Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Wkrótce, a dokładniej - równo tydzień, po premierze przełomowego modelu Pentaksa K10D, którego wstępnie opisaliśmy w dniu premiery (czytaj), współpracujący z japońską firmą Samsung zaprezentował bliźniaczy model GX-10 o identycznych (przynajmniej na papierze) parametrach i bardzo podobnym wyglądzie. Czy rzeczywiście są niemal identyczne? Na to pytanie spróbujemy odpowiedzieć w pełnym teście, a póki co prezentujemy pierwsze wrażenia z używania nowych lustrzanek cyfrowych Pentaksa i Samsunga oraz pierwsze zdjęcia.
Jak zapewne zorientowali się nasi wierni czytelnicy, informując o premierze Samsunga GX-10, pisaliśmy o jednej podstawowej różnicy w stosunku do pentaksowego pierwowzoru - obecności programów tematycznych. Takie dane znalazły się w materiałach, które otrzymaliśmy od producenta. Okazało się, że te informacje były błędne - GX-10 ma dokładnie taki sam zestaw programów jak Pentax K10D. No cóż - przyzwyczailiśmy się już do specyfiki działania koreańskich producentów, ale takie dezinformujące działanie trudno nam zrozumieć.
W przeciwieństwie do starszych braci - Pentaksów *ist DL/DS oraz Samsungów GX-1L i GX-1S, K10D i GX-10 nie są już małymi aparatami. Są to teraz średniej wielkości lustrzanki, porównywalne pod tym względem do takich aparatów jak Canon 30D czy Nikon D80. I w tej klasie nie jest to zła cecha, gdyż umożliwia stworzenie korpusu o lepszej ergonomii - chociażby większych, łatwiejszych w obsłudze elementów sterujących. Jakość wykonania zarówno pentaksa, jak i samsunga jest na bardzo dobrym poziomie. Korpusy z poliwęglanów wzmacnianych włóknem szklanym i oparte na szkielecie z walcowanej stali sprawiają bardzo solidne wrażenie, zaś uszczelnienia zapewniają bezstresową pracę w niesprzyjających warunkach pogodowych - szczególnie jeśli podpięlibyśmy nowe obiektywy Pentaksa z serii DA*, które również są w ten sposób zabezpieczone.
Uchwyt na dłoń jest średniej wielkości i aparat trzyma się bardzo dobrze dzięki dużym, gumowanym powierzchniom, jednak mały palec ma skłonności do "uciekania" pod spód aparatu. I tu spotkał nas zawód. Bo o ile do pentaksa K10D można dokupić i podłączyć firmowy, pionowy uchwyt bateryjny eliminujący ten problem, o tyle do samsunga nie tylko nie można czegoś takiego kupić (firma nie ma takiego akcesorium w ofercie), ale nie da się też podłączyć uchwytu sygnowanego marką japońskiego producenta (mimo istniejących styków, oryginalny pentaksowski D-BG2 od K10D nie pasuje ze względu na inny kształt uchwytu obu aparatów). To spore niedopatrzenie. Miejmy nadzieje, że Samsung coś z tym zrobi w najbliższej przyszłości - w końcu mowa o dodatku dość często używanym w tej klasie aparatów.
Poza tym ergonomia obu aparatów jest bardzo dobra. Jedyne zastrzeżenie można mieć do zmiany czułości ISO poprzez specjalizowany przycisk Fn i menu. Jest to ciut wolniejsze niż kiedy mamy dedykowany przycisk zmiany czułości. Pentax już rozwiązał ten problem, wypuszczając wkrótce po premierze K10D firmware, który umożliwia zmianę czułości poprzez obrót jednego z kółek sterujących (w trybach Av i Tv). Miejmy nadzieję, że i Samsung pójdzie w ślady swojego partnera (testowany egzemplarz został odesłany do serwisu firmy celem aktualizacji oprogramowania w aparacie - zobaczymy w pełnym teście, co to nam przyniesie).
Praca z obiema opisywanymi lustrzankami jest przyjemnością. Duża liczba przycisków obsługujących różne przydatne w czasie wykonywania zdjęć funkcje ułatwia efektywną zmianę parametrów. Lustro nie jest może najcichsze, ale za to bardzo dobrze wytłumione i nie powoduje dużych drgań - jest pod tym względem znacznie lepiej niż np. w Pentaksie K100D czy Canonie EOS 20D. AF jest nieco głośny, ale to wina klasycznego, "śrubokrętowego" napędu (pentax jest nieco cichszy z takim samym obiektywem). Mające wkrótce się pojawić obiektywy linii Pentax DA* z ultradźwiękowym napędem AF powinny rozwiązać ten problem - miejmy nadzieję, że nie będzie kłopotów z kompatybilnością z Samsungiem GX-10. Ponoć do optymalnego działania z tymi nowymi szkłami Pentax przygotowuje nowy firmware do K10D. Jak będzie wówczas z Samsungiem? Musimy poczekać.
Wizjer obu aparatów jest duży i kontrastowy - należy do ścisłej czołówki w lustrzankach z matrycą APS-C. Doskonale ostrzy się na nim manualnie i tak powinno być, biorąc pod uwagę, że do obu modeli jak najbardziej daje się podłączać różnorakie manualne obiektywy (i korzystać nawet z pomiaru światła i opcji potwierdzenia ostrości).
Zdjęcia cechują się dużą ilością detali, adekwatną do 10 megapikseli jakie oferuje matryca aparatu. Szumy są na bardzo niskim poziomie przy czułościach ISO 100-400, dość niskie przy ISO 800 i dość wysokie przy ISO 1600. Ilość detali przy wyższych czułościach spada, jest jednak wyższa niż w wypadku Nikona D80, który dość agresywnie odszumia przy takich ustawieniach. W pentaksie i samsungu odszumianie zostało bardziej wyważone i nawet przy ISO 1600, kiedy poziom szumów jest już dość wysoki, nadal zachowana zostaje spora ilość szczegółów. Kolory oddane są wiernie i naturalnie, matrycowy pomiar ekspozycji działa niezawodnie z lekką tendencją do niedoświetlania. Generalnie jakość obrazu z obu aparatów jest bardzo zbliżona, trudno się dopatrzyć większych różnic na pierwszych zdjęciach.
Doskonale sprawdziła się też stabilizacja obrazu działająca w oparciu o przemieszczanie matrycy - w samsungu system nazwano OPS (Optical Picture Stabilisation), w pentaksie SR (Shake Reduction). Uzyskaliśmy wysoki odsetek ostrych zdjęć przy czasach nawet 10-12x dłuższych od zalecanych dla danej ogniskowej (np. 1/6 sek. dla ekwiwalentu 70 mm). Co warte podkreślenia - stabilizacja działa również ze starymi, manualnymi szkłami (nawet m42 przez przejściówkę). Aparaty pytają się po podłączeniu takiego obiektywu o ogniskową, aby zapewnić optymalne działanie OPS/SR.
Więcej na temat tego, jak oba modele radzą sobie w praktyce i w porównaniu do innych aparatów napiszemy w pełnym teście, który wkrótce pojawi się na naszych stronach. Póki co zapraszamy do obejrzenia poglądowych zdjęć wykonanych oboma aparatami, wszystkie poza dwoma zostały zrobione w formacie RAW i skonwertowane do JPEG-ów w Adobe Camera RAW (więcej JPEG-ów prosto z aparatu w pełnym teście). Wszystkie też powstały bez użycia jakiegokolwiek statywu czy podpórki.
Pentaksa K10D mogliśmy testować dzięki uprzejmości firmy Apollo - wyłącznego przedstawiciela firmy Pentax na Polskę. Testowany aparat był zaktualizowany do oprogramowania w wersji 1.10.
Samsunga GX-10 otrzymaliśmy do testów dzięki uprzejmości firmy K-Consult, wyłącznego dystrybutora sprzętu fotograficznego Samsunga na Polskę. Testowany egzemplarz jest egzemplarzem z seryjnej produkcji z firmwarem w wersji 1.00.
Zdjęcia do pobrania znajdują się na drugiej stronie artykułu.