Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Canon był jedną z pierwszych firm, która zaprezentowała zaawansowany kompakt, z dużymi możliwościami. Najnowsza wersja tej koncepcji, czyli PowerShot G16 oferuje uniwersalny zakres ogniskowych, dobrą światłosiłę i stosunkowo niewielkie wymiary. Zobaczcie jak ta propozycja poradziła sobie w naszym teście.
Canon PowerShot G16 to kolejne wcielenie kultowej serii zaawansowanych kompaktów. O ile jeszcze kilka lat temu aparaty te budziły duże emocje. Wysokie ceny lustrzanek umożliwiły im długie królowanie na rynku, ponieważ seria G zapewniała od samego początku wyjątkowo dobrą ergonomię. Czasy się zmieniły lustrzanki stały się bardziej dostępne, pojawiła się nowa kategoria aparatów czyli bezlusterkowce, a seria G z jednym wyjątkiem pozostała bez zmian.
Nowy PowerShot nie budzi wielkich emocji. To solidnie skonstruowany, przemyślany aparat, któremu niewiele można zarzucić. Metalowa obudowa została wyposażona w dużą liczbę elementów sterujących. Sam korpus nie jest przez to kieszonkowy. Niestety Canon w żaden sposób nie wyróżnia się w swojej klasie. Nie posiada najjaśniejszego obiektywu, największej fizycznie matrycy, najwyższej rozdzielczości, czy najmniejszych fizycznych rozmiarów. Nie ma też ruchomego ekranu.
Obiektyw Canona 6,1-30,5mm f/1,8-2,8 w połączeniu z 12-megapikselową matrycą CMOS o przekątnej 1/1,7 cala daje dobre rezultaty zdjęciowe. Zarówno szumy jak i reprodukcja szczegółów są na dobrym poziomie jak na tej klasy sprzęt. Funkcjom czysto fotograficznym właściwie nic nie można zarzucić. Nie możemy narzekać na szybkość działania aparatu czy prędkość i celność autofokusa. Nowy PowerShot ma przewidywalny i poprawny pomiar światła oraz dobrze radzący sobie nawet w trudnych warunkach automatyczny balans bieli. Na pochwałę zasługują zdjęcia seryjne - 10 klatek na sekundę w pełnej rozdzielczości, to bardzo dobry wynik.
Niestety dochodzimy do ceny tej propozycji. Canona PowerShot G16 możemy kupić za około 2500 złotych co w świetle najbliższej konkurencji raczej nie pozwala traktować tej propozycji poważnie. Wystarczy wspomnieć, że Canon PowerShot G1 X jest w tym momencie tańszy o 500 złotych. Oczywiście mówimy o aparacie starszym ale oferującym znacznie lepszą jakość zdjęć. Fujifilm X20, który ma większą fizycznie matryce, większy wizjer, również jest tańszy.
Jeżeli zależy nam na Wi-Fi i na pełnej kompatybilności z canonowskimi lampami błyskowymi lub mamy sentyment do tej serii aparatów to na pewno nie będziemy zawiedzeni. Ale nie jest to propozycja najbardziej atrakcyjna dla osób, które chcą kupić kompakt.
+ solidna, metalowa obudowa
+ wysoka jakość wykonania
+ wbudowana lampa błyskowa
+ gorąca stopka
+ wydajna bateria
+ menu podręczne
+ funkcjonalność Wi-Fi
+ rozdzielczość zestawu
+ aberracja chromatyczna
+ winietowanie
+ odblaski
+ przyzwoita praca pod ostre światło
+ pomiar ostrości
+ przewidywalny pomiar światła
+ szybkie zdjęcia seryjne
+ szeroki wybór filtrów artystycznych i trybów automatycznych
+ filmy Full HD
+ poziom szumów do ISO 1600
+ reprodukcja szczegółów do ISO 800
+ reprodukcja kolorów
- brak możliwości bezprzewodowego sterowania
- widoczna dystorsja na najszerszej ogniskowej
- brak trybu panorama
- wysoka cena