Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
81%
Jedna z najdłużej wyczekiwanych premier tego roku ujrzała wreszcie światło dzienne. Czym filmowców chce przekonać następca kultowej "piątki"? Sprawdziliśmy co GH6 ma do zaoferowania i jak wypada na tle niemałej już dziś konkurencji.
Już na pierwszy rzut oka widać, że Lumix GH6 oferuje dużo bardziej dopracowany korpus od swojego poprzednika. Sama bryła aparatu wygląda dość podobnie, ale teraz, ze względu na dodanie wentylatora całość jest dużo grubsza i cięższa (823 g względem 725 g). Po wzięciu w dłonie nowy aparat przypomina średniej wielkości lustrzanka, zwłaszcza z uwydatnionym gripem, który pomaga nam tę konstrukcję lepiej trzymać w ręku. Konstrukcja jest też sztywna i odporna - to wytrzymały magnezowy szkielet i uszczelnienia, dzięki którym niestraszna będzie mu praca w trudnych warunkach.
Generalnie jednak model GH6 uśmierca argumenty o kompaktowości systemu Mikro Cztery Trzecie. Mniejsze pozostają już jedynie obiektywy (i to też nie wszystkie). Kwestię gabarytów dobrze obrazuje poniższe zdjęcie.
Trudno jednak uznać to za wadę, gdyż korpus oferuje też widocznie usprawnioną ergonomię, dzięki której praca z aparatem jest teraz znacznie wygodniejsza. Przede wszystkim są to lepiej umiejscowione i zarysowane przyciski, których również mamy więcej. Dostajemy m.in. dodatkowy duży przycisk Rec z przodu korpusu, umieszczony również z przodu drugi przycisk funkcyjny, możliwość blokady kontrolerów a do tego lepiej rozplanowany przełącznik trybów AF, duży osobny przycisk AF-On czy wygodniejsze w kontroli pokrętło na górze tylnego panelu a także wygodniejszy i lepiej umieszczony joystick.
Różnicę na plus czuć od razu - nareszcie dostęp do wszystkich funkcji wydaje się intuicyjny, a duży wpływ na komfort pracy ma też przeprojektowane menu główne i pomocnicze (o tym za chwilę). Jedynym minusem konstrukcji wydaje się niefortunne umiejscowienie wspomnianego frontowego przycisku Rec.
Chodzi o to, że filmując z ręki często nieumyślnie będziemy je wciskać, nieświadomie wyzwalając rejestrację, lub ją przerywając. Konstruktorzy zapewne dostrzegli to ryzyko, bo przycisk ma nawet wyższy zabezpieczający profil od zewnętrznej strony. Niestety i to rozwiązanie nie spełnia dobrze swojej roli. Na szczęście rozwinięta personalizacja pozwala zmienić, lub pozbawić przycisk funkcji.
Oprócz tego, body góruje nad swoim poprzednikiem w paru istotnych kwestiach konstrukcyjnych. Otrzymujemy zaczerpnięty z modelu SH1 odchylano-obracany ekran, większy wizjer elektroniczny o rozdzielczości 3,6 Mp, a do tego podwójny slot z jednym wejściem na kartę CFExpress (konieczna do rejestracji wideo w najwyższych formatach) i jednym wejściem na karty SD, nową pojemniejszą baterią (ta sama co w pełnoklatkowym modelu Lumix S5), a do tego złącze USB-C, które posłuży do ładowania aparatu, ale także do zapisywania materiału na dyskach SSD. A przynajmniej tak obiecuje producent, bo funkcja ta pojawić ma się dopiero wraz z nadchodzącymi aktualizacjami.
Ekran jest bardzo wygodny, oferuje dużą rozdzielczość (1,88 Mp), a do tego jest jasny i bardzo dobrze reaguje na dotyk. Żałujemy jedynie, że nie da się go bardziej odchylić. Specjalny zawias pozwala na odchylenie pod maksymalnym kątem mniejszym nawet niż 45 stopni, a to w wielu sytuacjach zbyt mało. Oczywiście panel możemy obrócić i dowolnie odchylić na przegubie, ale wystarczyłoby lekko przeprojektować zawias, żeby całość była dużo wygodniejsza. Ważnym plusem jest natomiast to, że dzięki wiatrakowi i modułowi odchylania obrócony ekran w żaden sposób nie zawadza o kable podłączone do portów.
W przypadku wizjera niestety nie doczekaliśmy się modułu na miarę najbardziej zaawansowanych konstrukcji na rynku. To ten sam układ o rozdzielczości 3,68 Mp i powiększeniu 0,76 x (ekwiwalent dla pełnej klatki), co w przypadku modelu GH5 II. Jest on więc duży i wygodny, ale pod względem komfortu odstaje od takich układów, jak 9-milionowy wizjer w modelu Sony A7S III czy 5,7-milionowy wizjer w Canon EOS R5. Z drugiej strony jest to aparat, którego 90% użytkowników będzie używać do filmowania, także taka oszczędność producenta wydaje się zrozumiała. Zapewne pozwoliła też obniżyć cenę końcową korpusu.
Największą ergonomiczną zmianą - na plus - jest przeprojektowany układ menu głównego i pomocniczego, dzięki któremu dostęp do poszczególnych funkcji staje się szybszy i wygodniejszy. Menu główne zostało uporządkowane i oferuje bardziej czytelne pozycje. Wyświetla też dwa osobne układy, w zależności od tego czy pracujemy w trybie foto czy wideo. Natomiast menu pomocnicze, zamiast na wszystkim na raz, skupia się teraz na szybkim dostępie do ustawień obrazu i rejestracji, dając nam jednocześnie pomniejszony, nie przysłonięty niczym podgląd efektów.
Menu główne modelu Lumix GH6
Pomocnicze menu Q modelu Lumix GH6
Mamy też dużo bardziej czytelny i funkcjonalny kafelkowy widok informacji na tylnym panelu, który okaże się przydatny w przypadku pracy z wizjerem czy zdalnym podglądem. Oprócz dostępu do najważniejszych parametrów oferuje teraz m.in. także wygodny podgląd poziomów audio. Do tego lepiej przystosowany do pracy wideo sposób wyświetlania parametrów, które "pochowane" są w czarnych ramkach na górze i spodzie kadru.
Aparat bardzo dobrze wypada także pod względem personalizacji. Własne funkcje możemy przypisać praktycznie do każdego z przycisków, a do tego pozwala ingerować w działanie poszczególnych systemów aparatu, np. swobodnie rozdzielać poszczególne ustawienia dla trybu foto i wideo czy też tworzyć własne układy menu standardowego i pomocniczego. Otrzymujemy też dodatkowy, czwarty bank ustawień użytkownika, do którego otrzymujemy dostęp z poziomu pokrętła PASM.
Pod względem ogólnej kultury pracy GH6 jawi się jako dużo bardziej zaawansowany aparat od swojego poprzednika. Trzeba przyznać, że inżynierowie usprawnili niemal każdy aspekt kontroli aparatu.
Lumix GH6, jak większość współczesnych aparatów oferuje także łączność Wi-Fi i Bluetooth, która pozwoli sparować aparat ze smartfonem, tabletem, drukarką czy komputerem. Funkcje łączności bezprzewodowej pozwalają na sterowanie aparatem ze smartfona i przesyłanie zdjęć na zewnętrzne urządzenia. Oprócz szybkiego transferu zdjęć na urządzenia mobilne otrzymujemy też możliwość bezprzewodowego tetheringu na komputery PC i Mac, a także opcję przesłania ustawień aparatu i wgrania ich na inny korpus, co umożliwi szybkie ustawienie pracy wielokamerowej czy przesiadkę z aparatu na aparat. Niestety jak na razie Lumix GH6 nie oferuje rozbudowanych funkcji ułatwiających streaming, które zagościły w zeszłorocznym modelu GH5 II.
Jeżeli chodzi o samą aplikację mobilną, jest ona całkiem rozbudowana i pozwala na wygodną obsługę aparatu. Parowanie przebiega szybko, a dodatkowo możemy zapisać kilka urządzeń w pamięci łączności bezprzewodowej aparatu, co umożliwi szybkie połączenie z urządzeniami, bez konieczności każdorazowego wprowadzania haseł i akceptowania urządzeń. Nie obserwujemy dużych opóźnień w przesyłaniu podglądu, a transfer zdjęć odbywa się stosunkowo szybko. Zdjęcia możemy przesyłać też grupami, lub na bieżąco, w momencie wciśnięcia spustu aparatu za pomocą połączenia Bluetooth. Niestety funkcje bezprzewodowe nadal nie pozwalają na wygodne przesyłanie materiałów wideo.