Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Wiele osób wytyka bezlusterkowcom, że w takiej, a takiej kwestii nie dorównują lustrzankom. Dla zawodowców najważniejsze są jednak aspekty, w których są one niedoścignione. A tych, wbrew pozorom jest całkiem sporo.
Gdy wykonuję jakieś zlecenie swoim Nikonem D3s, to ta migawka “trzepie”. Nawet jak weźmiemy D810 z dużo lepiej wytłumiona migawką to i tak będzie ją słychać. Hałas ma ogromne znaczenie na planach filmowych czy podczas nagrywania programów telewizyjnych. W takich sytuacjach musiałem owijać aparat kurtką czy innymi materiałami. Mimo to klapniecie migawki wciąż było słyszalne - tłumaczy Bławicki. - Bezlusterkowcem natomiast mogę fotografować tyle ile mi się podoba. Nikt nie obserwuje jak fotografuje, nie czuję się intruzem. A sytuacji gdzie wymagana jest dyskrecja w reporterce jest wiele.
fot. Piotr Bławicki
Kiedyś byłem na pogrzebie komandosa, gdzie byłem jedynym fotografującym w kościele. Wszyscy wiemy jaka w kościołach jest akustyka. Każde moje klapnięcie to szum burzący atmosferę skupienia. Ludzie zaczynają się rozgląda, bo zwyczajnie zaczyna im to przeszkadza. To także dyskomfort dla mnie, bo muszę ograniczyć ilość ujęć tak, by nie być inwazyjnym. W przypadku migawki elektronicznej hulaj dusza piekła nie ma. To jest tak wygodne, że teraz, gdy biorę do ręki lustrzankę, hałas migawki mnie samemu zaczyna powoli przeszkadzać. Po raz pierwszy zauważyłem to, gdy wziąłem bezlusterkowiec Olympusa na operację wszczepienia by-passów serca. Taka operacja trwa 4 godziny i facet, który przez cały ten czas przesuwa się chirurgom za plecami w poszukiwaniu ciekawego ujęcia i klapie migawką z pewnością powoduje dyskomfort. Po wzięciu do ręki bezlusterkowca byłem dużo mniej zauważalny.
Dla Bławickiego oprócz cichej migawki ważnym atutem jest też znacznie krótsza minimalna odległość ogniskowania. - Tym, co natomiast najbardziej mnie zdziwiło, był fakt, że obiektywem M.Zuiko 40-150 mm (czyli odpowiednikiem 80-300 mm dla pełnej klatki) ze światłem f/2.8 byłem w stanie zrobić zrobić ciekawy portret lekarza stojąc od niego w odległości zaledwie kilkudziesięciu centymetrów. Gdy oderwałem wzrok od wizjera byłem w szoku. W przypadku zwykłej lustrzankowej trzysetki, musiałbym stać w odległości minimum 3 metrów, by móc w ogóle wyostrzyć obraz. - dodaje.
fot. Piotr Bławicki
Pierwszy bezlusterkowiec, jaki na dłużej zagościł w naszych torbach, to model OM-D E-M1. Mimo, że ma już swoje lata, posiada całą masę funkcji, których w większości lustrzanek nie ma do dziś. Odchylany wyświetlacz, stabilizacja matrycy, 10 kl./s w trybach seryjnych. Bardzo szybko znaleźliśmy dla tego aparatu całą masę zastosowań, znacznie wykraczającą poza to, na co mogłyby nam pozwolić zaawansowane kompakty. - wspomina Krasa.
fot. DR5000
Jeszcze kilka lat temu pracowaliśmy tylko na korpusach Nikona. W reportażu ślubnym używamy wyłącznie obiektywów stałoogniskowych oraz teleobiektywów, co bardzo często wymaga od nas użycia dwóch aparatów jednocześnie. I tu pojawia się problem. Absolutnie nie ma możliwości, aby tym drugim aparatem był na przykład Nikon D810 z teleobiektywem Nikkor 70-200 mm f/2,8 VR. To ciężki, ogromny obiektyw i masywne body. Za to Olympus z obiektywem M.Zuiko 75 mm f/1.8 tworzy już zestaw o zbliżonym ekwiwalencie ogniskowej, który dzięki większej jasności oferuje bardzo podobną głębię ostrości. Do tego jest aż 1,5 kg lżejszy. Dzięki Mikro Cztery Trzecie w każdej chwili mogę sięgnąć po zwisający na biodrze teleobiektyw i muszę przyznać, że to coś, co bardzo odmieniło i rozwinęło nasz styl pracy. A to zaledwie jeden z bardzo wielu przykładów zastosowania tego systemu - podsumowuje.
W fotografii portretowej, modowej lub stricte lifestylowej szczególną wagę przywiązuję do uchwycenia tej jednej odpowiedniej chwili. Dlatego też istotnym aspektem przy wyborze odpowiedniego aparatu są dla mnie jego gabaryty, szybkość i celność autofokusa, wygodny podgląd Live View i odchylany ekran. Wszystko to ma bezpośredni wpływ na szybkość reakcji i możliwość uchwycenia tego, co zauważyłem ułamek sekundy wcześniej. Właśnie dlatego mój wybór padł właśnie na bezlusterkowce systemu Micro 4/3, które spełniają wszystkie te kryteria - argumentuje swój wybór Wiktor Franko.
fot. Wiktor Franko
Nie mniej dla mnie ważną kwestią jest uchwycenie naturalności, swobody, a co za tym idzie uniwersalnej prawdy emocji płynących ze zdjęć. Aby to uzyskać, bardzo często staram się pozostać niezauważonym, lub fotografować w momentach, gdy modelka nie pozuje - w takich przypadkach aparat o niewielkich gabarytach, nie zwracający nadmiernej uwagi, z funkcją cichej migawki i z możliwością fotografowania bez przystawiania go do oka, sprawdza się idealnie.
Aktualnie głównie fotografuję modelem Olympus PEN-F z obiektywem M.Zuiko 17 mm f/1.8 i niecierpliwie wyczekuję pojawienia się obiektywu M.Zuiko 25 mm f/1.2. Standard 25 mm (ekwiwalent 50 mm dla pełnej klatki) jest ogniskową jaką cenię sobie najbardziej, wykonując przy jej użyciu 2/3 swoich zawodowych zdjęć.
Rodzina obiektywów M.Zuiko Digital ED
Od zawsze fotografuję stałkami, przekuwając ich pozorne ograniczenie w zaletę - poznając pracę z daną ogniskową, wiem jak będzie wyglądał kadr jeszcze zanim przystawię aparat do oka. Dla takich fotografów, jak ja, system Mikro Cztery Trzecie ma całą ofertę jasnych i wyraźnie tańszych od ich pełnoklatkowych odpowiedników pozycji - dodaje.
Artykuł kontynuowany na następnej stronie