Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Canon był jedną z pierwszych firm, która zaprezentowała zaawansowany kompakt, z dużymi możliwościami. Najnowsza wersja tej koncepcji, czyli PowerShot G16 oferuje uniwersalny zakres ogniskowych, dobrą światłosiłę i stosunkowo niewielkie wymiary. Zobaczcie jak ta propozycja poradziła sobie w naszym teście.
Szum
Najnowsze wcielenie serii G radzi sobie z szumem dobrze. Do ISO 400 właściwie go nie zauważamy. Pierwsze oznaki szumi widzimy na ISO 800 w postaci delikatnych przebarwień i rozmycia, jednak nadal jest to czułość w pełni użyteczna. Kolejną działkę ISO 1600 możemy traktować jako graniczną jeżeli zamierzamy wykonać większą odbitkę. Wyższe czułości nadają się do publikacji internetowych i odbitek 10-15 cm.
Reprodukcja szczegółów
Dobry poziom reprodukcji szczegółów utrzymuje się do czułości ISO 200, ISO 400 delikatnie od niego odbiega jednak także prezentuje się bardzo dobrze. Każda kolejna czułość oferuje mniejszą ilość szczegółów do ISO 1600, którą należy traktować jako czułość graniczną. Zachęcamy do porównania osiągów PowerShota z LeicaD-Lux 6, Sony RX100, Canonem G1 X, Fujifilm X20.
Reprodukcja kolorów
Pod względem reprodukcji kolorów nie mamy większych zastrzeżeń. Jak widać na zdjęciach tablicy poniżej w świetle dziennym kolory prezentują się naturalnie i są dobrze zbalansowane. W świetle żarowym G16 daje delikatną żółtą dominantę, która prezentuje się dość naturalnie.
Podsumowanie
Canon PowerShot 16 to dobry produkt. Aparat bardzo dobrze radzi sobie na wszystkich polach jeśli chodzi o jakość zdjęć. Nie możemy narzekać ani na szumy, ani na reprodukcję szczegółów. Zestaw złożony 12-megapikselowej matrycy oraz uniwersalnego obiektywu daje bardzo dobre rezultaty. Podobnie wygląda sprawa z reprodukcją kolorów.
+ poziom szumów do ISO 1600
+ reprodukcja szczegółów do ISO 800
+ reprodukcja kolorów