Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Kinowska: To zdjęcie to najlepszy argument w obronie profesjonalistów - poświadcza niezbywalną potrzebę istnienia tego zawodu.
Grudzień to czas podsumowań i zestawień najważniejszych zdjęć roku serwowanych nam przez przez największe serwisy internetowe i agencje fotograficzne. Associated Press musi z pewnością jeszcze raz te zdjęcia zweryfikować. Dodać zdjęcie z Ankary wykonane przez Burhana Ozbilicia 19 grudnia.
W mediach społecznościowych już zostało obwołane zdjęciem roku. Dlaczego? Bo jest oczywiste, bezpośrednie, momentalne i proste. Nie potrzebuje słów wyjaśnienia, czyli spełnia mityczną rolę fotografii, która zastępuje 1000 słów. Nie zostawia cienia wątpliwości, nie zawiera żadnej metafory. Żadnych rozmydleń, artystowskich gestów, upiększeń, manipulacji, dodatków. To mocny, brutalny news. Świetnie skomponowany, znakomity moment. Prostota. Jasność.
W dodatku przekaz tu i teraz. I nie jest to obywatelski zryw, nagranie czy obrazek z komórki. Nie stopklatka z kamery przemysłowej. Autorem nie był uczestnik filmujący live. Był na miejscu zawodowiec, fotoreporter, profesjonalista.
W efekcie mamy zdjęcie idealne na wielu poziomach. Dla widzów to jasny komunikat. Dla mediów prosty news, na tyle wstrząsający, że nie zostawia widza obojętnym. Wywołuje emocje, zatrzymuje oko i wytrąca z równowagi. Wreszcie najlepszy argument w obronie profesjonalistów - poświadcza niezbywalną potrzebę istnienia tego zawodu. Bo specjalista na miejscu daje właśnie ten zogniskowany efekt – jedno zdjęcie i opowiedziana cała historia – mamy to! Jest to tym mocniejszy argument dla środowiska (czyli także dla jurorów konkursów prasowych), gdyż już dawno nie było choćby podobnego w mediach.
Największe katastrofy i nagłe wydarzenia były przez ostatnie dwie dekady zarejestrowane przez raczej nieprofesjonalnych fotografów – uczestników zaopatrzonych w telefony komórkowe. Niektóre zdarzenia były ilustrowane także stopklatkami z kamer przemysłowych czy materiałów uczestników-terrorystów. Chodzi np. o egzekucję Saddama, Biesłan, większość zdjęć z World Trade Center, zdjęcia zamachowców z metra londyńskiego, ostatnie zdjęcie żywej księżnej Diany, zamachy w Nicei, Brukseli, itd. Zdecydowanie rzadziej zdjęcia te przytrafiały się profesjonalistom.
W tym wszystkim jeszcze myślę o fotografie. Szedł na obsługę nudnego wernisażu. Do redakcji miał wysłać kilka portretów ambasadora, jakiś ogólny widok z wystawy. Uścisk dłoni, tłumnie zebranych widzów. Zwykłe, rutynowe i codzienne zlecenie. Ozbilici fotografował przede wszystkim protesty i manifestacje, rządowe imprezy i spotkania. Z galerii w dniu 19 grudnia wysłał do redakcji 17 zdjęć w tym tylko dwa portrety przemawiającego ambasadora Andreia Karlova. Reszta to zdjęcia zamachowca i ciała. Kilka z nich to oryginały i wykadrowane ujęcia. Widać, że w którymś momencie zdarzenia wycofał się zza głośnik. Ale nie przestał robić zdjęć, gdy inni kulili się na podłodze. Finalnie, nie zrobił zdjęcia ciała zamachowca. Po co miałby to robić? Całe zdarzenie miał już zarejestrowane w tym jednym ujęciu.
Wróćmy do kwestii „zdjęcia roku”. Podobne głosy, choć nie w tym natężeniu były słyszane po zdjęciu Nilüfer Demir, tureckiej fotoreporterki, przedstawiającym ciało 3-letniego Alana Kurdi na plaży. Podobnie momentalne, podobnie idealne, bo chwytające widza nie tylko za oko, ale też za gardło. Zdjęcie, na które reagował świat masowo w mediach, komentowali najważniejsi politycy. Nie wygrało jednak ani WPP ani POYI ani żadnego z wielkich prasowych konkursów. Czemu? Pewnie powiecie, że zbyt drastyczne. Ileż można epatować śmiercią? Na zdjęciu Burhana Ozbilici też przecież jest śmierć. Ale jest morderca. Właśnie o ten „szczegół” jest łatwiejsze w odbiorze. Przede wszystkim dla widzów. Łatwiej przez nie przebrnąć.
Zdjęcie z chłopczykiem nie wygrało WPP, bo wybrano zdjęcie, na którym dziecko w podobnym wieku jest ratowane, udaje mu się dostać do nowego świata. Zdjęcie Warrena Richardsona zostawia nas z optymizmem. Budzi emocje, ale nie daje nam się we znaki. Tak jak z fotografią Ozbilici – przecież jest wszystko jasne co, kto i dlaczego. Są emocje, ale nie zbudzimy się ze snu w środku nocy gdy nam się przyśni.
Tak, to mocny pretendent do zdjęcia roku. W głosowaniu publiczności to zdjęcie już wygrało.