Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Po mocnym odbiciu w 2022 roku, rynek aparatów fotograficznych kontynuuje pozytywny trend i się stabilizuje. To dobra prognoza na najbliższe lata, choć te mogą przynieść też masę trudnych do przewidzenia niespodzianek.
Miniony rok był dla producentów niczym spokojny słoneczny poranek po ogromym sztormie. Po trwającej ponad dekadę głębokiej recesji, gdzie za sprawą smartfonów i odcięcia producentów od odbiorców z segmentu amatorskiego rynek skurczył się o ponad 90%, okręty firm fotograficznych wypłynęły w końcu na spokojne wody.
Motywowani dramatycznymi danymi z drugiej połowy poprzedniej dekady, producenci oparli swoje działanie o nowy model biznesowy, który opiera się sprzedaży mniejszej ilości, ale bardziej wartościowych produktów, a główna oferta kierowana jest do wyższych segmentów, nie nadszarpniętych jeszcze przez możliwości telefonów. Dziś głównym celem firm fotograficznych nie jest już początkujący hobbysta czy zupełny amator, a zawodowiec średniego szczebla, który kupuje bardziej świadomie i z biegiem czasu jest skłonny wydać więcej pieniędzy na rozbudowę systemu.
Taktyka ta, połączona z forsowaniem nowej technologii bezusterkowej popłaciła. Rok 2022 był pierwszym od ponad dekady, w którym rynek zanotował wzrost swojej wartości. W dodatku wzrost nadzwyczaj imponujący, bo pod względem wartości aż kilkudziesięcioprocentowy. Duży wpływ na takie, a nie inne wyniki miał jednak czynnik technologiczny - segment bezlusterkowców wreszcie wydoroślał, oferując szereg bardzo atrakcyjnych modelu dla zawodowców, a ostatnie zaawansowane lustrzanki właśnie zaczynały być przestarzałe, zmuszając użytkowników do przesiadki na nową technologię.
Byliśmy więc ciekawi czy dobre wyniki z roku 2022 są jedynie chwilowym odbiciem czy też zapowiedzią odwrócenia trendu. Jak wskazuje najnowsze zestawienie danych CIPA (Camera & Imaging Products Associaton) w ostatnich 12 miesiącach nastąpiła kontynuacja pozytywnego trendu z zeszłego roku, ale rynek także się nieco uspokoił.
Jak widzimy w powyższej tabeli, ostatni rok w dużej mierze dubluje trend z 2022 roku, choć z widocznie mniejszą intensywnością. Spadek ogólnej produkcji i liczby wysyłek nadal oscyluje w przedziale 2-4% (do poziomu 7,86 mln egzemplarzy), ale jednocześnie rynek zyskuje już tylko ok 10% w zakresie wzrostu wartości produkcji i tylko 4,9% w zakresie wartości wysyłek. Dla przypomnienia w roku 2022 wartości te wynosiły kolejno 23% i 39%.
Za ten stan rzeczy w dużej mierze odpowiedzialna jest wspomniana wcześniej wydoroślenie segmentu bezlusterkowców, a także niewielka liczba znaczących premier - to nadal najszybciej rosnący obszar rynku, ale notuje on już jedynie 21-procentowy wzrost produkcji i 19-procentowy wzrost jej wartości względem 32% i 45% rok temu. W przypadku wartości sprzedaży wzrost wynosi już z kolei tylko 10% w porównaniu do 60% w roku 2022. Pewne wyhamowanie widzimy też w segmencie optyki, który utrzymuje zeszłoroczną wartość i zalicza jedynie 6-procentowy wzrost wartości wysyłek, w porównaniu do 28% procent w roku 2022.
To uspokojenie wbrew pozorom nie jest niczym złym. Po wyjściu z burzliwego okresu po raz pierwszy otrzymujemy bowiem w miarę wyważoną prognozą dotyczącą tempa wzrostu rynku aparatów w nadchodzących latach.
Podobnie jak w przypadku kilku ostatnich lat, ogólne dane rynkowe mocno zaniżają lustrzanki i prawie nieistniejące już dzisiaj kompakty. W przypadku tych pierwszych produkcja i jej wartość spadły rok do roku o około 35%. 20-procentowy spadek notuje też segment kompaktów. I choć osobno segmenty te odpowiadają za niewielki ułamek całości rynku (14% w przypadku lustrzanek i 21% w przypadku kompaktów) to wspólnie stanowią nadal ponad 1/3 rynku.
Pewnym zaskoczeniem jest także 8-procentowy wzrost sprzedaży aparatów kompaktowych. Biorąc pod uwagę, że w zestawieniu tym nie biorą udziału producenci kamerek sportowych, za wzrosty te odpowiadają prawdopodobnie modele Fujifilm X100V, Ricoh GRIII / IIIx oraz vlogerskie kompakty Sony.
Co mówią nam te dane? Powyższe informacje w dużej mierze odzwierciedlają prognozy producentów, które szacowały powrót rynku do stanu sprzed cyfrowego boomu i utrzymanie produkcji na poziomie 5-7 mln sztuk. Jeśli rynkiem nie wstrząsną niespodziewane zawirowania, można spodziewać się stałego, aczkolwiek powolnego wzrostu. Niestety wszystko wskazuje na to, że już niebawem rynek aparatu będzie musiał stawić czoła nowym wyzwaniom.
Jednym z najciekawszych wniosków płynących z ostatnich danych CIPA jest duży wzrost znaczenia rynku Chińskiego. W ostatnich miesiącach wysyłki do Kraju Środka wzrosły o 25%, a region ten stanowi obecnie także największy rynek zbytu dla japońskich producentów pod względem wartości sprzedaży. Jednocześnie chińskie firmy w ostatnim latach prężnie rozwijają własną technologię optyczną, która już niebawem może stać się problemem producentów aparatów. Chcąc jak najbardziej eksploatować Chiński rynek, Japończycy będą prawdopodobnie zmuszeni bardziej otworzyć się na współpracę z chińskimi markami, ryzykując jednocześnie spadek znaczenia własnej natywnej optyki, który mogą chcieć amortyzować rosnącymi cenami korpusów. Większe otwarcie rodzi też obawy o wychowanie u swojego boku nowego konkurenta - pojawienie się chińskiej marki aparatów celującej w zaawansowanego odbiorcę to zapewne jedynie kwestia czasu.
Oprócz tego, producenci muszą mierzyć się z problemami spowodowanymi przez dużą specjalizację i demokratyzację rynku. Obecnie kolejne modele korpusów kierowanych do średnio-zaawansowanych i zawodowców nie stanowią już tak dużego skoku technologicznego, jak jeszcze kilka lat temu. Widać to zwłaszcza dzisiaj, gdy czołowe konstrukcje segmentu semi-pro, a często nawet amatorskiego właściwie wyczerpują wachlarz zapotrzebowań nawet bardziej wymagających twórców i z dużym prawdopodobieństwem posłużą obecnym użytkownikom aż do czasu kolejnej rewolucji w zakresie pracy fotograficznej czy filmowej. Która jednak nie wydaje się znikąd nadchodzić.
Dziś aparaty z pułapu ok. 10 tys. złotych, mają praktycznie wszystko, co potrzebne do skutecznej pracy zawodowej foto-wideo w doskonałej większości dziedzin. Co i rusz pojawiają się także modele typu Canon EOS R8 czy Fujifilm X-S20, które agresywnie obniżają próg cenowy dla możliwości, które jeszcze niedawno były domeną jedynie flagowych korpusów. Można więc zakładać, że w takich krajobrazie ważne z punktu widzenia użytkowników premiery będą pojawiać się rzadziej, a producenci będą wynagradzać to sobie ich ceną, lub też umyślne ograniczać atrakcyjność kolejnych modeli, co już niejednokrotnie widzieliśmy pod koniec okresu panowania lustrzanek.
W końcu, producenci aparatów będą zmuszeni zmierzyć się z dużą niewiadomą spod znaku AI. Segment ten rozwija się tak błyskawicznie, że naprawdę trudno przewidzieć w jaki sposób może zaszkodzić firmom fotograficznym. Rozwiązania AI, chętnie implementowane przez producentów smartfonów, z pewnością pozwolą urządzeniom mobilnym jeszcze mocniej wgryźć się w wyższe segmenty, obstawiane (jeszcze) przez producentów aparatów. Spory wpływ na sytuację rynkową będą mieć też udoskonalane rozwiązania software’owe, które pozwolą użytkownikom np. bezbłędnie imitować charakter jasnych, drogich obiektywów, czy też skutecznie przeskakiwać przeszkody narzucane przez mniejsze matryce. Do tego dochodzi cały wachlarz nieuniknionych rozwiązań, które w niektórych sytuacjach mogą pozwolić zupełnie pozbyć się aparatu z twórczego workflow.
Z drugiej strony mamy też stale rosnące znaczenie social mediów, gdzie coraz większa presja na prowadzenie własnych kanałów biznesowych i prezentację jakościowego contentu przekłada się na większe zapotrzebowania na lepszy sprzęt. W krótkiej perspektywie czasu należy więc spodziewać się jeszcze większej demokratyzacji średniego segmentu, w którym producenci będą starali się walczyć z rynkiem mobile i AI. Większe otwarcie na zaawansowanych amatorów będzie też służyć zwabieniu i przyzwyczajeniu użytkowników do swoich systemów.
Jeżeli to wszystko miałbym przełożyć na jakieś konkretne prognozy, przewidywałbym dwa główne trendy. Po pierwsze tanie, dobre amatorskie aparaty systemowe w dość krótkim czasie powinny stać się jeszcze lepsze i jeszcze bardziej dostępne. Ten proces obserwujemy w zasadzie już teraz. Niestety drugą stroną tego medalu może okazać się windowanie cen segmentu profesjonalnego tak, by użytkownik chcący w całości poświęcić się pracy zarobkowej z fotografii lub wideo musiał poczynić dużo większą inwestycję w sprzęt.
Źródło: https://www.cipa.jp/e/index.html.