Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
86%
Reprezentujący średnią półkę cenową, manualny Irix 45 mm f/1.4 obiecuje wykonanie i rezultaty godne obiektywu wyższej klasy. Sprawdziliśmy jak ta egzotyczna ogniskowa sprawdza się w praktyce.
Wartość BxU dostarczana przez DxO Analyzer opisuje jak ostry dla ludzkiego oka jest obraz planu fotograficznego. Bierze ona pod uwagę nie tylko ostrość obiektywu ale także jakość sensora i procesy obróbki obrazu w aparacie. Skala BxU jest dość prosta: 0 oznacza drastyczne przejście pomiędzy czernią i bielą, co w kryteriach obrazu jest zbyt ostre. 1 oznacza idealny obraz. Gdy rozmycie staje się bardziej widoczne, jego rozmiar określamy w pikselach. Ponieważ jednak liczba pikseli znajdująca się na określonym obszarze jest związana z rozdzielczością sensora i jego rozmiarem, skala BxU nie zawsze odpowiada temu, jak będziemy postrzegać zdjęcie w rzeczywistości. Dlatego wartości BxU są także określane na odbitkach o rozmiarze 20 x 30 cm.
Jak już pisaliśmy, Irix 45 mm f/1.4 oferuje wyrównaną rozdzielczość na całej powierzchni kadru, co potwierdzają wykresy BxU dla poszczególnych przysłon. Otrzymujemy także potwierdzenie dla dość zaskakującego faktu, że na przysłonie f/1.4 obiektyw oferuje wyższą rozdzielczość na brzegach niż w środku kadru, w praktyce jednak różnica jest tak mała, że nie będziemy w stanie tego realnie zaobserwować oglądając zdjęcie.
Warto też brać pod uwagę, że wartości dla matrycy nie oddają tego, jak w rzeczywistości będziemy odbierać zdjęcie oglądając je w rozmiarach ekranowych, lub na odbitce. Ten stan rzeczy dużo lepiej opisują wykresy znormalizowane dla wydruku 20 x 30 cm, oglądanego z odległości 30 mm. Jak widzimy, w rzeczywistości rozmycie na wyższych wartościach przysłony będzie mało niezauważalne.
To tyle jeśli chodzi o liczby. A jak rozmycie, jakie ma nam do zaoferowania nowy Irix prezentuje się w praktyce? Model 45 mm zdecydowanie wpisuje. Cóż, jeśli jesteśmy nastawieni na uzyskanie idealnych okręgów w punktach świetlnych, Irix 45 mm f/1.4 prawdopodobnie nie będzie tutaj najlepszym narzędziem. Przy nominalnym otworze przysłony bokeh przybiera postać przyjemnych dla oka "łezek", które naszym zdaniem dodają charakteru zdjęciom, ale już nawet po lekkim domknięciu czar nieco pryska i punkty świetlne reprodukowane są w formie mniej lub bardziej równych dziewięciokątów. Przysłona najwyraźniej nie jest wystarczająco zaokraglona. Czy jednak powinniśmy się tym martwić? Kwestia ta będzie prawdopodobnie problemem jedynie dla fetyszystów, a ewentualne niedoskonałości wynagradza nam ogólnie miękki i kremowy charakter rozmycia nieostrości.