Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
84%
Bezlusterkowa pełna klatka Nikon Z5 ma być przede wszystkim przystępna cenowo, ale jednocześnie nie ograniczać użytkowników pod względem funkcjonalności. Czy w sytuacji taniejącej wyższej półki i szerokiej oferty konkurencji opłaca się w nią inwestować?
Choć na papierze matryce modeli Z6 i Z5 prezentują się niemal identycznie, w praktyce Z5 wykorzystuje starszą architekturę podświetlanego przednio sensora - z dużym prawdopodobieństwem jest to ten sam moduł, co w modelu D750. Z pewnym wyjątkiem. Producent nałożył na matrycę układ detekcji fazy, który częściowo przykrywa mikrosoczewki, co teoretycznie mogłoby wpłynąć w jakiś sposób na jakość obrazu. Z drugiej strony AF oparty jest wyłącznie o 273 punkty, także raczej nie będzie mieć to wpływu na osiągi aparatu. Ze względu na nieco starszą technologię, prawdopodobnie zauważymy więc różnice na korzyść modelu Z6, pytanie tylko czy dużą.
Matryca o rozdzielczości 24,3 Mp pozwala na pracę w zakresie czułości ISO 100-51200 (rozszerzane do ISO 50-102400) i wykonywanie zdjęć w maksymalnych rozmiarach 6016 x 4016 px, co pozwoli nam na drukowanie odbitek w wysokiej jakości (300 dpi) w formacie nawet 50 x 35 cm.
Wycinek kadru 912 x 912 px
Jakość zdjęć oferowana przez model Z5 stoi na wysokim poziomie. Do ISO 3200 spadek szczegółowości będzie praktycznie niezauważalny, a zdjęcia będą prezentować się dobrze jeszcze w okolicach pułapu ISO 12800. Powyżej ISO 3200 dobrze też wyłączyć systemowe odszumianie, gdyż będzie powodować one jedynie rozmydlanie detali, przy czym zdjęcia bez odszumiania na wysokich czułościach i tak będą jeszcze wyglądać dobrze. Za graniczną używalną czułość należy uznać ISO 25600 - powyżej zdjęcie nawet w niewielkich rozmiarach będą już bardzo mocno zaszumione. Dobrze też prezentuje się kwestia RAW-ów, które zachowują wysoką szczegółowość do ISO 25600, choć powyżej ISO 3200-6400 zdjęcia będą już obarczone widocznymi kolorowymi szumami. Przy ekstremalnych czułościach RAW-y zachowają jednak także więcej informacji o kolorze. Jak na aparat ze średniego segmentu to dobre wyniki.
Wycinek kadru 748 x 748 px
Cyfrowy szum na zdjęciach zaczyna uwidaczniać się w okolicy ISO 1600, przy czym w przypadku włączonego systemowego odszumiania już od tej wartości będziemy mieć do czynienia z postępującą degradacją detali. Sam szum dobrze kontrolowany jest jednak do okolic ISO 12800, choć w przypadku plików RAW kolorowe szumy zaczną nam już dawać się we znaki przy ISO 3200. Cyfrowe ziarno jest jednak drobne i przyjemne w odbiorze, a szum chromatyczny nie będzie dominował na zdjęciach aż do okolic ISO 25600.
Pomiar zakresu dynamicznego skłania nas ku potwierdzeniu doniesień, jakoby aparat wykorzystywał ten sam sensor co model D750 - uzyskane wyniki prezentują się niemal identycznie jak pomiary DxO dla wspomnianego modelu sprzed kilku lat. Nie oznacza to wcale, że aparat wypada pod tym względem dużo gorzej od wyżej plasowanego modelu Z6. Wręcz przeciwnie. Różnice na korzyść Z6 zauważymy w średnim zakresie ISO, natomiast przy bazowej czułości model Z5 pozwoli nam cieszyć się nawet marginalnie większym zakresem dynamicznym rzędu 14,4 EV. Dynamika nie spada też drastycznie wraz ze wzrostem czułości - akceptowalny poziom 10 EV przekraczamy dopiero powyżej ISO 3200.
Aparat dobrze wypada pod kątem automatycznego balansu bieli, choć pewnym problemem dla aparatu będzie ciepłe światło żarowe, przy którym odchylenia szarości sięgają 20 jednostek na skali Lab i którego Z5 nie będzie w stanie idealnie zbalansować nawet w trybie priorytetu zimniejszych tonów. Pomiar temperatury nie jest więc tak doskonały jak w aparatach Canona, ale też nie powinien nam stwarzać większych problemów. Warto natomiast nadmienić, że Z5 radzi sobie lepiej z balansowaniem bieli w świetle jarzeniowym od modelu Z6.