Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Wyniki Grand Press Photo poddały w wątpliwość to co do tej pory uważałam za dobrą fotografię prasową – komentuje ostatnią edycję największego w Polsce konkursu fotografii prasowej Joanna Kinowska.
Oglądałam je wprost na gali, a zatem widziałam wszystkie zdjęcia zakwalifikowane do finału - wszystkie z których potem przyznawano nagrody. Mniej więcej w połowie wydarzenia mogłam już bez zająknięcia przewidzieć zwycięzców. Przypuśćmy 9 finałowych zdjęć. Najpierw trzy świetne, później trzy „takie sobie” i wiadomo, że wygrywają te, których nie wzięłabym nawet pod uwagę.
W zdjęciach pojedynczych królowało w tym roku opowiadanie maksymalnie wprost. W kategorii sport są to czysto agencyjne zdjęcia, proste i dynamiczne. Również w pozostałych kategoriach, stawiano na czytelność. Wyjątkiem jest chyba zdjęcie Tymona Markowskiego (pierwsza nagroda, Życie codzienne, zdjęcia pojedyncze), kompletnie zasłużona nagroda. Bardzo emocjonalne i nie tak dosłowne zdjęcie. Wymagające chwili i tak kompletnie nie prasowe!
fot. Tymon Markowski, Bydgoszcz. Alpiniści z firmy Everest, którzy na co dzień zajmują się m.in. myciem okien w wysokich budynkach, przyjechali do chorych dzieci ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr Antoniego Jurasza.
Własne oceny wystawiała publiczność, co słychać było po reakcjach zebranych. Ogromne wrażenie wywarła fotografia Maćka Nabrdalika, który mimo dwu nominacji, wyszedł bez nagrody. Zdjęcie z tematu uchodźców - nocne, mroczne i tak ogromnie wywierające wrażenie deja vu z historii XX-wiecznej Europy, że zaparło dech. „Nieprasowość”, czy nazwijmy to – „niedrukowalność” tej klatki w prasie, jak widać nie jest tutaj wcale przesłanką do pominięcia w nagrodzie.
fot. Maciek Nabrdalik / VII Photo, Bapska, przejście graniczne między Serbią a Chorwacją. Uchodźcy i migranci czekają na zezwolenie przekroczenia granicy
Jest taki test dobrego zdjęcia, wyławianego z setek i tysięcy. Oglądacie mnóstwo, od razu. Po chwili oddechu zaglądacie pod powieki – który obraz został? Właśnie tak się szuka zdjęcia roku. Mój test przeszło zaledwie kilka zdjęć tegorocznego GPP. Wśród nich jest wspomniane zdjęcie Maćka, które nadal mam przed oczami – pokazujące „uchodźców i migrantów czekających na zezwolenie przekroczenia granicy między Serbią a Chorwacją”.
Z zapamiętanych i nagrodzonych słusznie warto wspomnieć świetny portret wykonany przez Karolinę Sekułę. Jest w nim coś chwytającego za serce. Jest też wyławialny z ogromu zdjęć portret Wałęsy Łukasza Głowali. To fakt, jak powiedział autor – tylko Wałęsa wie czy w tym momencie faktycznie uronił łzę. My oglądający możemy się tego jedynie domyślać, i tego właśnie wymagam od prasowego zdjęcia. Dajcie nam się zastanowić! Dajcie popatrzeć i poszukać sensu, pozwólcie nam mieć własne zdanie.
fot. Karolina Sekuła, Warszawa. Aneta, rocznik '83, chora na nowotwór, czwarty stopień zaawansowania. Efekt sesji, o którą poprosiła, by oswoić się z nową fryzurą po chemioterapii.
fot. Łukasz Głowała, Gdańsk, Europejskie Centrum Solidarności. Lech Wałęsa wychodzi po konferencji prasowej, podczas której odniósł się do zarzutów stawianych przez Instytut Pamięci Narodowej dotyczących jego rzekomej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa.
Reportaże? Kadir van Lohuizen, przewodniczący zaznaczył, że kuleje przede wszystkim edycja. Materiały całkiem dobre, ale wybór i opowiadanie historii nie powinno zajmować 10 minut! Oczywista oczywistość. Ale problem był najwyraźniej ogromny, skoro zanim wyczytał zwycięzców podzielił się z publicznością tą refleksją.
Tyle jednak kwestii edukacyjnych ze strony jury. Nagrodzono materiał, który się tonalnie nie trzyma kupy! Jedno czy dwa zdjęcia odstają obróbką od reszty historii. Znowu zdjęcia, które zostawiają nas w łatwiźnie. Jak jest – każdy widzi. Robi się to chociażby umieszczając bohatera na każdym zdjęciu w serii. I to dosłownie.
fot. Karolina Jonderko
Na szczęście są też dobre wyjątki. Fotoreportaż Karoliny Jonderko – blisko człowieka i zostawiający nam przestrzeń na myślenie, czuły i ciepły. I reportaż Tomka Lazara z tygodni mody. Dla mnie przyjemne odkrycie - połączył temat, raczej wizualnie ograny, ze swoim sposobem opowiadania o świecie. Moda jest niemal elementem, może ciągiem dalszym jego „Teatru życia”. Można patrzeć i roić.
fot. Tomasz Lazar
Szef jury wspominał radził fotoreporterom – bądźcie oryginalni! Nie opowiadajcie tego, co już wiemy. Bądźcie sobą i szukajcie siebie. Zgoda. Zdjęcie roku mnie jednak zdumiewa, powidoki i przedwidoki same pchają się pod powieki. Znam to, widziałam setki razy. Ostatnio u Pellegrina? Czy to było w Eastreecie? A może po prostu gdzieś wśród zdjęć ulicznych? Przykuwa wzrok, ale czy to wystarczy?
Kolejny konkurs, w którym kompletnie mijam się z wyborami jury. Mam inne wymagania, wygórowane najwyraźniej. Może od prasowej fotografii żądam jednak niemożliwego? Widać wystarczy konkretna, czytelna i po prostu rzetelna robota, bez polotu, bez metafor, bez mądrości?