Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Co tam Sony A7R IV, co tam Fujifilm GFX100. Prawdziwa rewolucja wkrada się do świata fotografii tylnymi drzwiami. Już niebawem w nasze ręce trafią smartfony z aparatami o rozdzielczości 100 Mp.
Jeszcze do niedawna o takiej rozdzielczości w aparacie zwykli zjadacze chleba mogli pomarzyć. Wygląda jednak na to, że wojna na megapiksele, którą kilka lat temu toczyli ze sobą producenci korpusów systemowych właśnie na dobre rozkręca się w segmencie smartfonów, a “mobilne” matryce o rozdzielczościach wykraczających poza to, co do zaoferowania mają obecne sensory pełnoklatkowe nie będą już wkrótce nikogo dziwić.
Raptem w maju informowaliśmy was o nowej 64-milionowej matrycy ISOCELL stworzonej przez Samsunga. Dziś, za sprawą Twittera firmy Xiaomi dowiedzieliśmy się, że będzie ją wykorzystywał nadchodzący flagowiec producenta. Już samo to będzie stanowić trudny do przebicia rekord (do tej pory rozdzielczościami takimi mogły pochwalić się jedynie zaawansowane aparaty średnioformatowe, od niedawna także Sony A7R IV), jednak najgorętszą wiadomością wydaje się być zapowiedź kolejnych planów producentów. W niedalekiej przyszłości na rynku pojawić mają się bowiem smartfony wyposażone w aparaty z matrycami 108 Mp, które dostarczą nam zdjęć o rozdzielczości 12032 x 9024 pikseli.
Niektórzy zapewne będą pukać się w głowę pytając po co zwykłym zjadaczom chleba takie osiągi. Biorąc pod uwagę, że doskonałą większość fotografii konsumowana jest w dzisiejszych czasach za pośrednictwem niewielkich ekranów, nie będących w stanie wyświetlić nawet połowy tej rozdzielczości, może się wydawać, że jedyna konsekwencją wprowadzenia tego rodzaju technologii będzie błyskawiczne zapychanie się pamięci telefonów (dostawcy usług w chmurze pewnie już zacierają ręce), jednak działanie producentów ma pewien sens.
W przypadku 64-megapikselowego sensora ISOCELL mamy do czynienia nie tylko ze znacznym wzrostem rozdzielczości, ale także większym fizycznym rozmiarem matrycy (1/1,7”), co powinno pozytywnie przełożyć się na jakość obrazu w gorszych warunkach oświetleniowych. I choć przeczyć może temu niewielki rozmiar pojedynczego piksela (0,8 μm) nie można zapominać, że matryca ta korzysta z technologii Tetracell, która łączy poszczególne grupy pikseli tak, by zachowywały się jak pojedyncza fotodioda o zwiększonym rozmiarze (w tym wypadku 1,6 μm). Przy takich założeniach otrzymamy więc możliwości lepsze niż w topowych obecnie konstrukcjach konkurencji, przy jednoczesnym zachowaniu stosunkowo wysokiej wyjściowej rozdzielczości 16 Mp (w dobrych warunkach oświetleniowych zdjęcia zapisywane będą w pełnej rozdzielczości 64 Mp). Podobną technologię stosuje obecnie chociażby Huawei P30 Pro, który według testów jest obecnie jednym z najlepszych fotograficznych smartfonów na rynku.
Możemy się więc spodziewać, że i nadchodzący 100-megapikselowy sensor wykorzystywać będzie tego rodzaju rozwiązania, co może odbić się poważnie odbić się na segmencie aparatów amatorskich. W obecnym momencie różnice w jakości zdjęć ze smarfonów i zwykłych aparatów dość szybko zauważymy wyświetlając jedne i drugie na dużych ekranach komputerów czy telewizorów. Przy stosunkowo niewielkiej rozdzielczości zdjęć smartfonowych (10-12 Mp) w takich warunkach zauważamy już “strukturę” zdjęcia i wszelkie artefakty spowodowane systemami odszumiania i wyostrzania zdjęcia, mającymi za zadanie sprawić, że będzie ono prezentować się lepiej oglądane na niewielkich ekranach urządzeń mobilnych.
Schemat działania technologii Tetracell
{$in-article-newsletter}
W przypadku zastosowania technologii Tetracell we wspomnianym 100-milionowym sensorze wyjściowa rozdzielczość zdjęć oscylować będzie na poziomie 26 Mp, co oznacza, że opisana wyżej granica zauważalności mocno się przesunie i dopiero naprawdę duże powiększenie zdjęcia będzie wstanie odkryć przed nami nieprzyjemne dla oka niuanse. To w parze z coraz większą uniwersalnością smartfonów w zakresie optyki sprawi zapewne, że producentom coraz trudniej będzie wytłumaczyć użytkownikom - nawet tym bardziej świadomym - dlaczego mieliby zainwestować w zwykły aparat.
Na pewno krajobraz rynku nie zmieni się z dnia na dzień, ale trudno nie zauważyć wpływu jaki rozwój smartfonów miał na segment aparatów kompaktowych. Poza kilkoma bardziej zaawansowanymi konstrukcjami ten w zasadzie już nie istnieje. Logiczne więc wydaje się to, że wraz z rozwojem technologii (100 Mp to na pewno jeszcze nie koniec) urządzenia mobilne coraz mocniej rozpychać będą się w obszarach zarezerwowanych do tej pory dla bardziej specjalistycznych konstrukcji ze świata sprzętu foto.
Oczywiście dochodzą do tego kwestie ergonomii, wydajności, funkcjonalności czy nawet samego doświadczenia fotografowania i prawdopodobnie jeszcze przez długie lata świat fotografii zawodowej pozostanie domeną tradycyjnych korpusów, ale czy przeciętny hobbysta mając przed sobą korpus ze średniego segmentu wraz z zestawem budżetowych obiektywów (na te najlepsze większość i tak nie może sobie pozwolić) i fotograficzny kombajn, który całą tę funkcjonalność zamyka w formie mieszczącej się do kieszeni i który będzie w stanie dostarczyć mu zdjęć o jakości nie wyróżniającej się niczym negatywnym dla oglądających zdecyduje się na to pierwsze?