Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
84%
Najnowszy Tamron 35-150 mm f/2-2.8 Di III VXD to jeden z najciekawszych, ale i najdroższych zoomów producenta, a także obiektyw, dla którego na próżno szukać konkurencji. Sprawdzamy, czy to konstrukcja, którą Tamron ma szansę wejść w segment typowo profesjonalny.
Nowy Tamron 35-150 mm f/2-2.8 Di III VXD wykorzystuje silnik liniowy VXD, który sprawdził się już w przypadku kilku innych najświeższych obiektywów w ofercie producenta i który cechuje się podobną skutecznością. Ta, jak zwykle w przypadku aparatów Sony okazuje się być lepsza w w trybie C-AF, w którym obiektyw bardzo sprawnie, cicho i płynnie przeostrza pomiędzy planami (także w przypadki filmowania), ale i w trybie pojedynczym autofokus radzi sobie dobrze, choć jeśli nie pracujemy na najnowszych korpusach będziemy mieć do czynienia z tradycyjnym opóźnieniem rzędu 0,2 s. Nie ma natomiast mowy o „pompowaniu” czy denerwującym dosuwaniu soczewek, również w słabym świetle.
Szkło skutecznie współpracuje także z systemem wykrywania oka i trackingiem - niekiedy wydaje się reagować nieco wolniej niż natywne konstrukcje Sony, ale ogólną wydajność w tych trybach ocenilibyśmy na ok 85-90% wydajności szkieł natywnych. Ewentualnie różnice to więc naprawdę drobne niuanse, które nie wpłyną widocznie na komfort pracy.
Jedynym niewielkim mankamentem są sporadyczne problemy z celnością. Zdarzyło nam się, że w kilku przypadkach obiektyw ustawił ostrość minimalne za punktem, na który ostrzyliśmy. Niekiedy obiektyw miewa też problemy ze złapaniem ostrości, gdy przy szerokim kącie ostrzymy na krótki dystans, a następnie chcemy szybko przejść do ogniskowych tele. W takim wypadku czasem będziemy musieli czekać parę sekund aż system AF załapie i pozwoli nam wyjść z rozostrzenia. Możemy się jednak przed tym uchronić wyostrzając na dalszy dystans przed obrotem pierścienia zoomu.
Co ciekawe, choć producent nigdzie o tym nie wspomina, Tamron 35-150 mm f/2-2.8 Di III VXD, którego otrzymaliśmy do testu wykazuje właściwości parfokalne i utrzymuje ostrość na danym punkcie podczas regulacji ogniskowej. Być może nie jest to układ w 100% parfokalny, ale przy ocenianiu zdjęć nie zauważyliśmy, by płaszczyzna ostrości widocznie się przesuwała, co może okazać się szczególnie atrakcyjne dla filmujących.
Wydaje się zresztą, że konstruktorzy przyłożyli sporo uwagi do tego, by szkło znalazło zastosowanie właśnie w realizacjach wideo. Oprócz wspomnianej w poprzednim rozdziale możliwości personalizacji pierścienia ostrości i przycisków na body czy opcji włączenia liniowego przełożenia ruchu tego pierścienia, na pochwałę zasługuje także bardzo dobrze dobrany kąt jego obrotu, który zmienia się w zależności od ogniskowej. I tak, aby przeostrzyć przez cały zakres przy ogniskowej 35 mm wystarczy obrócić pierścień o ok. 150°, gdzie przy ogniskowej 150 mm będzie to już 750°, co da nam możliwość kreowania powolnych, płynnych i precyzyjnych przeostrzeń w zbliżeniach. Jeśli jednak chcielibyśmy inaczej, zakres obrotu pierścienia możemy personalizować za pomocą aplikacji Tamron Lens Utility. Sam pierścień ostrości chodzi też wyjątkowo płynnie, ze świetnie dobranym oporem.
Dla filmujących kluczowy może być także fakt, że szkło charakteryzuje się świetnie zminimalizowanym breathingiem, który jest marginalny przy ogniskowej 35 mm i praktycznie niezauważalny przy długim krańcu ogniskowych.
Podsumowując, pod względem ostrzenia szkło zasługuje na mocną piątkę, zwłaszcza jeśli mówimy o pracy filmowej. W przypadku fotografowania jest tak, jak możemy spodziewać się po dobrym zoomie zewnętrznego producenta - szybko, płynnie i cicho ale sporadycznie, w jednostkowych sytuacjach natrafimy na minimalny brak precyzji czy nieplanowane rozostrzenie.