziej kompaktowa od zaprezentowanej przed kilkoma laty drukarki do wkładów Square. Minimalistyczny design dobrze prezentuje się na półce, gdzie ze względu na niewielkie wymiary bez problemu będziemy mogli ją trzymać. Pomoże w tym także specjalna, dołączana do zestawu podstawka.
Jeżeli chodzi o samą jakość wydruków, trudno oczekiwać tu galeryjnych rezultatów, ale szczegółowość, kontrastowość i nasycenie wydrukowanych wkładów z powodzeniem będzie w stanie zaspokoić oczekiwania wszystkich drukujących zdjęcia „na pamiątkę”. Co ważne drukarka naprawdę wiernie odwzorowuje kolory, przez co nie będziemy mieć do czynienia z sytuacjami, gdzie ładnie wyedytowane w jakiejś aplikacji zdjęcie będzie prezentować się zupełnie inaczej po wydruku. A przynajmniej gdy korzystamy ze smartfona z przyzwoicie skalibrowanym fabrycznie ekranem.
Ja na codzień używam iPhone’a X - względem tego, co widzę na ekranie, wydrukowane zdjęcia są tylko delikatnie mniej nasycone i wydają się oczywiście nieco ciemniejsze (odbitka nie jest przecież podświetlana), ale generalnie w około 90% odwzorowują oryginalny kadr. Nie możemy jedynie liczyć na uzyskanie pełnego zakresu dynamicznego zdjęć. W kontrastowych sytuacjach drobne niuanse w jaśniejszych partiach kadru i niektóre gradienty zostaną utracone, ale też nie na tyle, by wydruki przestały być atrakcyjne.
W tym miejscu warto wspomnieć o nowym trybie drukowania, który pojawił wraz z nową drukarką. W trybie Instax Rich Mode (ustawiony domyślnie) nasze wydruki będą charakteryzować się lepszą tonalnością niż w przypadku wcześniejszych drukarek. W menu możemy wybrać także proces Instax Natural Mode, naśladujący wygląd standardowych instaxów, ale jak możecie zobaczyć na poniższym przykładzie, raczej nie ma to większego sensu. Z tego względu wszystkie kolejne zdjęcia drukowałem właśnie w trybie Rich Mode, który jak na Instaxa, pozwala osiągnąć naprawdę przyzwoite rezultaty.
Po lewej Instax Rich Mode, po prawej Instax Natural Mode
W wydrukach Instaxa podoba mi się jeszcze jedna rzecz. Choć są na tyle duże, by umożliwić wygodne oglądanie bez mrużenia oczu, to jednak wciąż na tyle małe, by ukryć niedoskonałości zdjęć wykonanych smartfonami. Tyczy się to zwłaszcza fotek uchwyonych w trybie portretowym, które po zgraniu na komputer prezentują się słabo. Na wydrukach Wide wyglądają jak wykonane zwykłym aparatem z jasnym obiektywem.
Co chyba najważniejsze, drukarka Instax Link Wide pozwala na drukowanie absolutnie wszystkiego. Możemy więc zarówno drukować zdjęcia ze smartfonów (także te przesłane wcześniej ze zwykłych aparatów), jak i wszelkiego rodzaju screenshoty. W łatwy sposób wydrukujemy więc dowolne rzeczy, jakie napotykamy przeglądając internet, co będzie ciekawych narzędziem dla osób tworzących różnego rodzaju scrapbooki czy po prostu chcących powiesić nad swoim biurkiem ulubionego mema.
Dzięki temu, że wszystkim sterujemy z poziomu smartfona, otrzymujemy maksymalną wszechstronność zastosowań i możliwość błyskawicznej obróbki w najprzeróżniejszych aplikacjach. Dodatkowo, jeśli używamy aparatów Fujifilm, będziemy mogli drukować zdjęcia bezpośrednio z nich, pomijając etap smartfona. To miły dodatek, który będzie można praktycznie wykorzystać podczas fotografowania różnego rodzaju imprez okolicznościowych, wręczając uczestnikom ładnie wyglądające pamiątki jeszcze podczas wydarzenia.
Wszystkim sterujemy z poziomu dedykowanej aplikacji mobilnej, która jest chyba najwygodniejszym i najbardziej rozbudowanym (choć bez przesady) tworem wśród aplikacji Instax. Możemy więc standardowo wydrukować zdjęcie ze zbioru w naszym telefonie, a także poddać je bazowej korekcji w aplikacji. Ta niestety jest dosyć uboga i obejmuje tylko 3 filtry oraz 3 suwaki do regulacji jasności kontrastu i nasycenia. W dodatku efekty ich używania bywają niekiedy dalekie od tego, co widzimy na podglądzie. Polecam wiec dokonywać obróbki w osobnej aplikacji, a dopiero potem importować gotowe zdjęcie do apki Instax Link Wide.
Interfejs aplikacji Instax Link Wide
Ciekawą formą rozbudowania wydruków jest natomiast możliwość dodawania podpisów, wraz z możliwością zmiany koloru i rodzaju czcionki oraz opcja dodawania emotikonek. Dodatkowo na zdjęciach możemy zamieścić też kod QR, który może linkować do strony internetowej lub lokalizacji zaznaczonej na mapie, ale także może zawierać ukrytą wiadomość czy prowadzić do nagrania dźwiękowego (opcję nagrywania dźwięku widzieliśmy już przy okazji aparatu Instax LiPlay)
Najciekawiej z punktu widzenia „zwykłego” drukowania fotek prezentuje się tu chyba opcja tworzenia kolaży. Do wyboru otrzymujemy w sumie 15 szablonów, które umożliwią wydrukowanie na jednej odbitce od 2 do 16 zdjeć w różnych konfiguracjach. Oczywiście w tym ekstremalnym przypadku 16 kadrów trudno będzie już cokolwiek dojrzeć, ale przy umieszczaniu 2-3 ujęć wygląda to jeszcze dobrze i pozwoli tworzyć ciekawe kompozycje.
Mamy też funkcję edytowalnych, okolicznościowych szablonów, choć tu raczej aplikacja nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Większość dostępnych opcji przywodzi na myśl kartki internetowe z poprzedniej dekady, choć niektórym się to akurat zapewne spodoba. Tym bardziej, że mamy tu np. szablon pełniący rolę zaproszenia na ślub.
Aplikacja działa naprawdę dobrze, nie zrywa połączenia i nie ma problemów ze stabilnością. Ma tylko jedną niewielką, ale dosyć denerwującą wadę, którą miejmy nadzieję naprawi aktualizacja. Ze względu na format wkładów Instax Wide (5:3), zwykle nie zmieścimy na wydrukach pełnego kadru wykonanego komórką w formacie 4:3 czy już na pewno 16:9. Zdjęcia będą więc nieco ucięte z każdej ze stron, co sprawia, że często będziemy chcieli je nieco dokadrować (by np. sfotografowana osoba była na środku kadru, lub nie miała uciętej części głowy). Problem w tym, że choć w aplikacji możemy to zrobić, precyzyjne kadrowanie działa dobrze jedynie, gdy przy okazji nieco powiększamy zdjęcie.
W przypadku podglądu całego zdjęcia możemy je zwykle precyzyjnie przeciągnąć tylko w jednym kierunku (np. do dołu). W przypadku przesuwania w innych kierunkach, gdzie poza ramkami jest jeszcze zapas zdjęcia, aplikacja automatycznie powraca do początkowo ustalonych ramek. Problem ten możemy obejść przytrzymując zdjęcie w pożądanej pozycji palcem na ekranie i wciskając jednocześnie przycisk drukowania, ale niekiedy zdarza się, że przedobrzymy i na krawędzi wydruku pojawi się biały pasek. To jednak szczegół.
Oprócz tego można właściwie przyczepić się jeszcze jedynie do czasu drukowania zdjęć. Drukarka dość długo przygotowuje się do druku, nawet gdy drukujemy jedno zdjęcie po drugim, co sprawia, że od momentu wciśnięcia przycisku drukowania na aplikacji, do wysunięcia się gotowego wkładu mija ok. 30 sekund. Odnoszę wrażenie, że w aparacie LiPlay i wcześniejszych drukarkach na mniejsze wkłady trwało to nieco krócej.
Instax Link Wide to zdecydowania najciekawsza drukarka producenta, która wreszcie pozwala wyjść poza format niewielkich wkładów Mini i cieszyć się dużo większymi kadrami, które naszym zdaniem, mogą spokojnie stać się alternatywą dla zwykłych odbitek stawianych na półkach czy umieszczanych w albumach. Charakterystyczna biała ramka z grubszym spodem tylko dodaje im charakteru i sprawia, że właściwie nie muszą być oprawiane. Link Wide będzie więc jeszcze lepszą formą szybkiego dzielenia się zdjęciami ze znajomymi czy rodziną i drukowania ulubionych obrazów z internetu.
Oczywiście trzeba też brać pod uwagę cenę drukarki (aktualnie 609 zł) i wkładów Wide (ok. 35 zł za paczkę), która sprawia, że raczej nie będzie to opłacalna opcja do masowego drukowania zdjęć pamiątkowych. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że zwykle drukujemy tylko ulubione kadry, a samo urządzenie z powodzeniem będzie służyć przez lata, cena nie powinna być aż tak dużą przeszkodą.
Jest to zdecydowanie jeden z najlepszych fotograficznych gadżetów na rynku i absolutnie najlepsza drukarka do wkładów natychmiastowych, jaka do tej pory powstała. Ja jestem nią zachwycony i wiem, że jest dokładnie tym, czego potrzebowałem. Jeżeli szukacie wygodnego, niezobowiązującego urządzenia do szybkiego "materializowania" cyfrowych zdjęć z komórki lub aparatu, z pewnością ją pokochacie.