Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Rozdzielczość i aberracja chromatyczna
Rozdzielczość to jeden z najważniejszych parametrów do oceny obrazu tworzonego przez obiektyw. Procedura testu objaśniona jest na końcu artykułu (czytaj), a tu prezentujemy jedynie wyniki.
;16 mm;28 mm;28 mm;50 mm;50 mm;;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;
F2.8;1700;1400;1500;1400;1500;1300;
F4;1700;1500;1600;1500;1600;1400;
F5.6;1700;1600;1600;1500;1600;1500;
F8;1800;1600;1700;1500;1700;1500;
F11;1700;1600;1700;1500;1700;1600;
F16;1600;1500;1600;1500;1600;1500]Wartości rozdzielczości obrazu uzyskanego z Pentaxa SMC-DA* 16-50 mm F2.8 ED AL [IF] SDM przy poszczególnych ogniskowych i przysłonach, w środku i na brzegu kadru, wyrażone w liniach na wysokości kadru (lph).
Testowana wcześniej Sigma 17-70 mm osiągnęła poziom 1700 lph, a ja ją za to pochwaliłem. Napisałem że jeśli się odpowiednio zaprojektuje obiektyw, poświęcając jakość obrazu na brzegach klatki na ołtarzu jakości centrum, to przetwornik nie stanowi już tak dużej przeszkody. Bo to matrycę CCD (wraz z jej oprogramowaniem) winiłem za to, że pentaksowskim zoomom 18-55 mm F3.5-5.6 i 16-45 mm F4 nie udało się wyjść ponad "czwórkowy" poziom 1600 lph. Teraz jednak okazuje się że da radę wyciągnąć nawet 1800 lph, a do tego w stylu nieco lepszym niż w przypadku Sigmy. Pomimo wysokiej jasności obiektywu udało się bowiem zachować nie najgorszą rozdzielczość obrazu na brzegach kadru przy ogniskowej 16 mm i otwartej przysłonie. 1400 lph to z pewnością nie rekord świata, ale i tak sytuacja jest lepsza niż w Sigmie 17-70 mm (1300 lph) i bliźniaczej Tokinie 16-50 mm (tragicznie niskie 1100 lph). Widać tu wyraźnie, że poprawki wniesione w ostatnich miesiącach przez konstruktorów Pentaksa przyniosły wymierne rezultaty. Zauważyć można jednak, że przy najkrótszej ogniskowej i przysłonie F2.8 mamy aż 300 lph różnicy pomiędzy środkiem kadru, a narożami. Za ten stan rzeczy "winiłbym" przede wszystkim bardzo wysoką rozdzielczość w centrum klatki. Problemem może też być najniższa z widocznych w tabeli rozdzielczość: 1300 lph osiągana przy ogniskowej 50 mm i przysłonie F2.8. Maksimum rozdzielczości w centrum klatki dla całego zakresu ogniskowych osiągane jest przy przysłonie F8. Z tym że jeśli żądamy optimum rozdzielczości w całym kadrze, to F8 dla 16 mm zmienia się w F8-11 dla 28 mm i F11 dla 50 mm.
Jednak rozdzielczość obrazu to nie wszystko - w tym wypadku niestety nie wszystko. Dotyczy to przede wszystkim zdjęć przy najkrótszej ogniskowej i całkiem otwartej przysłonie. Naroża kadru wyglądają wtedy bardzo kiepsko. Silna aberracja chromatyczna nakłada się na astygmatyzm, co daje wyjątkowo nieciekawe efekty przy dużych powiększeniach, a przy mniejszych zauważalne jest wyraźnie zmiękczenie obrazu. Dobrze chociaż że przymykanie przysłony szybko poprawia sytuację. Co prawda aberracja chromatyczna jest widoczna w całym zakresie przysłon, ale zniknięcie astygmatyzmu i lepsze przeniesienie kontrastu uzdrawia sytuację praktycznie już przy F5.6. Średnie ogniskowe wyglądają znacznie lepiej, ale przy pełnym otworze przysłony widać że brzegi są miękkie, a i środek kadru nie tak ostry jak przy 16 mm. Z tym że aberrację chromatyczną widać mniej niż tam, ale astygmatyzm ma podobnie wysoki poziom. Ogniskowa 50 mm nie wykazuje już tylu wad. Aberracji chromatycznej brak, miękkość usuwa się w pobliże naroży, pozostaje jednak trochę astygmatyzmu. Ten jednak, zarówno tu jak i przy 28 mm znika po przymknięciu obiektywu do F5.6-8.
Dystorsja
W tej konkurencji zoom 16-50 mm Pentaksa zachowuje się identycznie jak i inne zoomy tej klasy. Najsilniejsza dystorsja występuje przy najkrótszej ogniskowej i jest to oczywiście "beczka". Jej strzałka, czyli maksymalne odkształcenie odcinka biegnącego wzdłuż boku klatki wynosi 3,5 %. To wynik najgorszy w teście, ale w tej klasie obiektywów akceptowalny. Dobrze że wraz z wydłużaniem ogniskowej dystorsja beczkowata szybko maleje, zerując się przy 28 mm. Przy dalszym wydłużaniu następuje przejście w dystorsję poduszkowatą o maksymalnym odkształceniu wynoszącym znikome 0,6 % (ogniskowa 50 mm).
Winietowanie
Tu znowu zwracamy uwagę przede wszystkim na najkrótszą ogniskową, przy której znowu widzimy skuteczną ingerencję wezwanych do poprawki konstruktorów Pentaksa. W porównaniu do bliźniaczej Tokiny winietowanie przy F2.8 jest tylko ciut słabsze (4/3 EV w porównaniu z 5/3 EV), ale przymykanie przysłony znacznie lepiej sobie z nim radzi. W Tokinie jeszcze przy F22 ściemnienie rogów względem centrum kadru wynosiło 1/2 EV, a tu już przy F8 spada poniżej zauważalnej 1/3 EV. Przy tym sytuacja dla przysłony F5.6 jest na tyle dobra, że tę wartość możemy bez obaw uważać za wystarczającą dla likwidacji winietowania. Dodam tu jeszcze, że przy pełnym otworze przysłony winietowanie dla 16 mm jest dość ostre, czyli szybko narasta w pobliżu rogów kadru. To wzmacnia jego widoczność.
Z kolei winietowanie przy ogniskowej 28 mm nie sprawia jakichkolwiek kłopotów. Jest słabiutkie (1/2 EV) i łagodne, a przy F4 nie ma po nim już ani śladu. Przy dalszym wydłużaniu ogniskowej winietowanie staje się silniejsze, co jest sytuacją dość typową dla zoomów standardowych. F2.8 przy ogniskowej 50 mm oznacza niezbyt łagodne ściemnienie rogów klatki o ok. 2/3 EV. Problem likwiduje przymknięcie przysłony do F5.6, ale już przy F4 właściwie nie ma się do czego przyczepić.
Pod światło
W studio obiektyw sprawiał się nawet nieźle, produkując sporą liczbę blików tylko dla najkrótszej ogniskowej i mocno przymkniętej przysłony, a i to pod warunkiem, że źródło ostrego światła wprowadziłem w kadr. Słabsze przymykanie skutkowało rozmyciem blików, choć niewątpliwie były one widoczne. Sytuacja przy średnich ogniskowych była o wiele lepsza - pojedyncze, malutkie jasne kropki pojawiały się tylko po silnym przymknięciu obiektywu. Za to przy 50 mm zoom sprawował się na piątkę z plusem.
Zdjęcia w plenerze trochę pogorszyły ten obraz. Tu nawet idealna w studio najdłuższa ogniskowa potrafiła niemile zaskoczyć produkując pojedyncze ostre bliki. Jednak w sumie sytuacja i tak jest dobra.
Cena
Po raz kolejny zoom Pentaksa zaskakuje nietypowym zakresem cen sklepowych, plasujących się przeważnie powyżej ceny sugerowanej przez polskie przedstawicielstwo. Wynosi ona 2599 zł, a 5 najniższych cen witryny skąpiec.pl mieści się w przedziale 2399-2720 zł. Przy tym sklepów sprzedających ten obiektyw było zaledwie 7. To notowania z początku lutego. Jednak kilka dni wcześniej sklepów było tylko 5, a ceny wynosiły 2599-2821 zł. Widać że sprzedaż tego zooma dopiero się rozkręca i spodziewać się należy szybkiego spadku najniższych cen do poziomu 2300 zł, a może nawet niżej. Suma niby spora, ale to przecież "firmowy", jasny zoom najwyższej klasy, do tego zaczynający się od 16 mm. Poza tym konkurenci są wyraźnie drożsi. Canon 17-55 mm F2.8 wymaga wyciągnięcia z kieszeni co najmniej 3200 zł, o identycznych parametrach Nikkor 4400 zł, a nieco niższej klasy, firmowany przez Zeissa zoom 16-80 mm F3.5-4.5 do lustrzanek Sony 2400 zł. Na ich tle Pentax cenowo wygląda bardzo dobrze. Czwórka z plusem.
Podsumowanie
Kamień z serca! Obiektyw wypadł w newralgicznych punktach znacznie lepiej niż Tokina 16-50 mm F2.8, a wady zauważone w egzemplarzach z pierwszej dostawy zostały w znacznej mierze zlikwidowane. Cieszy fakt przyzwoitej rozdzielczości na brzegach kadru przy 16 mm i otwartej przysłonie oraz łatwe likwidowanie winietowania przy tej ogniskowej. Szkoda tylko że w takim samym stopniu nie poradzono sobie z astygmatyzmem i aberracją chromatyczną. Dystorsja jest dobrze widoczna (przy 16 mm oczywiście), ale mieści się w granicach przyzwoitości dla tej klasy optyki. Pod światło nieźle, choć bez rewelacji, gdyż w naprawdę trudnych sytuacjach obiektyw może - choć wcale nie musi - zaskoczyć kilkoma wyraźnymi blikami. Na osłodę pozostaje cena znacznie niższa niż firmowych konkurentów. W sumie obiektyw z pewnością nie na piątkę, no chyba że ktoś bardzo duże znaczenie przykłada do zaawansowania konstrukcji, wyglądu i wygody obsługi. To bowiem jedyne cechy, które zasługują na prawdziwie wysokie noty. Poza tym mamy spory rozrzut ocen, choć bez żadnej kompromitującej wpadki. Być może obiektyw ten nie jest najgodniejszym przedstawicielem klasy DA*, ale jako topowy standardowy zoom Pentaxa z pewnością będzie się dobrze sprawdzał.
Dane techniczne:
Konstrukcja optyczna (soczewki/grupy): 15/12
Kąt widzenia: 82-31,5°
Minimalny otwór przysłony: F22
Minimalny dystans ostrości: 0,3 m
Maksymalna skala odwzorowania: 0,21 (1:4,8)
Średnica mocowania filtrów: 77 mm
Wymiary (średnica x długość): 84 x 98,5 mm
Masa: 600 g
Sugerowana cena detaliczna: 2599 zł
Oceny (w skali 1-6):
Konstrukcja: 5
Obsługa: 5
Rozdzielczość: 4,5
Aberracja chromatyczna: 3,5
Dystorsja: 3,5
Winietowanie: 4
Zdjęcia pod światło: 4
Cena: 4,5 (zalecana przez producenta cena detaliczna: 2599 zł)
Ocena sumaryczna: 4,3
Znane i wykorzystywane od wielu lat testy rozdzielczości oparte na zdjęciach tablic testowych z naniesionymi wieloma polami kreskowymi odpowiadającymi poszczególnym rozdzielczościom wyrażonym w liniach (formalnie: parach linii) na milimetr, sprawdzają się świetnie przy fotografowaniu na filmach, ale w przypadku cyfry często zawodzą. Powodem jest przede wszystkim mora, która często utrudniała rozpoznanie widoczności linii na polach testu. Część obiektywów do lustrzanek cyfrowych można testować z użyciem aparatów analogowych i w ten sposób nadal wykorzystywać tego typu tablice, ale taka metoda nie przyda się na nic w przypadku obiektywów do lustrzanek Systemu 4/3, czy canonowskiej optyki EF-S, której do aparatów na film zamontować się nie da. Za pomocą dotychczasowych metod trudno też testować rozdzielczość aparatów cyfrowych - także ze względów wyżej opisanych. Dlatego korzystamy z tablicy testowej bardziej przydatnej dla fotografii cyfrowej, a przy tym z tak dobranymi grubościami linii, by wyniki można było porównywać z popularnym standardem testu opartym na tablicy ISO 12233. Płynna zmiana grubości linii pól testowych pozwala precyzyjnie rozpoznać granicę przy której obiektyw (plus matryca) przestają rozpoznawać szczegóły.
Rozdzielczość określamy tu w liniach na wysokość obrazu lph (z ang. lines per picture height), co oznacza, że jeśli najgęściej rozmieszczone, ale jeszcze rozpoznawalne linie pola testowego leżą przy liczbie 16, to na całej wysokości poziomego kadru będziemy mogli rozpoznać 1600 linii. Dwa zera pominęliśmy, gdyż ich obecność utrudniałaby zmieszczenie wszystkich liczb przy polu testowym. Rozdzielczości w pionie i w poziomie przeważnie nie są identyczne, a jako wynik testu przyjmujemy mniejszą z odczytanych wartości. Te wartości podajemy w tabeli, ale do wyznaczenia punktowej oceny dodatkowo je opracowujemy, przeliczając najwyższy osiągnięty wynik w centrum kadru na matrycę 1-megapikselową. Owo przeliczenie oznacza podzielenie wyniku przez R, gdzie R oznacza liczbę milionów punktów obrazu w użytej do testu cyfrówce. Dzięki tej operacji możemy łatwo odnieść do siebie rozdzielczości obrazu powstałego w aparatach z przetwornikami o różnej rozdzielczości. Owo przeliczenie pozwala ocenić jak ze sobą współpracują obiektyw i aparat, czy użycie aparatu o większej rozdzielczości matrycy poskutkuje odpowiednio większą rozdzielczością zdjęć itd.
Tak opracowane wyniki przekładają się na następujące oceny punktowe:
Na następnej stronie testu zamieszczamy przykładowe zdjęcia do pobrania. Na ostatniej zamieszczamy podsumowanie całego testu