Obiektywy
Viltrox AF 35 mm f/1.7 - kompaktowy, jasny i tani. Nowy standard do APS-C
Wybór aparatu Fujifilm X jest prostszy, niż mogłoby się wydawać. Wystarczy uważnie porównać specyfikacje, by odkryć pewną ważną prawidłowość. Zrobiliśmy to za Was, wskazując podobieństwa i ważne różnice między poszczególnymi modelami.
System Fujifilm X wydaje się być dziś kompletny. W aktualniej ofercie znajdziemy aż siedem modeli z matrycą APS-C, które zaspokajają bardzo rozmaite potrzeby, ale odpowiadają też różnym możliwościom finansowym użytkowników.
Od topowego X-H2S z superszybką warstwową matrycą, po przestępny cenowo, kompaktowy model X-M5, adresowany do nowych twórców foto-wideo. Z mocną „średnią półką” (X-T5, X-T50, X-S20) i kategorią bardzo stylową i kompaktową (X-Pro3 i X100VI). Słowem, jest w czym wybierać.
Fujifilm stosuje przy tym wyjątkowo prokonsumencką i demokratyczną politykę. Te same kluczowe podzespoły, jak matryca, procesor, czy system AF, znajdziemy dziś w kilku korpusach w różnej cenie. Wybierając wyższe i droższe modele dopłacamy więc – stosownie do potrzeb - za lepszą ergonomię, zwiększoną wytrzymałość, ponadprzeciętną wydajność, czy też rozbudowane funkcje wideo.
Amatorski model pozwoli nam więc wykonywać nie gorsze zdjęcia, niż w przypadku topowego „iksa” (aż 4 modele dzielą tę samą 40-milionową matrycę), a zaoszczędzone pieniądze możemy przeznaczyć na dodatkowy obiektyw, który lepiej przyczyni się do rozwoju naszej fotografii, niż wyśrubowane osiągi i specjalistyczne funkcje, których na tym etapie, być może jeszcze nie wykorzystamy.
Poniżej przygotowaliśmy nasz redakcyjny przegląd aktualnej oferty aparatów Fujifilm z matrycą APS-C, który z pewnością pomoże Wam w podjęciu właściwej decyzji!
Ten aparat ma być odpowiedzią na potrzeby współczesnych zawodowców. Oferuje rozbudowaną ergonomię, wytrzymałość i przede wszystkim wydajność, w nadal kompaktowej i poręcznej formie. To najbardziej zaawansowany bezlusterkowiec z matrycą APS-C na rynku i jedyny wyposażony w matrycę typu „stacked”.
26-megapikselowy, warstwowy sensor X-Trans CMOS, wspierany nowym procesorem X Processor 5, odznacza się 4-krotnie większą szybkością przetwarzania danych, pozwalając na fotografowanie z prędkością 40 kl./s z pełnym wsparciem AF, a także na rejestrację filmów 6K przy 30 kl./s i 120 kl./s w jakości 4K. I to w formacie ProRes i z profilem F-Log 2, który daje nam ponad 14-stopniowy zakres dynamiczny.
Aparat umożliwia także wypuszczenie sygnału RAW na zewnętrzne rekordery oraz rejestrację obiektywami anamorficznymi. Do tego wydajniejsza stabilizacja matrycy 7 EV i przede wszystkim zaawansowany, 425-punktowy fazowy AF, z udoskonalonymi algorytmami śledzenia i wykrywania obiektów. To zdecydowanie najlepszy wybór do szeroko rozumianej fotografii akcji i przyrody.
Bliźniaczy w budowie do „eski”, ale adresowany do innego użytkownika. Ten model to profesjonalny korpus z matrycą BSI 40 Mp, a więc o największej rozdzielczości w segmencie APS-C na rynku. To wygodne narzędzie pracy wymagającego portrecisty, pejzażysty i świetny kompan dla X-H2S w fotografii ślubnej.
Niższe bazowe ISO 125 gwarantuje jeszcze bardziej szczegółowy obraz i lepszy stosunek sygnału do szumu, a duża rozdzielczość oznacza większe możliwości kadrowania, np. do bardzo różnych formatów stosowanych dziś w e-commerce i social mediach. W razie potrzeby rozdzielczość możemy zwiększyć jeszcze 4-krotnie. W trybie Pixel Shift Multi Shooting, wykorzystując system stabilizacji, matryca zapisuje zdjęcia 160 Mp. I to w RAW! I choć nie jest to aparat tak wydajny jak X-H2S, nie można odmówić mu szybkości. 425-punktowy, fazowy AF z wykrywaniem oka i obiektów (czuły do -7 EV), tryb seryjny 15 kl./s (z migawką mechaniczną) i praktycznie nieograniczony bufor, a do tego 5-osiowa stabilizacja matrycy.
X-H2/H2S to też wspólny, solidnie uszczelniony, magnezowy korpus z głębokim gripem i wyświetlaczem pomocniczym na górnej ściance. O klasie sprzętu świadczy też duży wizjer OLED (5,7 Mp), podwójny slot na karty pamięci (SD i CFexpress), pełnowymiarowy port HDMI i nawet 700 zdjęć na jednym ładowaniu baterii!
To bez wątpienia najbardziej pożądany aparat mijającego roku. I model, który w ofercie Fujifilm zajmuje wyjątkowe miejsce. Bo X100VI przede wszystkim ma dostarczać nam przyjemności. Ma cieszyć formą i dawać mnóstwo radości z fotografowania. W szóstej odsłonie jest to jednocześnie aparat naprawdę zaawansowany.
Przełomowy model X100V oferował lepszą ergonomię i nowy obiektyw, co stanowiło największy dotychczas krok w rozwoju linii. Teraz producent robi kolejny, podwajając niemal rozdzielczość i zwiększając jednocześnie szybkość i wydajność. Po raz pierwszy pojawia się też zaprojektowany specjalnie dla tego modelu - odpowiednio mały - system stabilizacji IBIS.
W niemal identycznym, ikonicznym już body, umieszczono tym razem aż 40-milionowy sensor X-Trans CMOS 5 HR. Dzięki tak dużej rozdzielczości możemy swobodnie kadrować zdjęcia rejestrowane przez stałoogniskowy obiektyw Fujinon 23 mm f/2 (ekwiwalent 35 mm dla pełnej klatki). Z kolei procesor X-Trans CMOS 5 HR pozwala na zapis do 13 kl./s, ale przede wszystkim wspiera nowy system AF, z zaawansowanym algorytmem detekcji i śledzenia AI.
To najbardziej popularna i lubiana seria zaawansowanych bezlusterkowców Fujifilm z wymienną optyką. Zapoczątkowana w 2014 roku, dekadę później nadal stanowi synonim solidności i wyśrubowanych parametrów – połączenia, które pokochali wymagający podróżnicy i reportażyści.
Piąta odsłona czerpie garściami z topowego X-H2. W znacznie mniejszym, ale nadal magnezowym i solidnie uszczelnionym body, znajdziemy ten sam 40-megapikselowy sensor X-Trans CMOS 5 HR, główny układ X-Processor 5, zaawansowany hybrydowy 425-punktowy układ AF z trybami detekcji i 5-osiową stabilizację matrycy (IBIS) o wydajności do 7 EV.
Pojawienie się modeli X-H, które przejęły rolę hybryd foto-wideo sprawiło, że nowy X-T mógł być znów modelem adresowanym głównie do fotografów. Powrócił więc znany z X-T3 wygodniejszy podczas robienia zdjęć, odchylany góra-dół (a nie do boku) ekran LCD. Producent nie zdecydował się też na niektóre typowo filmowe rozwiązania, jak wparcie ProRes, F-Log2 czy pełnowymiarowe HDMI.
Następca X-T30 II to najmniejszy i najtańszy korpus z 40-milionową matrycą na rynku. Siłą tego modelu jest świetny stosunek możliwości do ceny, bo w dużo lżejszym body, znajdziemy zestaw kluczowych podzespołów z profesjonalnych modeli X-H2 czy X-T5. I tu za obrazowanie odpowiada sensor X-Trans CMOS 5 HR obsługiwany przez X-Processor 5, a za ustawianie ostrości - hybrydowy, 425-punktowy układ AF. Również natywny zakres czułości to ISO 125-12800, a tryb filmowy maksymalnie 6,2K przy 30 kl./s lub 4K przy 60 kl./s.
X-T50 to też pierwszy w tej serii model wyposażony w tej serii układ stabilizacji matrycy (7 EV), oraz tak szybki tryb seryjny (do 20 kl./s, 8 kl.s w trybie migawki mechanicznej). W nowej odsłonie zyskuje też bardziej zaokrąglone profile, dzięki czemu lepiej leży w dłoni, pojawiło się też dedykowane pokrętło symulacji filmów tradycyjnych Fujifilm, co pozwoli szybko nadać zdjęciom (i nagraniom wideo) idealny nastrój.
X-T50 jest więc przykładem aparatu, który pod względem budowy i wydajności jest konstrukcją typowo amatorską, ale - dzięki najnowszym podzespołom – z profesjonalnym zacięciem. To designerski, lekki korpus, który będzie świetnym towarzyszem codziennej fotografii i pozwoli wykorzystać możliwości optyki Fujinon XF.
Choć ma już swojego następcę, to nadal świetny aparat, który również budowano w oparciu o podzespoły stosowane w korpusach z wyższej półki. W bardzo lekkim, stylowym i ergonomicznym body umieszczono sensor APS-C (26 Mp) typu BSI oraz procesor 4 generacji a za ostrość odpowiada 425-polowy AF z detekcją fazy i nowoczesnym algorytmem śledzenia. Wygodne kadrowanie ułatwia wizjer elektroniczny OLED o rozdzielczości 2,36 Mp oraz 3-calowy odchylany ekran dotykowy o rozdzielczości 1,6 Mp.
Aparat polecimy też ambitnym filmowcom. Tryb wideo 4K (30 kl./s, 8-bit, 4:2:0 z zapisem na karty SD) w zupełności wystarczy do kręcenia prostych vlogów, a tworzenie bardziej ambitnych nagrań ułatwi płaski profil F-Log, i format DCI (17:9).
Pierwsza generacja tego aparatu okazała się prawdziwym sprzedażowym hitem. Druga, rozwija jeszcze koncept, który nawet nam wydawał się kiedyś ryzykowny. Producent postanowił bowiem odejść od klasycznej, analogowej obsługi, opartej na fizycznych pokrętłach, zastępując ją typową systematyką z kołem PASM i pokrętłami sterowania. Zrezygnował też z minimalistycznej formy retro, dodając duży i masywny grip. Z drugiej strony, w tym wciąż kompaktowym body umieścił zaawansowane podzespoły nie windując jednocześnie ceny, w efekcie czego powstał bardzo wygodny, łatwy w obsłudze i wszechstronny aparat, idealny dla początkujących twórców foto-wideo.
Przede wszystkim, 26-milionową matrycę X-Trans z 5-osiowym układem stabilizacji, obsługuje teraz najnowszy procesor obrazu X-Processor 5. Dzięki niemu zwiększyły się możliwości systemu AF (aparat otrzymał zaawansowane, wytrenowane na układach AI tryby śledzenia oczu, obiektów i zwierząt wprost z topowego modelu X-H2S) i znacznie wzrosła wydajność. Z pełną szybkością 8 kl./s możemy fotografować w zasadzie do zapełnienia karty pamięci, również w trybie RAW. Wzrosła też skuteczność stabilizacji sensora (7 EV), oraz pojemność baterii (do 800 zdjęć, a więc ponad dwukrotnie).
To, co być może najważniejsze, Fujifilm X-S20 pozwala na wewnętrzny zapis 10-bitowego wideo 6,2K 30 kl./s z próbkowaniem 4:2:2 open gate, lub 10-bitowy zapis 4K 60 kl./s 4:2:2 (także w formacie DCI). Fanów filmowania ucieszą też tryb Full HD 240 kl./s.oraz pojawienie się złącza słuchawkowego.
To najtańszy model w ofercie Fujifilm, ale patrząc na możliwości, trudno nazwać go zupełnie amatorskim. Producent zmienił politykę, wyraźnie kierując tym razem linię M do najnowszej grupy młodych „content creators” oraz vlogerów. W małym i zgrabnym body (waży jedyne 355 g) umieszczono 26-milionowy sensor APS-C typu X-Trans CMOS 4, wspierany najnowszym procesorem X-Processor 5. Matryca nie jest stabilizowana, aparat nie ma też wbudowanego wizjera, ale do filmowania bardziej przyda się odchylany na bok ekran LCD a nagrania wyrównuje skutecznie system cyfrowy.
Bo to właśnie filmowanie odgrywa tu kluczową rolę. X-M50 pozwala na rejestrację 10-bitowego wideo z próbkowaniem 4:2:2 w rozdzielczości do 6,2 K 30 kl./s (open gate) lub 4K 60 kl./s (a także Full HD do 240 kl./s). Otrzymujemy też menu do vlogowania czy tryb filmowania w pionie (16:9). Pracę z obrazem wspomoże także obecność płaskiego profilu F-Log 2. A ci którzy potrzebują efektu „na już” polubią dedykowane pokrętło symulacji analogowych filmów Fujifilm.
Najciekawszą chyba nowością jest jednak zaawansowany mikrofon z opcją regulacji kierunkowości (przód, tył, przód i tył, surround), który uwolni nas od konieczności korzystania z zewnętrznych rejestratorów dźwięku. A więc też dodatkowych wydatków.