Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Canon był jedną z pierwszych firm, która zaprezentowała zaawansowany kompakt, z dużymi możliwościami. Najnowsza wersja tej koncepcji, czyli PowerShot G16 oferuje uniwersalny zakres ogniskowych, dobrą światłosiłę i stosunkowo niewielkie wymiary. Zobaczcie jak ta propozycja poradziła sobie w naszym teście.
Pierwsze wrażenie
Aparat jest solidnie wykonany, przyjemnie i pewnie ciąży w dłoni. Grip został delikatnie zaznaczony, ale umożliwia komfortowe ułożenie palców. Podpórka pod kciuk na tylnej ściance, została pokryta gumą, do której nie mamy najmniejszych zastrzeżeń.
Wszystkie elementy ściśle do siebie przylegają, tarcze działają z odpowiednim skokiem, nie można mieć żadnych zastrzeżeń do jakości wykonania G16.
Dobrze, że producent zdecydował się na tradycyjny pasek, a nie smyczkę. G16 jest na tyle ciężki, że zwykły pasek jest jak najbardziej uzasadniony.
Funkcje przycisków
Guzikologia nie zmieniła się w znaczny sposób w stosunku do poprzedników. Centralnie na górnej ściance umieszczono gorącą stopkę, na prawo od niej znajdują się dwa pokrętła. Górne, to kółko służące do zmiany trybu ekspozycji. Dolne natomiast umożliwia łatwe i szybkie wprowadzenie korekty ekspozycji.
Na skraju prawej strony znajduje się przycisk ON/OFF oraz spust migawki, wokół którego umieszczono pierścień zmiany ogniskowej. Przed nim, od frontu aparatu znajduje się tarcza nastawcza. Obsługuje ona podstawowe parametry w trakcie fotografowania takie jak przysłona czy czas migawki.
Na tylnej ściance dominuje 3-calowy ekran. Niestety jest on przytwierdzony na stałe, nie mamy możliwości zmiany jego kąta położenia.
Nad nim, znajdują się jeden przycisk - odtwarzania. Z prawej strony wizjera umieszczono przycisk dedykowany do polecenia drukowania w trybie odtwarzania oraz REC.
Poniżej ich widzimy przyciski ISO oraz blokady ekspozycji. W tradycyjnym miejscu dla tych aparatów producent umieścił nawigator z obrotową tarczą nastaw. Dzięki nawigatorowi poruszamy się pomiędzy kolejnymi opcjami w menu. W centralnym miejscu nawigatora umieszczono przycisk Set, którym zatwierdzamy wszystkie zmiany. W trybie fotografowania przycisk kieruje nas do menu podręcznego.
Na samym dole umieszczono przyciski odpowiadające za wybór pola autofokusa oraz menu. Ten pierwszy uruchamia także moduł Wi-Fi.
Matryca
Nowa propozycja serii G została wyposażona w 12-megapikselową matrycę CMOS o rozmiarze 1/1,7 cala. Umożliwia to PowerShot'owi nagrywanie filmów Full HD, pracę w zakresie ISO 80-12800. Sensor współpracuje z nowym, szybszym procesorem obróbki obrazu. Przełożyło się to na prędkość zdjęć seryjnych, kóra według producenta wynosi aż 12 kl/s. Szkoda, że pomimo tak dużych fizycznych rozmiarów korpusu nie został wyposażony w większą matrycę.
Monitor i wizjer
Canon PowerShot G16 został wyposażony w 3-calowy ekran TFT Pure Color II G o rozdzielczości 922 000 punktów. Już po samych parametrach widać, że nie mamy za bardzo na co narzekać. Ekran daje obraz dobrej jakości, umożliwia nam ocenę ostrości i naświetlenia zdjęcia. Szkoda, że nie jest ruchomy, co poprawiłoby jego funkcjonalność przy pracy w ostrym świetle i wykonywaniu zdjęć z nietypowych pozycji.
Zaawansowany kompakt Canon został jak zwykle wyposażony w wizjer lunetkowy z korekcją dipotrażu. Niestety nawet producent nie podaje pola krycia kadru, ale to czego jesteśmy pewni, to że najwyższy czas na zmiany. Wizjer jest mały, ciemny i na szerokim kącie przysłania go częściowo obiektyw. możemy z niego skorzystać raczej w ostateczności.
Lampa błyskowa
Najnowszy kompakt Canona został wyposażony we wbudowaną lampę błyskową. Zwalniamy ją mechanicznie dedykowanym przyciskiem umieszczonym skrajnie z lewej strony aparatu. Lampa wysuwa się niewiele ponad korpus, ale nie obserwujemy cienia od obiektywu.
W trybie automatycznym nie możemy jej działaniu nic zarzucić. Przyjemnie doświetla pierwszy plan, nie przepalając go. Nie dobiera też parametrów tak, abyśmy nic nie widzieli za postacią.
Zasilanie i pamięć
Gniazdo kart pamięci i akumulatora zostało ukryte pod dolną klapką. Za zasilanie odpowiada akumulator NB-10L o pojemności 920mAh. Akumulator wystarcza na wykonanie około 200-300 zdjęć przy normalnym użytkowaniu. Jeżeli fotografujemy intensywnie spokojnie wystarczy nam na jeden dzień i ponad 300 zdjęć.
PowerShot G16 zapisuje zdjęcia na kartach pamięci SD/SDXC/SDHC. Wymiana karty nie sprawia najmniejszych problemów, dostęp do niej nie jest w żadnym stopniu utrudniony.
Wi-Fi
Największą różnicą jaka zaszła między G15, a G16 jest obecność modułu Wi-Fi. Niestety łączność bezprzewodowa w nowych PowerShocie pozwala tylko na komunikacje z komputerem, z tabletem i z innym aparatem Canona w celu przesłania zdjęć. Nie możemy sterować tym aparatem z poziomu urządzenia mobilnego lub komputera. Aby połączyć aparat musimy być w trybie odtwarzania, sama procedura, nie jest specjalnie skomplikowana ale trwa dość długo.
Ergonomia
Aparat jest dosyć duży jak na ten rozmiar matrycy. Większość potrzebnych użytkownikowi elementów została umieszczona pod odpowiednimi przyciskami na zewnątrz korpusu. W związku z tym ergonomia stoi na dobrym poziomie.
Dwie tarcze nastaw, tarcza trybów ekspozycji oraz kompensacji, to wszystko sprawia, że aparatem Canon PowerShot G16 fotografujemy równie komfortowo co lustrzankami, czy zaawansowanymi bezlusterkowcami. Zwłaszcza jak dodamy do tego obszerne menu podręczne.
Podsumowanie
Canon PowerShot G16 nie wprowadza w żadnym stopniu rewolucji jeśli chodzi o tę serię. Tradycyjnie dobra ergonomia została zamknięta w niezbyt dużym korpusie, w którym znajdziemy uniwersalny obiektyw, wbudowaną lampę, dobrej klasy monitor i akumulator o przyzwoitych osiągach.
+ solidna, metalowa obudowa
+ wysoka jakość wykonania
+ wbudowana lampa błyskowa
+ gorąca stopka
+ wydajna bateria
+ menu podręczne
+ moduł Wi-Fi
- brak możliwości bezprzewodowego sterowania