Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
W ostatnich latach producenci sprzętu fotograficznego coraz częściej informują o niedoborach poszczególnych produktów, rzekomo spowodowanych zbyt dużym zainteresowaniem. To tylko taktyka sprzedażowa, nakierowana na utrzymanie wysokich cen.
Pandemiczne zaburzenia łańcuchów dostaw przyzwyczaiły nas do tego, że na niektóre nowe produkty czekamy dużo dłużej niż zwykle. Wszyscy dobrze pamiętamy jak trudno przez kilka miesięcy od premiery było nabyć popularne modele Canon EOS R5 i Canon R6. Czy jednak sytuacja ta mogła tak mocno odbić się na branży, że jej skutki odczuwamy jeszcze dzisiaj?
W ostatnich latach normą stały się publikowane przez producentów informacje o niedoborach, spowodowanych zbyt dużym zainteresowaniem. Podobne informacje co chwilę widzimy na przykład w przypadku premier obiektywów, a najbardziej znanym przypadkiem jest chyba sytuacja dotycząca najnowszego kompaktu Fujifilm X100VI - od premiery minęło już prawie 5 miesięcy, a w większości sklepów aparat nadal widnieje jako pozycja w przedsprzedaży. Oficjalnie z powodu tak dużego zainteresowania, że producent nie wyrabia z produkcją.
O popularności X100VI nie ma co dyskutować. To w końcu następca aparatu, którego cenę w 2023 roku tiktokowy hype wywindował chwilowo ponad pułap startowy z czasu premiery. Czy możliwe jednak, by producent nie przewidział wzmożonego zainteresowania w swoich planach produkcyjnych? Wygląda na to, że większość tego typu sytuacji to tylko sprytna taktyka sprzedażowa, nastawiona na utrzymanie wysokich cen przez dłuższy okres czasu i maksymalizację zysków. A przynajmniej to wydaje się sugerować ostatnie sprawozdanie finansowe producenta.
W sekcji Q&A odpowiadającej na pytania inwestorów pada pytanie o korekty stanów magazynowych, w odpowiedzi na które producent zdradza nieco informacji na temat strategii sprzedażowej. Wspomniany fragment przytaczamy poniżej
Shimamoto [Q]: Mam jeszcze jedno pytanie dotyczące działu obrazowania. Pomimo dobrych wyników od stycznia do marca, niektóre firmy, takie jak Canon, osiągały gorsze wyniki ze względu na korektę stanów magazynowych. Czy w branży aparatów fotograficznych nastąpiły w tym roku jakieś zmiany w zakresie dostosowania zapasów i rynku odpowiednio dla aparatów cyfrowych i INSTAX? Myślę, że macie dość solidną strategię. Czy możesz nam opowiedzieć o obecnej sytuacji?
Goto [A]: Dzięki waszemu wsparciu, nasz dział Imaging osiągnął bardzo dobre wyniki w FY2023, z przychodami w górnym przedziale 400,0 mld JPY i marżą zysku na poziomie nieco ponad 21%.
Przychód był szczególnie silny do III kwartału. W poprzednich latach popyt zwykle spadał w IV kwartale, po okresie świątecznym. Tym razem wprowadziliśmy różne nowe produkty wcześniej, a dzięki zaległym zamówieniom byliśmy w stanie osiągnąć dobre wyniki w IV kwartale, a zarazem osiągnąć tak dobry wynik za cały rok. (…)
Najważniejszą kwestią jest to, by wiedzieć jak silną pozycje marki wytworzyć i jak ją później utrzymać. Niefortunne byłoby produkowanie zbyt dużej liczby aparatów i obniżanie ich cen. To, co Fujifilm stara się robić od dłuższego czasu, w końcu się spełnia. Dla przykładu, Seria GFX wyposażona w największą na świecie matrycę CMOS zdobyła ogromne zaufanie profesjonalnych użytkowników i zaawansowanych amatorów. Cena jest dość wysoka, ale klienci wciąż czekają na zaległe zamówienia. Towarzyszące im obiektywy również dobrze się sprzedają.
Zamierzamy rozwijać działalność związaną z obrazowaniem, w tym INSTAX, koncentrując się na budowaniu siły marki i nie pomniejszaniu wartości produktów kupowanych przez naszych klientów. (…) Podobnie jak Leica, znany niemiecki producent, który utrzymuje bardzo wysoką wartość zarówno nowych, jak i starych modeli. To jest nasz cel. Naszym celem w przypadku aparatów bezlusterkowych jest fundamentalna zmiana sposobu, w jaki Fujifilm sprzedawało aparaty w przeszłości.
Shimamoto [Q]: Rozumiem. Chciałbym potwierdzić jedną kwestię. Czy stany magazynowe prezentują się normalnie?
Goto [A]: Tak
W przypadku Fujifilm działania tego typu nie są niczym nowym. Producent reaguje zwykle błyskawicznie i szybko usuwa z rynku produkty, które albo nie cieszyły się popularnością albo mogły zagrażać pozycji swoich następców. Potwierdzeniem może być chociażby skorelowane z premierą X100VI wycofanie z rynku modelu X100V. Z jednej strony utrzymuje to wartość aparatów na rynku wtórnym, a z drugiej napędza popyt na nowe modele, który potęgowany jest informacjami o niedostępności.
Generalnie otrzymujemy więc strategię ograniczonej podaży, gdzie producent kontroluje wysyłki w taki sposób, by zapewnić sobie przez długi okres czasu stały przychód z przedsprzedaży i dobrze wyglądające rubryki w excelu, a zarazem nie dopuścić do naturalnego spadku cen.
Czy tego typu praktyki staną się codziennością? Przy niewielkim całościowym rynku, który dopiero zaczyna podnosić się z rekordowej recesji jest to najwyraźniej taktyka opłacalna, bo producenci stosują ją nawet w przypadku modeli, których nie posądzalibyśmy o wzmożone zainteresowanie. Przykładem może być chociażby najnowszy Lumix S9. Co więcej to także sprytny sposób na wydłużenie okresu ważności danego produktu. Producenci w końcu doskonale muszą zdawać sobie sprawę z faktu, że ze względu na poziom technologiczny, jaki osiągnęły współczesne konstrukcje i realne zapotrzebowania, nie potrzebujemy już wymieniać sprzętu z taką częstotliwością, jak dotychczas.
Czy możemy coś z tym zrobić? Jeśli trend ten podłapie większość producentów, do takiego stanu rzeczy będziemy mogli jedynie się przyzwyczaić. Warto jednak mieć świadomość, że to forma hazardu, gdzie bazując na aktualnych sentymentach kupujących dana firma obstawia, że zarobi więcej na przedsprzedaży niż uwolnieniu produkcji i zaspokojeniu rynkowych potrzeb. Jeśli wpływy z preorderów zaczną spadać z pewnością szybko okaże się, że aparaty są jednak dostępne.
Zainteresowanym kupnem nowego aparatu czy obiektywu radzimy więc uzbroić się w cierpliwość i kupować sprzęt dopiero, gdy opadną emocje związane z jego premierą, po dokładnym zapoznaniu się z testami i recenzjami użytkowników. W ten sposób będziemy mieć większą świadomość zalet i wad, a także unikniemy płacenia przysłowiowego „podatku od nowości”. A na dłużą metę być może i ograniczymy zakusy firm, które chciałyby żeby „podatek” ten obowiązywał bezterminowo.
Źródło: ir.fujifilm.com.