Aparaty
Zimowy Cashback Canon w sklepie Fotoforma.pl - sprawdź aktualne promocje
85%
Po 7 latach Sony pokazuje wreszcie zastępstwo dla wysłużonego obiektywu Zeissa w postaci nowej konstrukcji z serii G Master. Sony FE 50 mm f/1.4 GM jest kompaktowy, szybki i wyposażony w nowoczesną optykę. Zobaczcie, czego można po nim oczekiwać.
Na osi poziomej wykresu MTF50 umieściliśmy przysłony, a na osi pionowej pary linii na milimetr. Za przyzwoite wyniki w przypadku wysokorozdzielczych matryc uznajemy te powyżej 32-34 lp/mm. Zdjęcia wykonywaliśmy w formacie RAW z uwzględnieniem wszystkich przysłon.
Sony FE 50 mm f/1.4 GM to kolejny obiektyw producenta, który notuje wzorowe wyniki pod względem ostrości. Szkło nie oferuje co prawda tak wyśrubowanych wyników w centrum kadru, jak model ze światłem f/1.2, ale za to może pochwalić się dużo bardziej wyrównaną charakterystyką - nowy model oferuje bardzo podobną rozdzielczość niemal w całym zakresie przysłon.
Najlepsze wyniki szkło osiąga przy f/4 (63 pl/mm w centrum i 42 pl/mm na brzegach), ale to tylko nieznacznie lepsze rezultaty od tych, które otrzymujemy przy nominalnym otworze przysłony (odpowiednio 59 pl/mm w centrum i 38 pl/mm na brzegach kadru). Co prawda numeryczna różnica w rozdzielczości między środkiem, a brzegami kadru jest dosyć widoczna i maleje dopiero w górnym zakresie przysłon, ale będzie to niedostrzegalne w przypadku oglądania zdjęć w rozmiarach ekranowych czy na wydrukach. Poza tym należy pamietać, że obiektywów 50 mm rzadko kiedy będziemy używać w sytuacjach, w których różnice te mogłyby rzucić się nam w oczy.
W końcu, za gorsze wyniki na brzegach odpowiada także fakt, że egzemplarz, który otrzymaliśmy do testów nie był idealnie wycentrowany, co możemy prześledzić na podstawie poniższych wykresów BxU, pokazujących jak ostre są poszczególne fragmenty kadru. Wykresy przygotowujemy zarówno dla matrycy, jak i odbitki 20 x 30 cm. W tym pierwszym wypadku odpowiada to oglądaniu zdjęcia w 100-procentowym powiększeniu, w drugim - oglądaniu go w rozmiarach ekranowych, czyli tak jak będzie na nie patrzeć większość odbiorców.
Jak widzimy, na powyższym wykresie, prawa strona kadru jest nieco bardziej miękka od strony lewej, a dysproporcje będą jeszcze zauważalne przy przysłonie f/2.8. Powyżej tej wartości różnice te przestaną być w zasadzie możliwe do wychwycenia. Tak czy inaczej, opisywaną przez nas kwestią nieidealnego wycentrowania układu optycznego nie powinniśmy się zbytnio przejmować - odchylenia są względnie niewielkie i jak pokazują poniższe wyniki mierzone dla odbitki, nawet w najgorszej sytuacji pozostaną niewidoczne dla oglądającego.
O tym, że wspomniane odchylenia nie mają wpływu na rzeczywisty wygląd zdjęć możemy też przekonać się oceniając rozdzielczość kadrów wykonanych w praktyce.