Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Sześć zdjęć zostało nominowanych do nagrody głównej „Zdjęcia roku” w najważniejszym konkursie fotografii prasowej World Press Photo. Które wygra?
Wśród finałowych zdjęć są jak dla mnie dwa znakomite obrazy, trzy po prostu przeciętne i jedno pomyłkowe. Ale są też najważniejsze wydarzenia, które zajmowały świat w 2018 roku. Jest też jedna mocna historia samego fotografa. Teraz tylko pytanie, co okaże się ważniejsze, podpis czy obraz?
Zacznijmy od końca. Rozprawmy się szybko z tym, którego w zestawie w ogóle być nie powinno. „Almajiri Boy” Marco Guallazini to portret chłopca na tle dość specyficznych naściennych malunków. Włoski reporter zabiera nas do Czadu i ukazuje życie codzienne, w cieniu masowych migracji, spowodowanych wysychaniem Jeziora Czad. „To ciche zdjęcie, które zmusza do myślenia” powiedział jeden z jurorów Neil Aldridge. Bo coś wypada powiedzieć.
fot. Marco Guallazini, "Almajiri Boy", nominacja do nagrody World Press Photo of the Year
Reportaż Guallazini znalazł się w nominacjach do „World Press Photo Story of the Year” - nowej głównej nagrody w konkursie. Samo zdjęcie, źle skadrowane drażni tym błędem. (Co ciekawe w wersji pełnoekranowej i na miniaturce - zostało skadrowane; w wersji „średniej” widać coś wystającego zza muru w prawym górnym rogu. Może jakaś konsekwencja by się przydała?). Cały materiał jakby nie mógł się zdecydować o czym opowiada, a do zdjęcia z chłopcem można pewnie dorobić mnóstwo historii: o dorastaniu, dziecięcych marzeniach, konflikcie i trudnej sytuacji. No, ale obraz nie jest cichy, on milczy.
Kolejny obraz, jedynej kobiety wśród nominowanych Cataliny Marin-Chico, ukazuje parę w mieszkaniu zapatrzoną w telewizor (w domyśle). Relaksują się, to ostatnie chwile spokoju, bo niebawem poród i opieka nad maleństwem. Tymczasem ciepło, domowo, nic się nie dzieje. Tak bardzo nic się nie dzieje, że historia o odradzaniu się Kolumbii poprzez dziecięcy boom nie bardzo się czyta. Niby nic się nie dzieje, nie ma tu momentu do złapania na gorąco, tym bardziej fotografka mogła chyba znaleźć chwilę, żeby wyważyć swój kadr? Jest niechlujnie, bo i okno i ścięte nogi, przy niepotrzebnej już górze zdjęcia. W pierwszym odruchu gdzieś się przypomniało zdjęcie roku z BZ WBK Press Photo Joanny Mrówki z Broniszowa. Tam jednak była emocja i dopracowana kompozycja. Tu nawet historii o roli kobiety w Kolumbii nie da się dorobić, no chyba, że w podpisie. Rozwinięcie, ale dość łopatologiczne, znajdziemy w fotoreportażu, nominowanym w kategorii Contemporary Issues. (W tej historii są i mocniejsze zdjęcia, ale pochodzą z 2017 roku, czyli nie mogły być brane pod uwagę do głównej nagrody).
fot. Catalina Marin-Chico, "Beign Pregnant After FARC Child-Bearing Ban", nominacja do nagrody World Press Photo of the Year
Znakomita historia o kobietach jest załącznikiem do zdjęcia Berta Stirtona. To nazwisko dobrze znane w konkursie, wielokrotny zdobywca WPP, głównie za fotoreportaże o zwierzętach, ginących gatunkach. Tym razem pojedyncze zdjęcie, portret. Ale nominowano je również do nagrody w kategorii „Środowisko”. Bo historia! Sportretowana w zjawiskowym kamuflażu Petronella Chigumbura należy do kobiecej jednostki działającej przeciwko kłusownictwu w Zimbabwe - Akashinga (Odważne). Pierwszym skojarzeniem jest dla mnie strój plemienny, jakiś rytuał. Do momentu zauważenia karabinu. Teraz pytania pojawiają się jedno za drugim. Zdjęcie zaciekawia, to zawsze plus. Chcemy czytać więcej. I historia jest rzeczywiście nagrodą. Ale gdy krytycznie spojrzymy znów na zdjęcie, to drażni ucięcie cienia, niepotrzebny może kadr poziomy. Może też inna głębia ostrości, bo te krzaki z tyłu, to jednak nie jest element kamuflażu tylko wystający zza ramienia krajobraz. Wśród finałowych captions – wygrana!
fot. Brent Stirton, "Akashinga - the Brave Ones", nominacja do nagrody World Press Photo of the Year
Syria musi być. Mohammed Badra sfotografował cywilne ofiary ataku w al-Shifunieh. Na zdjęciu trzech mężczyzn i dziecko. Dwie osoby mają maski tlenowe. Ofiary ataku gazem trującym. Przypominają się te wszystkie materiały publikowane przez Syryjską Obronę Cywilną „Białe hełmy”, obrazy nie-do-odzobaczenia. Okropności wojny. Badra skupia wzrok widza na dorosłych, bez respiratorów. Przejmująco patrzą, bezsilni, prosto na widza. Pytania, oczywiście się pojawiają. Może i lepiej, że to nie dzieciak jest w ostrości. Chociaż, pewnie by działało bardziej. Najmocniejsza jest historia autora. Niedoszły architekt, który wraz z nadejściem wojny, musiał zmienić swoje życie, jak reszta narodu. Nie chciał, ale musiał zająć się fotografią. Kilka lat temu, fotografując pokłosie również gazowego ataku w Ghouta, zdał sobie sprawę z potęgi i siły przekazu zdjęć. Jak widać, już nie jest amatorem. Mnóstwo wygranych w konkursach. Zdjęcia publikowane są w dużych tytułach. Ta nagroda byłaby z pewnością spełnieniem. Bardziej kibicuję jednak jego reportażowi w kategorii Spot News.
fot. Mohammed Badra, "Victims of an Alleged Gas Attack Receive Treatment in Eastern Ghouta", nominacja do nagrody World Press Photo of the Year
Na koniec dwa obrazy wybitne. Zacznijmy od prostszego: Chris McGrath „Zniknięcie Jamala Khashoggi”. Mężczyzna trzyma barierki, starając się zatrzymać tłum dziennikarzy. Momentalne, widowiskowe, pełne napięcia, dynamiki. Dzieje się, a jednocześnie skupia wzrok. No i jest piękne. No, powiedzmy, że drobny pech zdarzył się w lewym dolnym rogu. O czym jest? To widać i można równolegle snuć tę historię z podpisem. Mężczyzna zatrzymuje przedstawicieli mediów, gdy do konsulatu Arabii Saudyjskiej w Stambule przybywają śledczy w sprawie zniknięcia dziennikarza. Krytyk władz z Rijadu ostatnio był widziany, gdy wchodził do tego konsulatu dwa tygodnie wcześniej. Sprawa nabrała, jak widać rozgłosu. Poza widowiskowością, to też ważne zdjęcie dla samego statusu współczesnych mediów. Patrzenia na ręce politykom. Da się zrobić, jak widać, zdjęcie interesujące i z przekazem. Mój mocny faworyt do nagrody. Ale jednak, na drugie miejsce.
fot. Chris McGrath, "The Disappearance of Jamal Kashoggi", nominacja do nagrody World Press Photo of the Year
„Dziewczynka płacząca na granicy” Johna Moore to zdjęcie niewymagające podpisu. Rozrywa w drobny mak. Nie wzrusza, tylko wrzeszczy. Porusza do głębi i trudno powstrzymać łzy. Skoro piszę subiektywną ocenę, to mogę sobie pozwolić na uzewnętrznienie, licząc, że nie tylko na mnie tak bardzo działa. Wszystko się tutaj zgadza, matka, której nie widzimy w całości, straż graniczna. Nikt nie wyciąga rąk do dziecka, nie można jej uspokoić, bo matka jest właśnie zatrzymywana. Jeszcze ta czerwona bluza, przykuwa wzrok i nie puszcza. I ten samochód, którego opona jest niemal tej samej wielkości, co to bezbronne dziecko. Ludzki dramat. A w tle polityka migracyjna USA i stawianie murów. Wprowadzona w kwietniu 2018 roku zasada „zero tolerancji”, pozwala ścigać karnie nielegalnie przekraczających granicę Stanów. Później media nagłośniły przypadki oddzielenia rodziców od dzieci. Zdjęcie zostało wykonane 12 czerwca i niemal natychmiast opublikowane przez największe światowe media. Rozpętała się burza, a płacząca niespełna dwuletnia Yana została okrzyknięta „twarzą polityki zera tolerancji”. 20 czerwca prezydent Trump wstrzymał separację rodzin imigrantów. W tym zdjęciu jest wszystko. W jego historii - powstania i recepcji - też. Jeśli nie wygra, i tak zostanie. W pamięci i w historii fotografii.
fot. John Moore, "Crying Girl on the Border", nominacja do nagrody World Press Photo of the Year
Zwycięzców poznamy 12 kwietnia podczas World Press Photo Festival.