Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Standardowe zoomy do Pentaksa - podsumowanie
Poznaliśmy już całą, składającą się z trzech modeli linię standardowych zoomów Pentaksa wraz z dołączonym do testu zoomem Sigmy. Wyniki nie zaskakują zbytnio, choć po dwóch droższych zoomach Pentaksa można się było spodziewać nieco więcej.
Konstrukcja
Niewątpliwie kopciuszkiem jest tani zoom 18-55 mm, ale na pierwszy rzut oka prezentuje się on całkiem nieźle. Jeśli dodamy do tego pewne dość wyrafinowane elementy: Quick Shift Focus, nieobracający się przód, zasuwka dająca łatwy dostęp do filtrów, widzimy że różni się on na plus od typowych "kitowych" zoomów innych producentów. Jednak optyczne wnętrze już od podstawowych standardów nie odbiega. Na drugim biegunie znajduje się Pentax 16-50 mm o "profesjonalnej", solidnej budowie i znacznych rozmiarach, z uszczelnieniami, choć metalowych elementów na jego obudowie znajdziemy niewiele. W środku sporo soczewek, w tym aż trzy asferyczne i dwie ze szkła o niskiej dyspersji. Pod względem zaawansowania konstrukcji zoom ten wyraźnie góruje nad konkurentami. Dwaj jeszcze nie wymienieni nie są typowymi średniakami. Pentax 16-45 mm ma rewolucyjny (w chwili powstania) zakres ogniskowych, ciekawą mechanikę i stałą jasność, co nadal uchodzi za szlachetną cechę. Z kolei Sigma 17-70 mm to porządna, solidna konstrukcja o dość wysokiej jasności, z odpowiednio dużą zawartością "szlachetnego" szkła w środku. Jej wadą jest konstrukcja mechanizmu autofokusa, który w żadnym z dostępnych mocowań nie dysponuje napędem ultradźwiękowym. Silnik w lustrzance Pentaksa robi co może, ale i tak nie jest w stanie naprawdę szybko pokręcić tym obiektywem. Takich problemów nie ma z obiektywami 18-55 mm i 16-45 mm, które ustawiają ostrość błyskawicznie. Przebijają w tym nawet ultradźwiękowego 16-50 mm, który lepszy jest od nich głównie w tym, że pracuje cichutko. Wspomnieć też należy jego bardzo ważną cechę: możliwość automatycznego ustawiania ostrości także ze starszymi lustrzankami, niedostosowanymi do współpracy z napędem SDM.
W czasie testu sprawdziłem, w jakim stopniu deklaracje dotyczące najkrótszych ogniskowych zoomów sprawdzają się w praktyce. Nie miałem co prawda możliwości pomiaru dokładnych wartości samych ogniskowych, ale porównanie kątów widzenia trzech zoomów wykazało że Pentaksy 18-55 mm i 16-45 mm mają najkrótsze ogniskowe bardzo zbliżone do oficjalnych. Jednocześnie 17 mm Sigmy to w rzeczywistości 16,5 mm, a bardzo zbliżoną - ale minimalnie większą! -wartością dysponuje też Pentax 16-50 mm. Tak więc Sigma 17-70 mm widzi na dole zakresu ogniskowych o włos szerzej od jasnego zooma Pentaksa.
Obsługa
Tym razem najtańszy zoom nie robi takiej niespodzianki jak podobnej klasy obiektyw Olympusa i obsługuje się średnio wygodnie, choć jakieś bardzo istotne zarzuty trudno byłoby przedstawić. Problemem tradycyjnie jest znikomy opór pierścienia ostrości i jedynie pozornie płynny pierścienia ogniskowych, co utrudnia drobną korektę kąta widzenia. Obracający się podczas pracy autofokusa pierścień ostrości jakoś wcale nie przeszkadza, bo nie ma w zwyczaju włazić pod palce. Podobnie rzecz wygląda w zoomie 16-45 mm. Ten jednak ma lepiej dobrany opór pierścienia odległości, a pierścień zooma obraca się nieco płynniej, choć do ideału trochę mu brakuje. Nie można też zapomnieć o systemie QSF dającym (w obu zoomach) możliwość ręcznego skorygowania ostrości natychmiast po zakończeniu pracy autofokusa. Zoomowi 16-45 mm trzeba przyznać minus za konieczność niewygodnego wydłubywania z wnętrza ciasnej osłony przeciwsłonecznej kapturka niewyposażonego w dodatkowe uchwyty.
Z kolei Sigma sprawia bardzo dobre wrażenie po wzięciu do ręki oraz przy ustawianiu ogniskowej, które odbywa się wyjątków komfortowo. Ciut gorzej z ręcznym ostrzeniem, a do tego zoomowi temu brak pentaksowskiego QSF. Tu też możemy mieć problemy ze zdejmowaniem kapturka. Najlepiej pod względem komfortu obsługi prezentuje się jasny zoom Pentaksa. Nie jest niestety ideałem, a to z powodu znacznego wzrostu oporu pierścienia ogniskowych w środku skali zooma. Poza tym bez zarzutu. W sumie to on jest zwycięzcą w tej kategorii.
Rozdzielczość i aberracja chromatyczna
Poniżej zamieszczamy zbiorczą tabelę rozdzielczości testowanych obiektywów wyrażonych w liniach na wysokości kadru (lph). Dla każdego z nich podane są wartości rozdzielczości osiągniętej przy trzech ogniskowych. Górna komórka zawiera rzeczywistą rozdzielczość dla pełnego otworu przysłony (górny wiersz) oraz maksymalną uzupełnioną przysłoną ew. zakresem przysłon przy których ją uzyskano (wiersz dolny). Komórka dolna to wartości z górnej przeliczone na 1 megapiksel, czyli podzielone przez pierwiastek z R, gdzie R jest liczbą milionów punktów obrazu tworzonego przez dany aparat.
Należy dodać, że podana "maksymalna rozdzielczość" dotyczy wartości osiąganych jednocześnie w centrum i na brzegu kadru. Bywa że dla F8 mamy 1800/1500 lph, a dla F11 1700/1600 lph. W tabeli znajdzie się ta druga para liczb, jako "bardziej wartościowa". Oczywiście każdy czytelnik po analizie tabel z kompletem wartości rozdzielczości poszczególnych obiektywów, może wynaleźć parę rozdzielczości w środku i na brzegu klatki, którą sam uzna za najlepszą w danej sytuacji, czy dla konkretnego rodzaju zdjęć.
Dwa tańsze zoomy Pentaksa mogłyby osiągać nieco wyższe maksymalne rozdzielczości, ale niewątpliwie zasługują one na czwórkowe oceny: 18-55 mm z minusem, a 16-45 mm z dużym plusem. W 18-55 mm bardzo cieszy "płaska" charakterystyka rozdzielczości, czyli jej stałość na powierzchni klatki oraz w całym zakresie przysłon i ogniskowych. Analogicznie rzecz się ma w 16-45 mm, z tym że tu zakres optymalnych przysłon jest węższy i obejmuje zakres F8-11. Obowiązuje on dla całej skali zooma, stąd można raz ustawić na stałe przysłonę zapewniającą wysoką rozdzielczość obrazu. Konstruktorzy obiektywu Sigmy postarali się, by obiektyw osiągał wyższe wartości rozdzielczości w centrum kadru, ale odbyło się to kosztem naroży. Z kolei w jasnym Pentaksie, przy newralgicznej ogniskowej 16 mm udało się uzyskać przyzwoity wynik na brzegach i bardzo dobry w centrum, lecz trochę straciła na tym najdłuższa ogniskowa, w której pojawia się wartość 1300 lph. Poza tym zoom 16-50 mm wykazuje astygmatyzm, który kumulując się z aberracją chromatyczną bardzo zmiękcza brzegi obrazu przy najkrótszej ogniskowej i bardziej otwartej przysłonie. Dobrze że przy średnich ogniskowych jest już zauważalnie lepiej. Widać że konstruktorzy toczyli ciężką walkę o uratowanie ogniskowej 16 mm i dla rozdzielczości musieli poświęcić inne parametry. Stąd pod względem aberracji chromatycznej zoom 16-50 mm wypada gorzej od konkurentów. Reprezentują oni dość zbliżony poziom, z aberracją przeszkadzającą wyłącznie przy najkrótszych ogniskowych. W Pentaksie 18-55 mm i Sigmie 17-70 mm pojawia się także koma, ale tylko w dość wąskich zakresach ogniskowych. Gdyby oceniać tę konkurencję całościowo, to najwyższe miejsce należałoby przyznać Pentaksowi 16-45 mm.
Dystorsja
Tu także błyszczy 16-45 mm z "beczką" przy 16 mm na poziomie 2,2 %, a niewiele gorzej wypada 18-55 mm. Jego dystorsja beczkowata przy najkrótszej ogniskowej jest nieco większa, ale "poduszka" przy najdłuższych słabsza. Oba pozostałe zoomy wypadają gorzej, z "beczkami" zniekształcającymi obraz o ponad 3 %. Dobrze że średnie ogniskowe wypadają w nich pod tym względem idealnie, a najdłuższe bardzo dobrze.
Winietowanie
I znowu zoom 16-45 mm jest najlepszy, z niezbyt silnym ściemnieniem naroży przy 16 mm i przysłonie F4, a do tego łatwo dającym się likwidować. Dłuższe ogniskowe niemal nie sprawiają kłopotów. Na drugim biegunie mamy obiektyw 18-55 mm, w którym występują problemy z redukcją winietowania przy najkrótszej ogniskowej. Tu jednak też średnim i długim niewiele można zarzucić. Dwa pozostałe zoomy reprezentują czwórkowy poziom. To duże osiągnięcie ich konstruktorów, którym przy wysokiej jasności udało się zredukować winietowanie do akceptowalnej wartości przy F2.8 i dość sprawnie likwidować je przymykaniem przysłony. Mowa oczywiście o najkrótszej ogniskowej, dla której problem winietowania jest bardzo istotny.
Pod światło
Kto jest najlepszy? No właśnie....
16-45 mm jeszcze raz pokonuje konkurentów, tym razem znikomą liczbą blików i plam światła. Najgorzej wypada jasny 16-50 mm, choć i on zasługuje na czwórkową notę. Jego problemem są długie ogniskowe, które potrafią niemiło zaskoczyć. Czwórki z plusami dla Pentaksa 18-55 mm i Sigmy 17-70 mm. Zauważyć też można, że w plenerze zoomy Pentaxa z reguły wypadały gorzej niż w studiu, a Sigma odwrotnie. Tak, czy inaczej w tej konkurencji poziom współzawodnictwa był naprawdę wysoki.
Cena
;Najniższe ceny sklepowe;
Pentax 18-55 mm;399 zł;299-416 zł;
Pentax 16-45 mm;1499 zł;1399-1531 zł;
Sigma 17-70 mm;1499 zł;1120-1199 zł;
Pentax 16-50 mm;2599 zł;2399-2720 zł]"Najniższe ceny sklepowe" to zakres 5 najniższych cen obiektywów znalezionych w porównywarce www.skapiec.pl na początku lutego.
Sklepowe ceny w tabelce zostały uaktualnione w stosunku do tych prezentowanych wraz z pierwszymi częściami testu. Widać że sytuacja na rynku standardowej optyki Pentaksa na początku roku unormowała się. Najtańszy zoom można kupić już za 3/4 niskiej ceny sugerowanej, choć 16-45 mm aż tak tanio nie - z tym że wyraźnie zwiększyła się liczba sklepów sprzedających go poniżej ceny sugerowanej. Sigma tradycyjnie kusi ceną zauważalnie niższą niż podobnej klasy zoomów firmowych. Pentax 16-50 mm to niewątpliwie kosztowne szkiełko, ale i tak trzeba za nie zapłacić sporo mniej niż za odpowiedniki Canona i Nikona. To miła niespodzianka, powodująca że jego wskaźnik value for money daje mu drugie miejsce w teście. Pierwsze należy się oczywiście taniemu 18-55 mm.
Podsumowanie
;Pentax 16-45 mm;Sigma 17-70 mm;Pentax 16-50 mm;
Konstrukcja;3;4;4;5;
Obsługa;3,5;4,5;4;5;
Rozdzielczość;4;4,5;4,5;4,5;
Aberracja chromatyczna;4;4;4;3,5;
Dystorsja;4;4;3,5;3,5;
Winietowanie;3,5;4,5;4;4;
Pod światło;4,5;5;4,5;4;
Cena;5;3,5;4;4,5;
Ocena sumaryczna;4,0;4,3;4,2;4,3]Ocena sumaryczna to średnia ważona z wagami o wartości 0,3 dla rozdzielczości i po 0,1 dla pozostałych parametrów.
Sumaryczna ocena wyraźnie wykazuje niedostatek taniego Pentaksa w stosunku do konkurentów. Zauważmy jednak że traci on sporo głównie z powodu prymitywnej konstrukcji, a nie jakości obrazu. Odwrotnie rzecz się ma z Pentaksem 16-50 mm. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko parametry obrazu, to okaże się że 18-55 mm uzyskuje ocenę 4,0, 16-50 mm tylko o 0,1 wyższą, Sigma 17-70 mm o kolejne 0,1 lepszą, ale 16-45 mm osiąga aż 4,5 punktu. To niewątpliwie zwycięzca tego testu i wcale nie należy dziwić się Pentaksowi że chciał pozostawić ten obiektyw w linii jako przedstawiciela klasy średniej. Jednak na niedawnych targach PMA okazało się że "staruszek" będzie już mógł odejść na emeryturę. Latem zastąpi go zoom również charakteryzujący się stałą jasnością F4, ale z szerszym zakresem ogniskowych 17-70 mm, no i oczywiście z ultradźwiękowym napędem autofokusa. Pentax 16-50 mm osiągnął niezły wynik, a w jego wypadku szczególnie cieszy wyraźna poprawa w stosunku do egzemplarzy z pierwszej serii. Poradzono sobie z problemami przy najkrótszej ogniskowej: rozdzielczością oraz winietowaniem. Sigma dobrze wypada pod względem jakości obrazu, ani razu nie zabłysła, ale też nie miała ani jednej znaczącej wpadki. Ot, taki dobrej klasy średniak.
Tak więc widać, że oferta standardowych zoomów do lustrzanek Pentaksa i Samsunga jest dość szeroka, co jednak wcale nie znaczy że każdy znajdzie model pasujący mu w stu procentach. Niemniej jednak jest z czego wybierać